W tym artykule dowiesz się o:
Ta skandaliczna sytuacja miała miejsce podczas meczu szwedzkiej Elitserien pomiędzy Piraterną Motala i Dackarną Malilla. Na przeciwległej prostej Pedersen spowodował upadek Hancocka. Amerykanin szybko podniósł się z toru i zaczął biec w kierunku Duńczyka, rzucając się na niego i zwalając go z motocykla. [ad=rectangle] Zachowanie Hancocka było ogromnym zaskoczeniem, gdyż jest on znany ze spokojnego charakteru. Tym razem jednak mistrz świata nie opanował nerwów. Amerykanina najprawdopodobniej czeka kara za swoje skandaliczne zachowanie. Nie ma co ukrywać, że żużel to sport dla twardzieli, gdzie czasem niezwykle trudno jest utrzymać nerwy na wodzy.
Za swoje zachowanie "Grin" został ukarany grzywną w wysokości 5 tysięcy szwedzkich koron. - Jestem zaskoczony jego reakcją i cieszę się, że incydent został dobrze zarejestrowany przez kamery telewizyjne. Hancock stracił kontrolę nad sobą w tej sytuacji. Teraz ruch jest po stronie SVEMO. Jeśli oni nic nie zrobią, to co będzie dalej? Jaka kolejna akcja nas czeka? Jeździmy motocyklami bez hamulców i każdy z nas ryzykuje. Jednak wszczynanie bójek jest głupie - powiedział Pedersen na łamach Ekstrabladet.
- On nie lubi przegrywać. Wtedy dochodzi do takich sytuacji, w których jak to się mówi, on jest złym chłopcem. Zazwyczaj inni nie reagują na to tak, jak ja, ale jest to denerwujące. Całe zajście to jednak moja wina, bo byłem zdenerwowany i sfrustrowany. Chciałbym przeprosić kibiców, to się więcej nie powtórzy - przyznał Hancock na łamach szwedzkiego "Aftonbladet".
W przeszłości wielokrotnie dochodziło do podobnych sytuacji i to zarówno w walce o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata, jak i w meczach ligowych w niższych klasach rozgrywkowych. Postanowiliśmy przypomnieć niektóre z tych sytuacji.
30 września 1995 roku podczas zawodów o Grand Prix Wielkiej Brytanii, które rozegrano na torze w Hackney doszło do konfrontacji pomiędzy Boycem i Gollobem. Polak na jednym z łuków spowodował upadek Australijczyka. Znany z porywczości Boyce nie kalkulował i ruszył w kierunku niczego nie spodziewającego się Golloba.
Chwilę później wyprowadził cios, po którym reprezentant Polski padł niczym rażony piorunem. - Dobrze wyszedłem ze startu. Prowadziłem, wreszcie poczułem ulgę. Tymczasem Tomek wszedł pode mnie, a ja upadłem. Wiedziałem, że wybuchnę. Tomek podjechał pod taśmę, ustawił się do powtórki finału C, a ja "zagotowałem się". Pomyślałem sobie: dosyć, bratku. Wymierzyłem idealnie. Byłbym niezły w ringu! Później, kiedy emocje ostygły, przeprosiłem Tomka. Jeździliśmy w szwedzkim Vastervik i wszystko było w porządku - wspominał po latach w artykule Tomasza Lorka Boyce.
Do spięcia doszło również pomiędzy Sajfutdinowem i Nichollsem, za co obaj zostali ukarani przez FIM. Rosjanin otrzymał 600 dolarów kary, a Brytyjczyk 500. Bójka miała miejsce w 2009 roku podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze w Cardiff. Przy zjeździe do parku maszyn między zawodnikami doszło do przepychanek, a następnie bójki.
- To było podczas Grand Prix w Cardiff, a więc na jego terenie. Mój pierwszy sezon w elicie i trochę się zagotowałem. Scott wypchnął mnie na ostatnim wirażu, i to mi się nie spodobało. Ja mu coś pokazałem, potem on mi, i tak, od gestu do gestu, wszystko przerodziło się w solidną drakę. Ale to on zaczął, a ja… nie mogłem odpuścić! Baszkir nigdy nie odpuszcza! Trochę go znokautowałem, ale dzisiaj relacje między nami są już w porządku. Zawsze serdecznie się witamy i pytamy, jak leci. Cóż, taki jest speedway. Czasem wyzwala zbyt duże emocje - powiedział Rosjanin w rozmowie z redbull.com.
Matej Zagar vs. Nicki Pedersen
Podczas zeszłorocznego Grand Prix Szwecji w Malilli doszło do przepychanek pomiędzy Nickim Pedersenem i Matejem Zagarem. Na ostatnim łuku Duńczyk ostro zaatakował Słoweńca i obaj zawodnicy zanotowali upadki. Następnie Zagar miał pretensje do Duńczyka, między żużlowcami doszło do przepychanki, a Pedersen kopnął Zagara i odjechał na motocyklu do parku maszyn.
Tam również odgrywały się skandaliczne sceny. Zagar udał się do boksu Duńczyka by wyjaśnić całą sytuację. Między dwoma zawodnikami nie brakowało wulgarnych odzywek. - Jeżeli będę miał gwarancję, że nie wylecę z Grand Prix, to ja go położę na ziemię, bo mam dosyć tego k***sa - mówił zdenerwowany Słoweniec na antenie Canal+ Sport. Od tego czasu biegi pomiędzy Zagarem i Pedersenem są pełne emocji, a żaden z zawodników nie zamierza odpuszczać. Incydenty te nie umknęły uwadze Jury FIM, które postanowiło ukarać Pedersena i Zagara grzywną w wysokości 600 euro za niesportowe zachowanie.
- Nie mam żadnego komentarza dla takiego ataku. Jestem zadowolony, że nic mi się nie stało. Myślę, że to całkiem normalne, że po takim ostrym ataku, który mógł nieść nawet zagrożenie śmiercią, można nie utrzymać nerwów. Żużel to nie są żarty, a na pewno nie na takim poziomie. Nie rozumiem dlaczego tak bezsensowne i niebezpieczne ataki nie są karane, ale to temat na inną rozmowę - przyznał Słoweniec za pośrednictwem fanpage'a AMTK Ljubljana.
Tomasz Gollob vs. Tomasz Bajerski
Przenieśmy się na nasze krajowe podwórko. 9 lipca 2004 roku w meczu pomiędzy Unią Tarnów i Apatorem Toruń Tomasz Bajerski ostro zaatakował Jacka Golloba. Zawodnik toruńskiego klubu spowodował upadek starszego z braci Gollobów, a nerwów na wodzy nie utrzymał Tomasz Gollob, który miał pretensje do Bajerskiego i zaatakował go. Bajerski po tym incydencie otrzymał od Grzegorza Walaska w prezencie rękawice bokserskie, a sam zamierzał wejść na drogę sądową wobec Golloba.
To nie jedyny przypadek, w którym brat chciał wymierzyć sprawiedliwość na torze. Podobnie było rok później, gdy na torze w Lesznie Rune Holta spowodował upadek Krzysztofa Kasprzaka, a nerwowo reagował jego młodszy brat - Robert Kasprzak.
Przed czterema laty zagotowało się w parku maszyn w Hagfors, gdzie w meczu Elitserien miejscowa Valsarna podejmowała Hammarby Sztokholm. Po dziesiątym biegu duże pretensje za niebezpieczną jazdę do Grigorija Łaguty miał Rory Schlein. Tym razem nie doszło do wymiany ciosów między zawodnikami, a wszystko dzięki przytomnemu zachowaniu osób w parkingu, które powstrzymały Australijczyka przed rękoczynami.
W 2010 roku doszło również do wymiany ciosów pomiędzy Lee Richardsonem i Pawłem Miesiącem, a stroną atakującą był Brytyjczyk, który zarzucał Miesiącowi zbyt niebezpieczną jazdę, co zaowocowało jego upadkiem. Obaj zawodnicy przez sędziego Marka Wojaczka zostali wykluczeni do końca spotkania.
- Niepotrzebne było to moje wykluczenie. Przyznam, że nie ja tu byłem winny. Zostałem uderzony przez Richardsona, ja się tylko broniłem, a mimo to zostałem wykluczony. - mówił po meczu pomiędzy klubami z Rzeszowa i Daugavpils Miesiąc, który wtedy reprezentował barwy Lokomotivu. Obaj żużlowcy szybko się pogodzili.