Cellfast Wilki były rewelacją rundy zasadniczej. Klub prowadzony przez prezesa Grzegorza Leśniaka uzbierał w niej najwięcej punktów i zajął pierwsze miejsce. Zrobił to głównie dzięki świetnej postawie formacji seniorskiej. Aż strach pomyśleć, jaka byłaby moc rażenia krośnian, gdyby posiadały choć jednego klasowego juniora.
Teraz przed zespołem rywalizacja w fazie play-off. Droga do elity jest jeszcze daleka, ale Wilki już wiele razy pokazywały, że nie należy ich skreślać. Kibicom w Krośnie na pewno marzy się żużel w ekstraligowym wydaniu.
Problem w tym, że beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej poznamy dopiero 3 października, bo wtedy odbędzie się drugie spotkanie finałowe. Z całą pewnością na rynku transferowym będzie wtedy brakować klasowych zawodników. W dodatku w środę okazało się, że w sezonie 2022 w PGE Ekstralidze najprawdopodobniej nie wróci KSM. To jeszcze mocniej komplikuje sytuację ekipy, która wygra pierwszą ligę.
ZOBACZ WIDEO To duży problem toruńskiego żużla. Działacz mówi o tym otwarcie
- To prawda, że w przypadku awansu KSM mógłby nam ułatwić to życie, ale jestem jego przeciwnikiem - mówi nam prezes Grzegorz Leśniak. - Mamy inną wizję prowadzenia klubu. Jeśli się czegoś podejmujemy, to nie oczekujemy, że ktoś będzie nam pomagać dodatkowymi regulacjami. Przy awansie do PGE Ekstraligi należy dokonać na rynku takich ruchów, by się w niej utrzymać - wyjaśnia Leśniak.
Prezes klubu z Krosna nazywa KSM sztuczną regulacją, która ogranicza możliwości przedsiębiorczym działaczom. - Uważam, że nie należy blokować tych, których stać na zbudowanie bardzo mocnego zespołu. Wychodzę z założenia, że nie można karać kogoś, kto jest w stanie stworzyć wysoki budżet - przekonuje.
Szef Wilków ma jednak inny pomysł. - Uważam, że lepszym rozwiązaniem byłoby powiększenie PGE Ekstraligi. To też mogłoby ułatwić beniaminkowi życie. Byłoby to rozwiązanie zdecydowanie lepsze od sztucznych regulacji. Uważam, że powiększenie Ekstraligi dodałoby kolorytu tym rozgrywkom o zwiększyło terytorialnie zasięg najmocniejszej ligi świata - tłumaczy Leśniak.
W Krośnie zatem brakiem KSM się nie przejmują, bo w przypadku awansu będą mieć na głowie inne problemy. - Jesteśmy na etapie rozmów z miastem, które jest właścicielem stadionu. Nasz obiekt na ten moment nie spełnia warunków PGE Ekstraligi. Jest naprawdę sporo do zrobienia. Nie ma odpowiedniej liczby krzesełek, plandeki czy odwodnienia liniowego. Działamy i każdego dnia pracujemy, by wyglądało to coraz lepiej. Widzimy, że jest na to zapotrzebowanie, bo głód żużla w Krośnie mamy ogromny. Czas pokaże, jak rozwinie się sytuacja - podsumowuje działacz.
Zobacz także:
Lindbaeck wystąpi w reality show
Polacy powalczą o awans do Grand Prix