Żużel. Chcą go inne kluby, ale nie ma z nim kontaktu. Prezes mówi, że ten zawodnik to największa zagadka!

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Marcus Birkemose w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Marcus Birkemose w kasku żółtym

Marcus Birkemose trafił do Moje Bermudy Stali jako wielki talent. W tym roku zadebiutował w PGE Ekstralidze, ale nie wykorzystał wielkiej szansy. Prezes gorzowskiego klubu Marek Grzyb mówi, że jeszcze nigdy nie spotkał takiego zawodnika jak Duńczyk.

Moje Bermudy Stal nie zamierza blokować kariery Marcusa Birkemose. Zawodnik nie znajdzie miejsca w pierwszej drużynie na sezon 2022, ale może bez problemu odejść na wypożyczenie. Okazuje się nawet, że są chętni na jego usługi. Gorzowianie nie potrafią jednak powiedzieć, czy transfer dojdzie do skutku. - Zainteresowanie jest, ale problem polega na tym, że z Marcusem jest utrudniony kontakt. To bardzo złożona kwestia - mówi nam prezes Marek Grzyb.

Szef gorzowskiego klubu mówi, że dotychczasową współpracę z Marcusem Birkemose trudno nawet traktować w kategoriach porażki, bo działacze i sztab szkoleniowy zrobili wszystko, żeby mu pomóc. - To dla mnie największa zagadka spośród wszystkich zawodników, których do tej pory spotkałem w czasie swojej przygody z żużlem - przyznaje Grzyb.

- Chłopak ma ogromny talent. Potrafi jeździć i nie boi się prędkości. Poza tym dostał od nas wszystko. Żaden żużlowiec w jego wieku nie miał w Stali takiego wsparcia, bo byliśmy przeświadczeni, że ma wielkie możliwości. Nadal tak zresztą sądzimy, ale nie wiemy, czy Marcus chce być profesjonalnym sportowcem - dodaje prezes.

W Stali mówią, że załatwili 18-latkowi apartament, klubowego busa, mechanika klubowego i trzy kompletne motocykle. Poza tym Duńczyka wspierali po drodze różni zawodnicy, którzy dzielili się z nim swoją wiedzą i doświadczeniem. Ciągle jednak były z nim problemy. - Marcus ma zrywy mobilizacji i dyscypliny, ale one są krótkotrwałe. To trwa miesiąc czy dwa, a później zbacza z drogi. Jeśli to się nie zmieni, to będzie mu bardzo trudno się przebić - tłumaczy Grzyb.

- Uważam, że on ciągle jeszcze ma szanse, by znaczyć coś w tym sporcie. Najpierw musi jednak zrobić porządek w swoim życiu, a także odbudować zaufanie, które zostało nadszarpnięte. Niewiele osób mu obecnie wierzy, bo po drodze dostał wielkie wsparcie od różnych ludzi. Poza tym zostało na to wydanych już naprawdę sporo pieniędzy - podsumowuje Grzyb.

Zobacz także:
Wypadek brutalnie przerwał mu karierę
Te transfery dadzą Stali finał?

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Źródło artykułu: