Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Jak to możliwe, że jeszcze niedawno mówiliśmy o problemach finansowych SpecHouse PSŻ-u Poznań, a teraz rozmawiamy o hitach transferowych z waszym udziałem? Co takiego wydarzyło się od zakończenia sezonu do okresu transferowego?
Grzegorz Struzik, członek stowarzyszenia PSŻ Poznań: Jednym z najważniejszych wydarzeń była zmiana zarządu PSŻ-u Poznań. Od 1 listopada władzę w stowarzyszeniu formalnie sprawują nowe osoby. To ten zarząd przygotował koncepcję drużyny, a później negocjował i podpisywał kontrakty z zawodnikami na sezon 2022.
Wróćmy jednak do finansów. Co z zaległościami, o których mówili jeszcze niedawno zawodnicy?
Te tematy są pod kontrolą.
Co to znaczy?
Doszło do inwentaryzacji wszystkich rachunków związanych z rozliczeniami zawodników. Teraz realizujemy je na bieżąco. Z wszystkimi zostały ustalone precyzyjne warunki spłaty zaległości.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bjerre wspomina mecz o utrzymanie. Zdradził, co powiedział Pedersenowi
Czy może pan powiedzieć, kiedy rozliczycie się co do złotówki?
Te tematy będą zamknięte najpóźniej przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych w sezonie 2022. Horyzont czasowy jest zatem bardzo krótki. Poza tym chciałbym podkreślić, że większość zobowiązań została już spłacona. Pozostały naprawdę niewielkie kwoty.
Wróćmy do okresu transferowego, w którym przeprowadziliście kilka spektakularnych ruchów. Dużą niespodziankę mieliśmy zwłaszcza pod koniec okienka, kiedy poinformowaliście o podpisaniu kontraktu z Chrisem Harrisem. Dlaczego zdecydowaliście się na Brytyjczyka, który ostatnio nie jeździł w Polsce?
Otrzymaliśmy kilka sygnałów ze środowiska, że Chrisa Harrisa warto spróbować odkurzyć, bo jest przygotowany fizycznie, a poza tym ma niezłą bazę sprzętową. W ostatnich sezonach omijały go także poważne kontuzje. Cały czas ściga się z powodzeniem w lidze angielskiej, a wiele jego wyścigów robiło naprawdę duże wrażenie.
Pod względem sportowym to jednak i tak znak zapytania. Czy ryzykujecie również finansowo?
Z Chrisem Harrisem w Poznaniu jak podobnie tak jak z Antonio Lindbaeckiem w Gnieźnie. Nie ryzykujemy nic. Zawodnik będzie zarabiać, jeśli będzie dobrze punktować. Wszystko zależy od tego, co pokaże, kiedy przyjedzie do nas na treningi przed startem ligi.
Udało wam się także dokonać wzmocnień w formacji juniorskiej. Obiecująco prezentują się zwłaszcza posiłki z Arged Malesy, czyli Sebastian Szostak i Kacper Grzelak. Jak często będziecie z nich korzystać?
Szczegóły techniczne dotyczące juniorów Arged Malesy dogramy z czasem, bo trzeba pogodzić ich obowiązki w pierwszej drużynie z Ostrowa, Ekstralidze U24, a także w rozgrywkach juniorskich, których terminarze nie są jeszcze znane. Będziemy nad tym pracować, ale plusem jest logistyka, bo droga z Poznania do Ostrowa nie jest daleka. Cieszymy się, że doszliśmy do porozumienia z Mariuszem Staszewskim. Uważamy, że wszyscy będą z tej współpracy zadowoleni.
Poprzedni zarząd współpracował z Moje Bermudy Stalą. Teraz gorzowskich nazwisk już u was nie ma. Czy to koniec tej formuły?
Rzeczywiście, nazwisk gorzowskich u nas już nie ma. Trener Piotr Paluch zdecydował się na pracę w Stali przy drużynie U24, a poza tym ma syna, który za chwilę skończy 16 lat i pewnie będzie podstawowym żużlowcem klubu z Gorzowa. Nie było zatem opcji, żeby u nas został. Poza tym współpraca poznańsko - gorzowska wygasa w pewnym sensie w naturalny sposób, bo brakuje do niej zasobów ludzkich. Stal ma skomplikowaną sytuację z młodzieżowcami, bo media sporo piszą o Mateuszu Bartkowiaku czy Alanie Szczotce. Pole do współpracy zostało mocno zawężone i w związku z tym nie należy jej się spodziewać. Zachowujemy jednak dobre relacje.
Co będzie waszym celem w sezonie 2022? Niektórzy widzą w was faworyta do awansu.
Celem jest awans do fazy play-off. Takie zadanie stawiamy przed zawodnikami i trenerem. Nie chcemy od razu wytwarzać wysokiego ciśnienia. Poza tym mamy do zrobienia wiele na płaszczyźnie organizacyjnej. Musimy zbudować solidne struktury i uporać się z przeszłością, a także ustabilizować budżet. Nie zamierzamy łapać wszystkich srok za ogon, ale też nie zamykamy się na sukces. Jeśli cel zostanie zrealizowany z nawiązką, to będziemy szli do końca i walczyli o jak najlepszy wynik.
Co z budżetem na sezon 2022? Czy macie już pieniądze na zawodników, którzy zostali zakontraktowani czy dopiero teraz czeka was ciężka praca?
Budżet na sezon 2022 jest zabezpieczony. Zapewniam, że mierzyliśmy siły na zamiary. Nie przystępowaliśmy do licytacji. Jeśli widzieliśmy, że ktoś ma kilka ofert i dzwoni od klubu do klubu, to od razu mówiliśmy pas. Takie rozmowy nas w ogóle nie interesowały. Chcemy być stabilni, bo uważamy, że to podstawa funkcjonowania w szerszej perspektywie. Nie zamierzamy powtarzać błędów wielu innych działaczy, dla których liczył się krótkoterminowy sukces.
Jaką frekwencję założyliście w budżecie na sezon 2022?
Spodziewamy się średniej frekwencji na poziomie 2500- 3000 kibiców, czyli podobnej jak w latach 2018 - 2019. Oczywiście przy założeniu, że pandemia COVID-19 nie spowoduje limitowania liczby widzów na stadionach.
Jak pana zdaniem będą wyglądać rozgrywki w sezonie 2022? Kto jest głównym faworytem 2. Ligi Żużlowej?
Przede wszystkim uważam, że liga będzie wyrównana i bardzo mocna. Uważam zresztą, że rozgrywki z roku na rok zyskują pod względem sportowym. To zauważają powoli sponsorzy, telewizja i media. W ostatnich tygodniach nie tylko my pozyskaliśmy ciekawe nazwiska, bo tak samo jest w Opolu, Rzeszowie, a czarnym koniem będzie według mnie Metalika Recycling Kolejarz Rawicz. Jeśli mam być szczery, to nie widzę w drugiej lidze faworyta. Jestem przekonany, że nikt nie zdominuje rozgrywek tak, jak jeszcze niedawno zrobiły to Wilki Krosno.
Sporo ostatnio mówi się o transmisjach z 2. Ligi Żużlowej. Jesteście za telewizją czy może nie chcecie jej na stadionach?
Jesteśmy za telewizją, ale diabeł tkwi w szczegółach.
Czyli?
Najważniejsze, żeby godziny transmisji spotkań zostały zmienione. Naszym zdaniem to nie powinna być 12:00, bo jest ona bardzo niekorzystna zarówno dla osób przed telewizorami, jak i tych, którzy mają odwiedzić stadion. Takie opinie są już zresztą powszechne w innych ośrodkach.
To co waszym zdaniem należy zrobić?
Wszyscy powtarzali, że druga liga musi jechać o 12:00, bo o 14:00 zaczynają się transmisje z eWinner 1. Ligi. Ja uważam, że nie byłoby problemem, gdyby transmisje się na siebie delikatnie nakładały. Słyszałem zresztą, że osoby, które takie relacje realizują, są tego samego zdania. Być może powinniśmy iść w tym kierunku. Liczę na to, że głosy klubów zostaną wysłuchane.
Zobacz także:
Jak poukładać karty w Fogo Unii Leszno?
Każdy myślał, że ma Hansena