Andrzej Lebiediew wykręcił drugi wynik w ekipie Cellfast Wilków Krosno i zarazem szósty w eWinner 1. Lidze. Łotysz w 94 wyścigach wywalczył 192 punkty i 12 bonusów, co dało mu średnią biegową 2,170.
Na Podkarpaciu zdają sobie sprawę z tego, jaki drzemie w nim potencjał i że gdyby nie kontuzja, której nabawił się będąc zawodnikiem ROW-u Rybnik, byłoby trudno mieć go teraz w swoim zespole.
- Nie mielibyśmy odpowiednio mocnej karty przetargowej, żeby go pozyskać. Na szczęście się udało, zeszliśmy się przed sezonem 2021, a teraz mamy bardzo dobrą współpracę - mówi Michał Finfa w rozmowie z polskizuzel.pl.
ZOBACZ WIDEO Czy od Thomsena trzeba wymagać więcej? Marek Grzyb odpowiada
A sama kontuzja też miała mocny wpływ na wyhamowanie rozwoju Lebiediewa. Menadżer Wilków przyznaje otwarcie, że to jeździec, któremu potrzeba czasu i wiele jazdy, aby wjechać na odpowiednie tory. - My już się o tym przekonaliśmy. Dlatego teraz chcemy zapewnić mu jak najlepszą politykę startową, żeby maksymalnie wykorzystać jego potencjał - dodaje.
A sam zawodnik to połączenie dobrego startowca z żużlowcem, który dobrze spisuje się również na dystansie. Jedynym znakiem zapytania są w jego przypadku silniki, choć te akurat ma od czołowych tunerów - Ryszarda Kowalskiego oraz Ashleya Hollowaya.
Kto wie, czy gdyby nie przepis o konieczności posiadania zawodnika U24 w meczowej piątce, to czy dziś Lebiediew nie szykowałby się do ligowej inauguracji w PGE Ekstralidze. Na pewno miejsce w TOP 6 eWinner 1. Ligi Żużlowej sprawiałoby, że byłby na szycie notesów wielu trenerów i menadżerów.
Czytaj także:
Żużel? Mistrz olimpijski ma obawy
Przeżył szok, gdy odwiedził Tomasza Golloba