W tym artykule dowiesz się o:
1. Leigh Adams
Żywa legenda i honorowy obywatel miasta Leszna. Australijczyk przez lata był leszczyńskim idolem numer 1 i jedynym zawodnikiem Byków na arenie międzynarodowej. Na każdy filmik z udziałem Adamsa wyświetlony na telebimie stadionu im. Alfreda Smoczyka leszczyńska publika reaguje wiwatami. Choć od ostatniego pobytu w Polsce byłego wicemistrza świata minęło dziesięć lat, nazwisko Australijczyka wciąż wywołuje sentymentalny uśmiech na twarzy.
Wkład Adamsa w historię Unii Leszno był ogromny. To on stawał na pierwszej linii frontu, gdy jego ukochana drużyna walczyła do ostatniego wyścigu barażowego o utrzymanie, a także w pamiętnym finale mistrzostw Polski w roku 2007. Dla Adamsa walka o złoty medal z Unią wywoływała na tyle silne emocje, że w swoim pierwszym wyścigu finałowego dwumeczu z ówczesnym Unibaxem... wjechał w taśmę. Później jednak naprawił swój błąd i poprowadził Byki do podwójnego triumfu.
Leigh Adams miał zawsze doskonały kontakt z kibicami. Sam doskonale pamiętam sytuację, gdy pewnego razu minął mnie bus Australijczyka. Jakże olbrzymie było moje zaskoczenie, gdy żużlowiec opuścił szybę w samochodzie i pomachał do mnie jak tylko zobaczył małego chłopca z czapką Leigh Adams racing na głowie...
2. Damian Baliński
Wieloletni kapitan Byków. To właśnie forma Balińskiego warunkowała pozycję w tabeli Unii Leszno. Gdy osiągał średnie biegowe powyżej dwóch punktów na wyścig w latach 2007 i 2010, Unia sięgała wówczas po złote medale. W kolejnych sezonach stał się mentorem młodzieży w Lesznie i Rawiczu, dzięki czemu leszczynianie nie muszą się martwić o dopływ młodej krwi.
Wychowanek Unii poza brązowym medalem IMP oraz krążkami w kategorii młodzieżowej nie może się pochwalić zbyt wieloma sukcesami indywidualnymi. Swego czasu był bliski awansu do Grand Prix, jednak w decydującym momencie turnieju GP Challenge zdefektował mu motocykl i odebrał marzenia o startach w prestiżowym cyklu.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
3. Janusz Kołodziej
Prawdziwy talizman Unii Leszno. W każdym sezonie startów z Bykiem na piersi meldował się ze swoją drużyną w wielkim finale rozgrywek! Do tego duch drużyny i dobry kolega. Tworzył jedną z lepszych par żużlowej Ekstraligi najpierw z Damianem Balińskim, a kilka lat później z Brady Kurtzem i Jarosławem Hampelem. Zawsze na pierwszym miejscu stawia biznes drużyny.
Prawdziwy szczyt sportowej formy osiągnął w roku 2010, kiedy poza nielicznymi wyjątkami był absolutnie nieuchwytny dla rywali. Osiągnął kosmiczną średnią 2,521, ustępując jedynie Tomaszowi Gollobowi. Do dziś jest marzeniem prezesów PGE Ekstraligi. Kołodziej pozostaje jednak wierny Uniom: tarnowskiej i leszczyńskiej.
4. Jarosław Hampel
To on został następcą Leigh Adamsa na pozycji lidera i kapitana drużyny. Również na arenie międzynarodowej Hampel wyrównał osiągnięcie Australijczyka i wywalczył srebrny medal mistrzostw świata. Do tego w 2011 roku został najskuteczniejszym zawodnikiem polskich rozgrywek.
W oczach leszczyńskich kibiców na wizerunku Jarosława Hampela pojawiła się jednak rysa. Żużlowiec po poważnej kontuzji nogi opuścił leszczyńską Unię na rzecz odwiecznego rywala, Falubazu Zielona Góra.
Po kilku latach wychowanek pilskiej Polonii wrócił do Unii Leszno, a klub ten nazwał swoim domem. I choć leszczyńscy kibice ostatecznie dość ciepło przywitali Hampela z powrotem, to z pewnością są zawodnicy, z którymi fani utożsamiają się dużo bardziej. Klasa Jarosława Hampela jest jednak niepodważalna.
5. Emil Sajfutdinow
Rosyjska torpeda na dobre zadomowiła się w Lesznie. Sajfutdinow z miejsca stał się liderem Byków. Cechą charakterystyczną Rosjanina jest niezwykła skromność. Niemniej jednak Sajfutdinow nie kryje swoich wielkich ambicji, które sięgają złotego medalu mistrzostw świata.
W Lesznie nieśmiało porównywany do Leigh Adamsa, jednak jak sam podkreśla, nie zamierza nikogo kopiować, tylko tworzyć swoją historię w Unii. Rosjanin nie był oszczędzany przez los, wielokrotnie uczestniczył w makabrycznie wyglądających upadkach, które mocno wyhamowały jego karierę. On jednak powoli się rozpędza. Dziś można zaryzykować stwierdzenie, że jest jednym z najlepszych zawodników na świecie.
6. Bartosz Smektała
Choć jego początki w PGE Ekstralidze nie należały do najłatwiejszych, bo często przyszło nam notować przy jego nazwisku zera, sumiennie kroczył swoją drogą. I opłaciło się. Smektała w kategorii młodzieżowej zdobył praktycznie wszystko co można było. Na dodatek ma za sobą starty w reprezentacji Polski oraz występ w Grand Prix Polski zwieńczony awansem do półfinału.
Być może jego rozwój napędza zdrowa rywalizacja z rówieśnikiem, Maksymem Drabikiem czy rok młodszym kolegą z Leszna, Dominikiem Kuberą. Przed Smektałą bardzo ważny moment. Udane przejście w wiek seniora może ukierunkować go na starty w cyklu Grand Prix czy Speedway of Nations.
7. Piotr Pawlicki
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć lokalnego matadora i bohatera miejscowej publiczności. Aktualny kapitan Byków stanowi niezwykle ważny element leszczyńskiej drużyny. Pawlicki nie zawodzi zwłaszcza w kluczowych momentach sezonu, a starty z Bykiem na piersi traktuje jak coś więcej niż tylko pracę.
Zwykle jako ostatni opuszcza park maszyn. Nigdy nie odmawia wspólnego zdjęcia czy rozmowy. Znany jest nie tylko z doskonałej jazdy, ale także z szalonych wybuchów radości i celebrowania sukcesów z kibicami. Osobiście cenię go za bycie autentycznym. Jedni go za to kochają, inni mocno krytykują. On jednak wciąż nie przestaje być sobą.