Żużel. Miśkowiak może przebierać w ofertach. "Na rozmowy przyjdzie czas"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak

Czy Jakub Miśkowiak zostanie w Eltrox Włókniarzu? Choć sam zawodnik mówi wprost, że ma oferty, a na rozmowy przyjdzie czas, to w klubie uważają, że mogą spać spokojnie. Czy aby na pewno?

Z naszych informacji wynika, że Jakub Miśkowiak może wkrótce parafować nowy, dwuletni kontrakt z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. On sam jednak na razie nie chce o tym rozmawiać. - Sezon na razie trwa i przykro mi, ale na razie nic nie potwierdzam. Na rozmowy przyjdzie czas po sezonie - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.

Jednym z najbardziej rozchwytywanych nazwisk na rynku transferowym jest obecnie klubowy partner Miśkowiaka - Bartłomiej Kowalski. Trzeciego młodzieżowca Lwów chciałaby u siebie niemalże cała PGE Ekstraliga, a i kilku pierwszoligowców marzy o tym, by przekonać juniora do siebie. A czy duże jest zainteresowanie zdobywcą Srebrnego Kasku? - Nie ukrywam, że jest spore. Ale na razie odstawiam ten temat na później - dodaje.

Klub z Częstochowy w ostatnich dniach ogłosił, że w biało-zielonych barwach nadal będą występować Kacper Woryna oraz Bartosz Smektała, co w połączeniu z ważnymi umowami Fredrika Lindgrena i Leona Madsena oznacza, że szkielet drużyny już jest. Kibice zastanawiają się, czy w związku z posiadaniem trzech dobrych zawodników o statusie młodzieżowym, nie byłoby dobrym rozwiązaniem przesunięcie Miśkowiaka na miejsce jeźdźca U24. - Na pewno byłoby to ciężkie zadanie, ale z pewnością, gdyby była taka potrzeba, podjąłbym takie wyzwanie.

ZOBACZ WIDEO Czy to element negocjacji nowego kontraktu Kubery z Motorem?

Za Eltrox Włókniarzem Częstochowa przeciętny sezon. Apetyty były duże, tymczasem tor zweryfikował brutalnie podopiecznych Piotra Świderskiego, których po raz drugi z rzędu zabraknie w fazie play-off. Jak duże rozczarowanie z tego powodu czuje ten, który akurat swoje zrobił, czyli Jakub Miśkowiak? - Na pewno jest mi strasznie szkoda. Tym bardziej że naprawdę niewiele nam zabrakło, a wygrywaliśmy przecież również z silnymi drużynami, a jeśli już przegrywaliśmy, to zazwyczaj niewielką różnicą. Cóż... czegoś zabrakło, ale nie ma co rozpamiętywać, tylko trzeba jechać dalej - mówi jeden z filarów.

Drużyna spod znaku Lwa w tym sezonie przegrała sześć spotkań. Aż połowa z nich miała miejsce na własnym torze. I to właśnie na konfrontacje z Fogo Unią Leszno, Betard Spartą Wrocław oraz Moje Bermudy Stalą Gorzów kibice wskazują jako jedną z kilku przyczyn niezrealizowania zakładanych planów. - Z pewnością nasz tor powinien być dla nas atutem i nie ma co ukrywać, że chcąc być w play-offach, to powinniśmy u siebie wygrywać. Mnie bywało różnie, też nie wszystkie mecze domowe mi wyszły tak, jakbym tego oczekiwał - komentuje.

Za biało-zielonymi ostatnie spotkanie ligowe przed własną publicznością, które zakończyło się okazałym triumfem nad eWinner Apatorem Toruń. Teraz do rozegrania pozostał im już tylko wyjazdowy mecz w Grudziądzu. Czy jadąc mecz o tzw. "pietruszkę" da się zmobilizować tak samo, jak na mecz o stawkę? - Do każdych zawodów podchodzę tak samo. Za każdym razem daję z siebie 100 proc., ale jak to w żużlu bywa, nie zawsze to wychodzi - zauważa słusznie.

Czy fakt, że Eltrox Włókniarz już tak naprawdę nic nie musi sprawi, że klan Miśkowiaków pozwoli sobie na testy przy ul. Hallera? - Tak jak wspomniałem, za każdym razem chcę wypaść najlepiej, jak się da. Nie ma przepisu na dobre ustawienia (uśmiech). Na każdych zawodach tak naprawdę testujemy inne przełożenia i myślę, że tym razem będzie podobnie.

20-latek jest jednym z kilkunastu zawodników, którzy w tym sezonie nie powinni mieć sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o ich wyniki w PGE Ekstralidze. Miśkowiak w trzynastu meczach wystartował w 54 biegach, w których zdobył 101 punktów i sześć bonusów. Średnia biegowa 1,982 sprawia, że jest on czternastym zawodnikiem w lidze. - Zawsze może być lepiej (śmiech). Jednak nie ma co narzekać.

Od lat powtarza się, że posiadanie dobrej formacji młodzieżowej jest kluczem do sukcesu w Drużynowych Mistrzostwach Polski. Przez ostatnie lata udowadniała, to Fogo Unia Leszno. Tymczasem częstochowianie mimo bardzo dobrej jazdy zawodników do lat 21, są poza play-offami. - Myślę, że mieliśmy trochę pecha. Każdy z nas miał lepsze i gorsze występy. Wszyscy chcielibyśmy jechać, jak najlepiej, ale to jest sport. Z Mateuszem w parze jeździ mi się naprawdę fajnie i dobrze się dogadujemy na torze.

Końcówka sierpnia i wrzesień staną u rawiczanina pod znakiem walki o młodzieżowe medale mistrzostw świata oraz kraju. Juniorzy Bocar Włókniarz będą uchodzić za faworytów rozgrywek o MMPPK (finał w Częstochowie - dop. red.) i DMPJ, więc wdaje się, że ewentualny brak zdobyczy medalowych będzie dla nich sporą porażką. - Fajnie, że udało się awansować. Tak jak już podkreślałem, do każdych zawodów podchodzę przygotowany na maksimum możliwości. Jak będzie? Zobaczymy.

Miśkowiak będzie jednym z trzech reprezentantów Polski, którzy 4 września w niemieckim Stralsund rozpoczną walkę o Indywidualne Mistrzostwo Świata Juniorów. W Częstochowie wierzą, że siostrzeniec Roberta Miśkowiaka pójdzie w ślady swojego wujka i też sięgnie po najcenniejsze trofeum. Czy zawodnik zamierza się jakoś specjalnie przygotowywać do tego czempionatu? - Na spokojnie. Cały czas ciężko pracuję, aby uzyskiwać, jak najlepsze wyniki, tak więc o "innych" przygotowaniach nie ma mowy. Byle robić swoje, cały czas i systematycznie. To jest klucz do sukcesu, a jak będzie, to... zobaczymy.

Czytaj także:
Cztery lata temu nie znał żużla. Dziś jest mistrzem Europy juniorów i dzwonią do niego telefony z PGE Ekstraligi
Zostawił żonę, dwie córki i wielką tajemnicę. "Trudno mi w to uwierzyć"

Źródło artykułu: