W ubiegłym sezonie Alpha Tauri zajęło przedostatnie miejsce w tabeli Formuły 1. Zespół należy do Red Bulla i władze austriackiego koncernu nie były zadowolone z takiego rezultatu. Po śmierci Dietricha Mateschitza zaczęto nawet spekulować o możliwej sprzedaży stajni z Faenzy, bo nie przynosi ona korzyści finansowych i marketingowych "czerwonym bykom".
Wydaje się, że sezon 2023 może być powtórką z rozrywki, bo model AT04 ponownie odstaje tempem od konkurencji ze środka stawki F1.
- Spodziewaliśmy się znacznie lepszego bolidu, ale poziom jego osiągów jest jaki jest. Mieliśmy problemy w Bahrajnie, w Arabii Saudyjskiej wygląda to trochę lepiej. Mam nadzieję na choć jeden samochód w Q3, ale musimy zrobić wiele rzeczy, aby był on szybszy - powiedział dziennikarzom Franz Tost, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Wylądował samolotem na szczycie drapacza chmur
- Inżynierowie mówią mi, że zrobimy niezłe postępy, ale już im nie ufam. Chcę tylko zobaczyć czas okrążenia, bo to jedyna rzecz, która się liczy - dodał szef Alpha Tauri.
Słowa Austriaka wywołały poruszenie, bo zdecydował się on na dość otwartą krytykę własnych pracowników. - Cóż, zimą mówili mi, że nowy bolid będzie fantastyczny, że dokonaliśmy sporego progresu. Przyjeżdżamy do Bahrajnu i okazuje się, że jesteśmy w polu. To co mam wam powiedzieć? - zapytał retorycznie Tost.
- Mamy za mało docisku. Dlatego bolid jest niestabilny podczas hamowania, przegrzewają się tylne opony, a samochód ma problemy w wierzchołku w zakrętu. Do tego dochodzi kiepska przyczepność, a tego wszystkiego potrzeba, by uzyskać dobry czas okrążenia - wyjaśnił szef Alpha Tauri.
Tost zasugerował, że Alpha Tauri podejmie drastyczne kroki podczas dalszych prac nad rozwojem AT04. - Limit kosztów nie przeszkodzi nam w tym. Pytanie brzmi, czy idziemy w dobrym kierunku? Zimą na papierze wydawało się, że zrobiliśmy duży postęp względem poprzedniego modelu. Teraz nie ufam jednak tym liczbom - podsumował szef zespołu z Faenzy, zapowiadając przywiezienie nowych części do bolidu już na GP Australii na początku kwietnia.
Czytaj także:
- Lider Ferrari nie przejmuje się plotkami. Krytykuje wymysły włoskiej prasy
- Lewis Hamilton nie czuje się bezpiecznie? Obawy o atak podczas wyścigu F1