Gdzie wyląduje Carlos Sainz? To główne pytanie tegorocznego rynku transferowego w Formule 1. Hiszpan należy do najlepszych kierowców w stawce, ale decyzja Ferrari o pozyskaniu Lewisa Hamiltona na sezon 2025 sprawiła, że musi szukać nowego pracodawcy. 29-latek w ostatnich tygodniach prowadzi rozmowy ze Stake F1 Team, Williamsem oraz Alpine.
W czerwcu Sainz miał podjąć decyzję, by dołączyć do Williamsa, a brytyjski zespół szykował nawet informację prasową na ten temat. Kierowca poprosił jednak o wstrzymanie się z tym ruchem, bo sytuacja miała miejsce akurat przed GP Hiszpanii, kiedy to ma mnóstwo obowiązków medialnych i marketingowych.
Sytuację postanowiło wykorzystać Alpine. Flavio Briatore został doradcą zespołu i zaczął wprowadzać swoje porządki. Stajnia z Enstone wkrótce ma zrezygnować z silników Renault, a przejście na jednostki napędowe Mercedesa ma zwiększyć jej konkurencyjność. To przykuło uwagę Sainza, który ostatnio był opcją transferową numer jeden dla Francuzów.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
Podczas gdy padok F1 oczekiwał transferu Sainza do Alpine, hiszpański kierowca miał po raz kolejny zmienić zdanie. Do takich informacji dotarł "F1 Insider". Niemiecki serwis dowiedział się, że kierowca z Madrytu zgodził się na podpisanie ledwie rocznego kontraktu z Williamsem. Porozumienie ma zawierać też opcją przedłużenia współpracy. Jego pensja ma wynosić nieco ponad 10 mln dolarów.
W kontrakcie Sainza ma znajdować się klauzula, która pozwala mu na transfer do Mercedesa albo Red Bull Racing, jeśli tylko któraś z tych ekip zgłosi się po niego. Może się zatem okazać, że Hiszpan w ogóle nie trafi do Sainza. Na ten moment to jednak mało prawdopodobny scenariusz, bo zarówno Mercedes, jak i Red Bull Racing spoglądają w kierunku innych opcji na sezony 2025-2026.
Sainz całkowicie skreślił natomiast ekipę Stake F1 Team, którą w 2026 roku w stawce F1 zastąpi Audi. Wprawdzie Niemcy oferowali 29-latkowi bardzo wysoki kontrakt, to ma on jednak obawy, że zespół z Hinwil będzie potrzebował co najmniej kilku sezonów, aby walczyć o czołowe lokaty.
Czytaj także:
- Verstappen postawił się Red Bullowi. "Nikt nie będzie mówił, co mam robić"
- Moskwa huczy od plotek. Wielki powrót Mazepina?