Miliarder wywiera ogromną presję. Oczekuje natychmiastowych wyników

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lawrence Stroll
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lawrence Stroll
zdjęcie autora artykułu

Rośnie frustracja wewnątrz Astona Martina. Lawrence Stroll wydał setki milionów dolarów na rozwój ekipy F1 z Silverstone, tymczasem wpadła ona w dołek. Szef zespołu jest świadom sytuacji. W padoku plotkuje się, że Mike Krack może stracić posadę.

Aston Martin na starcie sezonu 2023 był olbrzymią niespodzianką. Fernando Alonso regularnie kolekcjonował podia w Formule 1 i wydawało się, że inwestycje Lawrence'a Strolla przynoszą efekt. W ośmiu pierwszych Grand Prix doświadczony Hiszpan aż sześciokrotnie stawał na "pudle". Druga faza kampanii była jednak mniej udana dla ekipy z Silverstone.

Rok 2024 to jeszcze większe rozczarowanie w Astonie Martinie. Zespół udał się na przerwę wakacyjną z ledwie 73 punktami na koncie, co daje mu piątą pozycję w mistrzostwach. Do tego Alonso ani razu nie skończył wyścigu w czołowej trójce. To wywołuje frustrację u właściciela stajni.

Kanadyjski biznesmen jest zirytowany tym bardziej, że poprawki wprowadzone do modelu AMR24 nie dały żadnych efektów. W maju podczas GP Emilia Romagna w bolidzie pojawiły się nowe przednie skrzydło, podłoga oraz elementy aerodynamiczne w tylnej części samochodu. Dzięki nim Aston Martin miał zbliżyć się do czołówki F1, tymczasem obecnie ma problemy ze zdobywaniem punktów.

ZOBACZ WIDEO: "Mogę mieć pretensje". Świątek podsumowała swój występ na igrzyskach

W padoku F1 już teraz plotkuje się, że Mike Krack za kiepskie wyniki może zapłacić głową. Miliarder z Kanady jest coraz bardziej zniecierpliwiony. - Forma z początku 2023 roku najprawdopodobniej nie odzwierciedlała prawdziwego miejsca, w którym znajdowaliśmy się jako zespół. To inni spisywali się nad wyraz słabo - stwierdził szef Astona Martina w rozmowie z motorsport.com.

Luksemburczyk twierdzi, że Stroll realistycznie podchodzi do oczekiwań względem Astona Martina. Miliarder ma rozumieć, że zespół nie awansuje od razu z siódmej pozycji na pierwszą. - Gdy jednak wprowadza się poprawki do bolidu, a one nie działają, to presja wzrasta i słusznie - dodał.

- Presja wewnątrz zespołu jest ogromna, bo pakiet aktualizacji do bolidu nie zapewnia nam tego, na co liczyliśmy. Chcemy jak najszybciej rozwiązać ten problem i nie mamy na to wiele czasu. Lawrence jest jednak w tym biznesie od dawna. Ma dużą wiedzę na temat tego, jak działa F1. Wie, że trzeba czasu, aby wykonać to i tamto - wyjaśnił Krack.

- Rozpoczęliśmy sezon na piątym miejscu i chcieliśmy się zbliżyć do ekip przed nami. Tego nam się nie udało - podsumował szef Astona Martina.

W październiku nowym szefem całej grupy Aston Martin zostanie Andy Cowell, który ma doświadczenie z pracy w F1. Ostatnio był szefem działu silnikowego w Mercedesie. Brytyjski inżynier może jesienią dokonać głębokich zmian w zespole, jeśli do tego czasu jego wyniki się nie poprawią.

Czytaj także: - To ich koniec w F1? Zaskakujący plan niemieckiego giganta - Strajk Francuzów może storpedować F1. "Wbicie noża w plecy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty