Dla Sergio Pereza ostatnie miesiące nie są łatwe. Chociaż Red Bull Racing dość wcześnie podjął decyzję o przedłużeniu umowy z Meksykaninem o kolejne dwa lata, to później wyniki 34-latka w Formule 1 znacznie się pogorszyły. Tak naprawdę Perez nie może być pewny, czy pozostanie w ekipie "czerwonych byków" na rok 2025.
Dla meksykańskiego kierowcy przełomem mogło być ostatnie GP Azerbejdżanu. Na ostatnich "kółkach" kierowca Red Bulla znajdował się w walce o drugą lokatę. Na przedostatnim okrążeniu doszło jednak do jego zderzenia z Carlosem Sainzem, w następstwie którego obaj zostali wyeliminowani z wyścigu.
Zamiast podium, Meksykanin opuścił Baku z niczym. Dodatkowo później dowiedział się, że jego ojciec przeszedł zawał serca i trafił do szpitala. Na szczęście w przypadku 65-latka skończyło się na strachu. - Wszystko wydarzyło się zaraz po wypadku syna - powiedział Antonio Perez w rozmowie z "Mediotiempo".
ZOBACZ WIDEO: Jednoznaczna odpowiedź Miśkowiaka na temat Włókniarza. Czy klub nadal zalega mu pieniądze?
- Być może to był efekt szoku, jaki powstał podczas wypadku Sergio. Lekarze badają już moje serce, aby zrozumieć, dlaczego straciłem przytomność - dodał Meksykanin, który opuścił już szpital i przebywa w domu. W otoczeniu bliskich ma w najbliższych dniach dochodzić do siebie.
Antonio Perez od lat wspiera karierę syna w F1 i często pojawia się na wyścigach. Jest bardzo popularny w kraju, co przełożyło się na jego sukcesy w polityce. 65-latek należy do Partii Odrodzenia Narodowego. Z jej ramienia trafił do Izby Deputowanych Meksyku. Niedawno nie wykluczał nawet startu w wyborach prezydenckich.