Za nami kapitalny początek zmagań o mistrzostwo świata dla Polaków. Bartosz Zmarzlik, mimo drobnych kłopotów w środkowej części zawodów, potwierdził swoje aspiracje w dążeniu do trzeciego tytułu w karierze. Nasz reprezentant perfekcyjnie rozegrał decydujące wyścigi. W finale od początku znajdował się na czele stawki i odniósł pewne zwycięstwo. Tymczasem drugi turniej ukończył Maciej Janowski, który stoczył znakomity bój z Duńczykami, Mikkelem Michelsenem oraz Andersem Thomsenem, i przyjechał za plecami Zmarzlika!
Na rozpoczęcie tegorocznej edycji cyklu Grand Prix wyczekiwaliśmy z zaciekawieniem, a wszystko dlatego, że prawa do organizacji turniejów od BSI przejęła firma Discovery Sports Events. Powiew świeżości od strony organizacyjnej na pierwszy rzut oka był zauważalny.
Zmieniła się nie tylko szata graficzna, ale zadbano też o inną niż dotychczas oprawę podczas prezentacji, ujednolicono boksy zawodników, w których zamontowano kamery, aby móc na bieżąco śledzić, co dzieje się u głównych bohaterów zawodów. Operatorzy kamer też starali się wyłapywać "smaczki", które oddawałyby prawdziwe emocje towarzyszące zawodnikom.
ZOBACZ WIDEO Takiej imprezy w polskim żużlu jeszcze nie było. Samolot, Greg Hancock i nietypowy finał
Dzięki temu zobaczyliśmy, jak Jason Doyle siarczyście przeklął po tym, jak wjechał w taśmę w trzeciej serii startów, a Paweł Przedpełski tłumaczył teamowi, co stało się z jego laczkiem tuż przed startem 9. wyścigu, przez co został wyeliminowany z jazdy w tej odsłonie. - Wypiął mi się pasek! - rozkładał bezradnie ręce Polak.
Co poza tym z nowości? Zrezygnowano np. z tradycyjnych plastronów. Teraz żużlowcy przypominają nieco uczestników MotoGP. Wróciliśmy też do "normalności". Ostatnie dwa lata w cyklu SGP to zawody głównie w Polsce, rozgrywane dzień po dniu, wszystko ze względu na covidowe obostrzenia. Żeby jednak nie było tak słodko, łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Automat odpowiedzialny za puszczanie taśmy startowej momentami trzymał zawodników za długo. W 15. biegu z tego powodu aż doszło do powtórki.
Abstrahując już od otoczki zawodów, jaka by ona nie była, całość musi zostać spięta klamrą w postaci ciekawego ścigania na torze, by uznać żużlowe wydarzenie za wyjątkowe. Z biegiem czasu tor w chorwackim Gorican zaczął umożliwiać wyprzedzanie na dystansie, w czym zwłaszcza na początku turnieju brylowali Maciej Janowski i Robert Lambert. Brytyjczyk później spuścił z tonu.
- Maciej na tle pozostałych zawodników chyba dysponuje największą szybkością na ten moment zawodów - komentował Piotr Protasiewicz, który wystąpił w roli eksperta na antenie Eurosportu. Słowa te wypowiedział po drugiej serii startów, ale pozostały one aktualne dłużej, bo Janowski w dalszym etapie zawodów kontynuował swój zwycięski marsz.
W przypadku pozostałych naszych reprezentantów na półmetku zawodów nie było tak różowo. Ostateczny triumfator Bartosz Zmarzlik zaczął od zwycięstwa, ale później nie był tak szybki, jak do tego nas przyzwyczaił. Wicemistrz świata nadrabiał umiejętnościami i przemyślaną jazdą na dystansie. Wspomniany Przedpełski stracił szansę na punkty w kuriozalnych okolicznościach w trzeciej serii startów, zaś Patryk Dudek od samego początku turnieju miał duże problemy z dopasowaniem sprzętu. - Jedzie kurczowo. To nie jest ten optymalny Patryk - oceniał Protasiewicz.
Dudek jeszcze przedłużył sobie nadzieje na awans do półfinału wygrywając w czwartej serii, ale w ostatniej zostały one definitywnie rozwiane. Tymczasem po dwóch niemrawych wyścigach kapitalnie zaczął spisywać się Zmarzlik, który nie byłby sobą, gdyby nie zachwycił publiczności swoją jazdą na dystansie. To, w jaki sposób poradził sobie z rywalami w 15. biegu, można określać w samych superlatywach. W 20. odsłonie z kolei porozstawiał przeciwników po kątach jak profesor.
Po rundzie zasadniczej turnieju Zmarzlik i Janowski wyrośli na głównych faworytów do końcowego triumfu. Rozochoceni byli jednak też Duńczycy - Mikkel Michelsen, Leon Madsen i Anders Thomsen. Chyba dość nieoczekiwanie w czołówce po pięciu seriach znalazł się też jadący z "dziką kartą" Matej Zagar. Na szczęście Polacy w decydujących biegach nie zawiedli i mogli celebrować swoją obecność na podium. To fenomenalny start ich walki o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
Wyniki:
1. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 18 (3,1,2,3,3,3,3) - 20 pkt GP
2. Maciej Janowski (Polska) - 17 (3,3,3,2,2,2,2) - 18
3. Mikkel Michelsen (Dania) - 14 (3,0,3,2,3,2,1) - 16
4. Anders Thomsen (Dania) - 11 (t,1,2,3,2,3,0) - 14
5. Leon Madsen (Dania) - 12 (2,2,3,1,3,1) - 12
6. Matej Zagar (Słowenia) - 10 (1,2,2,3,1,1) - 11
7. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 7 (3,3,1,0,0,0) - 10
8. Jason Doyle (Australia) - 7 (2,3,t,0,2,0) - 9
9. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 6 (1,2,3,0,0) - 8
10. Martin Vaculik (Słowacja) - 6 (0,1,1,1,3) - 7
11. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 6 (1,2,0,2,1) - 6
12. Patryk Dudek (Polska) - 5 (1,0,1,3,0) - 5
13. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 5 (0,3,0,1,1) - 4
14. Jack Holder (Australia) - 5 (0,0,2,1,2) - 3
15. Max Fricke (Australia) - 5 (2,0,0,2,1) - 2
16. Paweł Przedpełski (Polska) - 3 (2,1,w,0,u) - 1
17. Nick Skorja (Słowenia) - 1 (0,1) - 0
18. Dennis Fazekas (Węgry) - 0 (0) - 0
Bieg po biegu:
1. Lambert, Doyle, Dudek, Holder
2. Zmarzlik, Przedpełski, Zagar, Vaculik
3. Michelsen, Madsen, Lindgren, Skorja
4. Janowski, Fricke, Bewley, Woffinden
5. Doyle, Bewley, Zmarzlik, Michelsen
6. Lambert, Lindgren, Przedpełski, Fricke
7. Woffinden, Zagar, Thomsen, Holder
8. Janowski, Madsen, Vaculik, Dudek
9. Janowski, Thomsen, Skorja, Fazekas
10. Madsen, Zmarzlik, Lambert, Woffinden
11. Michelsen, Holder, Vaculik, Fricke
12. Lindgren, Zagar, Dudek, Bewley
13. Zagar, Fricke, Madsen, Doyle
14. Thomsen, Bewley, Vaculik, Lambert
15. Zmarzlik, Janowski, Holder, Lindgren
16. Dudek, Michelsen, Woffinden, Przedpełski
17. Vaculik, Doyle, Woffinden, Lindgren
18. Michelsen, Janowski, Zagar, Lambert
19. Madsen, Holder, Bewley, Przedpełski (u)
20. Zmarzlik, Thomsen, Fricke, Dudek
Półfinał nr 1. Thomsen, Janowski, Madsen, Lambert
Półfinał nr 2. Zmarzlik, Michelsen, Zagar, Doyle
Finał. Zmarzlik, Janowski, Michelsen, Thomsen