Tajny test Mercedesa. To jego być albo nie być

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell

Na krótko przed GP Hiszpanii kierownictwo Mercedesa zorganizowało dzień filmowy na torze Paul Ricard we Francji. W trakcie jego trwania zespół sprawdzał nowe części, które mogą uratować sezon 2022 w wykonaniu niemieckiej ekipy.

W tym artykule dowiesz się o:

Zgodnie z regulaminem Formuły 1, każda ekipa może zorganizować tzw. dzień filmowy, w trakcie którego można wykorzystać obecny bolid. Ten zapis umożliwia zespołom m.in. nakręcenie materiałów promocyjnych. Kierowcy mają ograniczony dystans do pokonania - ledwie 100 kilometrów, muszą też korzystać z demonstracyjnego ogumienia. Wszystko po to, by kręcenia filmów nie wykorzystywać do sprawdzania nowych części.

Mimo tych ograniczeń, ekipy od lat organizują dni filmowe, by chociażby przed startem sezonu sprawdzić, czy wszystko w bolidzie działa jak należy. Ostatnio Ferrari przeprowadziło mocno zakamuflowany test na Monzie, gdzie nie tylko kręcono nowe spoty reklamowe, ale też oceniano poprawki w modelu F1-75.

Na podobny ruch zdecydował się Mercedes. Niemiecki zespół wyjechał na Paul Ricard we Francji, szykując się do najbliższego GP Hiszpanii, a z nieoficjalnych informacji wynika, że za kierownicą znalazł się George Russell.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

Stajnia z Brackley ma przywieźć do Barcelony szereg nowości, które zadecydują o jej losach w sezonie 2022. Od początku kampanii Lewis Hamilton i George Russell nie są w stanie walczyć o czołowe lokaty w F1, a model W13 ma ogromne problemy z podskakiwaniem na prostych. To utrudnia odblokowanie jego potencjału.

Z informacji przekazanych przez dziennikarza Giuliano Duchessę wynika, że ledwie 100 kilometrów wystarczyło, by Mercedes pozytywnie ocenił zmiany wprowadzone w W13. Ma to zaprocentować lepszym tempem w GP Hiszpanii.

Co szykuje Mercedes na GP Hiszpanii? W bolidach Hamiltona i Russella pojawić mają się nowe tylne skrzydła, a także zmodernizowana jednostka napędowa. Niemcy ostatnio pozostali w tyle pod względem mocy za konkurencją z Ferrari i Red Bull Racing. Ich poprawiony silnik ma jednak zyskać 3-4 km/h na prostych.

Równocześnie zespół ciągle pracuje nad wyeliminowaniem problemu z podskakiwaniem, bo to główna bolączka tegorocznej konstrukcji, która zabiera sporo osiągów.

- Myślę, że możemy znaleźć setne dziesiąte sekundy i nadrobić straty do rywali, jeśli znajdziemy ten magiczny kluczyk. Nie jestem pewien, czy to będzie już w kolejnym wyścigu, ale personel w fabryce pracuje noc i dzień. Wszyscy wierzymy, że możemy odwrócić nasze losy. Musimy ciągle pchać do przodu - powiedział Toto Wolff, cytowany przez "The Express".

Czytaj także:
Roszady transferowe w F1. To będzie gorące lato
Red Bull może zaskoczyć Ferrari. Umiejętność wydawania zadecyduje o tytule

Źródło artykułu: