Patryk Dudek mówi o niepewności przed ostatnim biegiem oraz o powrocie do żużlowej elity

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patryk Dudek

Jeden sezon - tyle wynosiła przerwa Patryka Dudka od występów w cyklu Speedway Grand Prix. Wicemistrz świata z roku 2017 wypadł z rywalizacji w ubiegłym roku, a teraz w słowackiej Žarnovicy zapewnił sobie ponownie miejsce w gronie najlepszych.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedawnej rozmowie z naszą redakcją Dudek podkreślał, że SGP Challenge to dla niego najważniejsze zawody w sezonie. Indywidualnie głównym jego celem był bowiem w tym roku powrót do cyklu SGP i właśnie na Słowacji udało mu się go zrealizować. Łatwo jednak nie było, ponieważ po trzech seriach miał on na koncie tylko 5 punktów.

Dzięki dwóm zwycięstwom i korzystnym wynikom w pozostałych biegach, zajął on ostatecznie trzecie miejsce, bez biegów dodatkowych. Po piorunującej końcówce pogratulowaliśmy reprezentantowi Polski osiągnięcia pożądanego rezultatu.

- Dziękuję. Z pewnością udało się zrealizować cel, który zamierzałem osiągnąć w tym roku, ponieważ wracam do Grand Prix. Bardzo się z tego zatem cieszę. W jednodniowych zawodach zawsze trzeba mieć szczęście danego dnia. Mi na pewno brakowało go w pierwszych dwóch biegach, ponieważ ze startu było nie najgorzej, ale na moje nieszczęście zawodnik po lewej stronie był zawsze troszeczkę przede mną i w tym pierwszym łuku mnie wywoził. Trzeba było jednak objechać ten pierwszy wiraż przy krawężniku. Tam było po prostu najszybciej, bo pojawiało się dużo dziur, które wyciągały do przodu. Po tych dwóch biegach widzieliśmy, że nie było źle.

Przewrócił wszystko do góry nogami

- Później zrobiliśmy coś takiego, co dało mi jeden punkt (uśmiech). Wtedy z teamem wiedzieliśmy, że było naprawdę źle. Następnie na kolejne dwa biegi przewróciliśmy w parkingu wszystko do góry nogami i było widać, że to było to, co powinno, ponieważ wygrane były zdecydowane. Takie są zawody indywidualne, w nich nie ma miejsca na pomyłki, ale uważam też, że nie można robić "jedynek", ani "zerówek". Trzeba wozić te "dwójki" i "trójki", żeby liczyć się w walce o końcowe podium - mówił Patryk Dudek w rozmowie z WP SportoweFakty, po wywalczeniu awansu do cyklu Grand Prix.

Pięć punktów po trzech seriach nie wlewało wiele optymizmu w serca polskich kibiców, którzy przybyli na Słowację dopingować m.in. wychowanka zielonogórskiego klubu. Ostatecznie, choć w głowie na pewno pojawiały się różne myśli, końcówka zawodów była bardzo udana, dzięki czemu cel założony przed sezonem, udało się osiągnąć. Musiał on jednak skorzystać na pechu Janusza Kołodzieja, który w ostatnim swoim biegu linię mety minął na końcu stawki.

- Zawsze trzeba jechać do końca. Później zdobyłem dwie trójki i tak naprawdę musiałem czekać. Mój bieg w piątej serii był drugim po równaniu toru. Patrząc, co działo się w ostatnim wyścigu, to nie wiedziałem, czy go oglądać, czy nie. Czy trzymać kciuki za Polaka, czy nie trzymać. Chociaż wiedziałem, że osiem punktów miał również Andrzej Lebiediew, więc on też musiał wygrać, aby odbył się bieg dodatkowy. Ten turniej pokazał jednak, że nawet zawodnicy, którzy teoretycznie nie mogli na nic już liczyć, jak Robert Lambert i Nicolai Klindt - wszyscy jechali do końca. Nie było odpuszczania biegów. Wygrali oni z Januszem na moje szczęście, a jego nieszczęście. Podsumowując zatem te zawody, na końcu tego dnia szczęście mi sprzyjało. Niezmiernie cieszę się, że awansowałem. Za rok nikt o tym i tak nie będzie pamiętał - dodał.

Atmosfera, do której chce się wracać

Na szczęście dla Dudka, jego przerwa z cyklem Speedway Grand Prix trwała krótko, bo tylko jeden sezon. W swoim debiucie w roku 2017 zdobył on wicemistrzostwo świata, jednak teraz - zwłaszcza przy obowiązującym systemie punktacji - walka o dobre pozycje jest jeszcze trudniejsza. Najważniejsze jednak to mieć możliwość rywalizacji o Indywidualne Mistrzostwo Świata, z najlepszymi zawodnikami globu.

- Wiadomo, tam jest inny świat. Mówiłem już na samym początku, po tym turnieju, w którym jechałem w Warszawie w 2016 roku z "dziką kartą" - z tymi zawodnikami człowiek całkiem inaczej się ściga w Grand Prix, a inaczej w lidze. Atmosfera i cała otoczka są takie, że chce się tam wracać. Ja cieszę się niezmiernie, że po prostu ten rok przerwy dobrze wykorzystałem i w kolejnym sezonie witam się z chłopakami na nowo - podkreślił szczęśliwy Patryk Dudek.

Wprawdzie przed rokiem nasz rozmówca startował już przy nowym systemie punktacji, jednak wtedy cykl był rozegrany bardzo szybko - osiem rund odbyło się tak naprawdę w pięć tygodni. Dodatkowo należy pamiętać o kontuzji zawodnika, której doznał w Gorzowie i przez którą nie mógł rywalizować w pełni sił. Gdy dodamy do tego jednak fakt, że pewne utrzymanie ma tylko sześciu najlepszych zawodników, powrót z pewnością do łatwych należeć nie będzie.

- Teoretycznie w cyklu utrzymuje się "szóstka", a praktycznie "dziewiątka". Później trzeba patrzeć również na to, ilu zawodników jest z danej nacji. Zauważyłem, że chyba tak to działa, bo ciężko mi było nawet dostać "dziką kartę" w tamtym roku, pomimo tego, że nie jechałem prawie dwóch rund. W Gorzowie musiałem startować na siłę, przez to, że moja nieobecność wyeliminowałaby mnie z jazdy w meczu ligowym w Lublinie, a tam akurat było już dobrze. Po prostu warunki torowe też były odpowiednie i na tyle mi pozwoliły jechać, że tam ta noga mi nie przeszkadzała, a w Gorzowie był trudny tor i nie dało się jechać z nogą w takim stanie. Niestety są czasami takie momenty, których kibice nie są świadomi, a tylko sam zawodnik wie, jak się czuje. Trzeba jednak z tym żyć i jechać dalej - zaznaczył.

Zmiany wiele go nie obchodzą

W tym roku dobiega końca "era BSI", a od przyszłego sezonu organizacją cyklu Speedway Grand Prix ma zająć się Discovery. Wiele osób robi sobie nadzieje z tym związane, choć do tej pory nie przedstawiono żadnych szczegółów. Wiemy jedynie, że jeden z przyszłorocznych turniejów ma odbyć się na stadionie PGE Narodowym w maju. A jakie nadzieje wiąże ze zmianami wychowanek zielonogórskiego klubu?

- Słyszałem, że zawody mają być w Japonii, Meksyku, po prostu wszędzie (uśmiech). A tak na serio, to nie mam pojęcia, co będzie. W sumie co mnie to obchodzi? Ja muszę się zimą przygotować do tego, aby pojechać jak najlepiej w przyszłorocznym cyklu Grand Prix, innych meczach ligowych i tyle. Nie mam kompletnego wpływu na to, co zrobi organizator. Kto wie, może będziemy się ścigać na mini motorkach - tym humorystycznym akcentem Patryk Dudek zakończył rozmowę z WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Nowy początek dla Buczkowskiego. Zawodnik mówi, co mu pomogło
Siła Południa okazała się zbyt mocna. Lebiediew liderem [RELACJA]

ZOBACZ WIDEO Apator potwierdza zainteresowanie Drabikiem! Co z Miedzińskim?

Źródło artykułu: