Obfite opady deszczu sprawiły, że kibice Formuły 1 musieli poczekać nieco dłużej na rozpoczęcie GP Singapuru, bo warunki na torze Marina Bay nie nadawały się do jazdy. Ostatecznie rywalizacja wystartowała nieco ponad godzinę później niż planowano. Na mokrym torze świetnie odnalazł się Sergio Perez, który już na pierwszych metrach wyprzedził Charles Leclerc i wysunął się na czoło wyścigu F1.
Problemy miał za to Max Verstappen, który zaraz po starcie spadł z ósmego na dwunaste miejsce i szybko przekonał się, że na ulicznym torze w Singapurze nawet przewaga tempa nie pozwala na łatwe i szybkie wyprzedzanie. W tej sytuacji kierowca Red Bull Racing mógł jedynie liczyć na neutralizacje i inne zdarzenia losowe.
Na siódmym okrążeniu mieliśmy kontakt Guanyu Zhou z Nicholasem Latifim. - Ten gość mnie umieścił w bandzie - narzekał kierowca Alfy Romeo, który odpadł z rywalizacji, a chwilę później stało się jasne, że jego rywal z Williamsa też nie będzie w stanie dalej się ścigać.
Incydent Zhou-Latifi doprowadził do wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa, ale było jeszcze za wcześnie, by kierowcy założyli slicki. Kilka chwil później, po awarii bolidu Fernando Alonso, ogłoszono wirtualną neutralizację. George Russell postanowił ją wykorzystać, by otrzymać gładkie opony w swoim bolidzie. Szybko stało się jasne, że była to przedwczesna decyzja kierowcy Mercedesa, bo po powrocie na tor 24-latek ślizgał się w każdym zakręcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Kolejne okrążenia to nowe problemy - najpierw w bandzie wylądował Alexander Albon, a chwilę później zepsuł się samochód Estebana Ocona. Ten drugi incydent wywołał kolejną wirtualną neutralizację. Kosztowny błąd popełnił przy tym Lewis Hamilton, który wypadł z toru i trafił w bandy. 37-latek uszkodził przednie skrzydło i dość szybko zjechał do alei serwisowej na jego zmianę. Kierowcy wykorzystali zaś neutralizację, by masowo założyć slicki.
Ledwo zakończyła się wirtualna neutralizacja, a w bandy wpakował się Yuki Tsunoda, co wywołało wyjazd samochodu bezpieczeństwa na tor. Wtedy też Sergio Perez trafił pod lupę sędziów, bo Meksykanin miał nie dopilnować odpowiedniej odległości od samochodu bezpieczeństwa. Sędziowie postanowili jednak wyjaśnić sprawę dopiero po zakończeniu wyścigu.
W końcówce GP Singapuru warunki poprawiły się na tyle, że kierowcy dostali zgodę na korzystanie z DRS. Wykorzystał to Leclerc, który raz za razem atakował Pereza, ale nie był w stanie odebrać mu prowadzenia, aż w końcu zniszczył opony w bolidzie Ferrari. - Utrzymuj się w odległości 5 s od Pereza, bo może otrzymać karę - poinformował inżynier Monakijczyka.
Niepocieszony po GP Singapuru może być Verstappen, który zaliczył wyścig pełen problemów i nie wykorzystał pierwszej szansy do zapewnienia sobie tytułu mistrzowskiego w sezonie 2022. Dość powiedzieć, że Holender w końcówce wyścigu przesadził z atakiem na Norrisa i był bliski wpadnięcia w bandy. Uratował go fakt, że do zdarzenia doszło w miejscu, gdzie jest szerokie pobocze.
F1 - GP Singapuru - wyścig - wyniki:
Poz. | Kierowca | Zespół | Czas/strata |
---|---|---|---|
1. | Sergio Perez | Red Bull Racing | 2h+1 okr. |
2. | Charles Leclerc | Ferrari | +7.595 |
3. | Carlos Sainz | Ferrari | +15.305 |
4. | Lando Norris | McLaren | +26.133 |
5. | Daniel Ricciardo | McLaren | +58.282 |
6. | Lance Stroll | Aston Martin | +1:01.330 |
7. | Max Verstappen | Red Bull Racing | +1:03.825 |
8. | Sebastian Vettel | Aston Martin | +1:05.032 |
9. | Lewis Hamilton | Mercedes | +1:06.515 |
10. | Pierre Gasly | Alpha Tauri | +1:14.576 |
11. | Valtteri Bottas | Alfa Romeo | +1:33.844 |
12. | Kevin Magnussen | Haas | +1:37.610 |
13. | Mick Schumacher | Haas | +1 okr. |
14. | George Russell | Mercedes | +2 okr. |
15. | Yuki Tsunoda | Alpha Tauri | nie ukończył |
16. | Esteban Ocon | Alpine | nie ukończył |
17. | Alexander Albon | Williams | nie ukończył |
18. | Fernando Alonso | Alpine | nie ukończył |
19. | Nicholas Latifi | Williams | nie ukończył |
20. | Guanyu Zhou | Alfa Romeo | nie ukończył |
Czytaj także:
Zawodnik pobity przez mechanika. "Milczałem, aby zachować miejsce w zespole"
Max Verstappen zrównał Red Bulla z ziemią. "Mam prawo krytykować zespół"