Żużel. Rosjanin walczy i nie odpuści. Posypią się iskry w rywalizacji Zmarzlika i Łaguty [KOMENTARZ]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Walczą pięknie i ostro, ale fair. Szanują się na torze i poza nim, ale gdy trzeba to sypią się iskry. Możemy być pewni, że tak pozostanie do końca. Bartosz Zmarzlik i Artiom Łaguta w tym sezonie rozstrzygną najpewniej między sobą sprawę tytułu IMŚ.

Przed tygodniem Bartosz Zmarzlik wydarł zwycięstwo Artiomowi Łagucie we Wrocławiu. Teraz Rosjanin w drugiej rundzie SGP w Lublinie wyprzedził na dystansie Polaka. Łaguta nie odpuści. Ma szansę zostać pierwszym rosyjskim mistrzem świata.

Bartosz Zmarzlik czy Artiom Łaguta? Polak po raz trzeci z rzędu czy Rosjanin pierwszy raz w historii speedwaya? Po pięknym żużlowym weekendzie Grand Prix w Lublinie nasuwają się w zasadzie tylko te pytania. Patrząc na klasyfikację generalną cyklu, trudno sobie wyobrazić, że ktoś może dopaść jeszcze tę dwójkę, jeśli w trakcie sezonu nie wydarzy się nic nadzwyczajnego.

Jesteśmy już za półmetkiem cyklu Grand Prix. Trzy podwójne rundy mamy za sobą. Teraz pozostały trzy pojedyncze turnieje i dwudniowy finał w Toruniu. Jeśli nadal Zmarzlik z Łagutą będą systematycznie meldować się w finałach, możemy być świadkami najbardziej pasjonującej od lat końcówki sezonu.

ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos

Artiom Łaguta jest w życiowej formie. Bywał szybki w przeszłości, ale to, co Rosjanin wyprawia w tym sezonie przechodzi najśmielsze oczekiwania. Wygrał już dwie rundy SGP. Ma tylko punkt straty do pierwszego miejsca i u boku doświadczonego Rafała Lewickiego, który z wszelkimi nowinkami technicznymi jest nie tylko na bieżąco, ale często przed rywalami. Widać, że Łaguta wraz ze swoim teamem wyciąga wnioski z pierwszych rund, które nie zawsze wychodziły mu idealnie. W Pradze wygrał w drugim dniu. We Wrocławiu pewnie zrobiłby to samo, gdyby nie desperacka szarża Zmarzlika.

W Lublinie to Łaguta zamknął usta wszystkim, którzy krytykowali go, mówiąc, że jeździ zbyt łagodnie. Zmarzlik powalczył na łokcie w pierwszym wirażu finału, rozstawiając Łagutę po kątach, to Rosjanin zrewanżował mu się na dystansie bezpardonowym, ale czystym atakiem. Wyprzedzić mistrza świata na trasie potrafią nieliczni.

Cykl SGP w tym sezonie cały czas ma piorunujące tempo, ale teraz przechodzimy na jednodniowe rundy na danym torze. To może być klucz do zdobycia mistrzostwa świata. Ten, kto od razu prawidłowo odczyta tor i trafi z ustawieniami, może zyskać przewagę. Poprawki następnego dnia w Malilli, Togliatti i Vojens już nie będzie.

Łaguta zrobi wszystko, by w Malilli wyprzedzić Zmarzlika i jechać do swojej ojczyzny na pierwsze w historii Rosji Grand Prix jako lider cyklu. Tam może, ale wcale nie musi być kluczowy turniej. Zmarzlik chce obronić tytuł. Łaguta też marzy o złocie i pewnie pierwszym w karierze medalem z mniej cennego kruszcu nie zadowoli się.

Szkoda Macieja Janowskiego, który weekend w Lublinie będzie pewnie jeszcze długo przeklinał. Poniósł straty, jakich nie da się odrobić w ostatnich pięciu rundach, gdy walczy się z tak kosmicznymi rywalami jak Zmarzlik i Łaguta. Oby wrocławianin znalazł w sobie tyle sportowej ambicji i złości, by odegrać się za nieudane dwie rundy w Lublinie już w Szwecji. Tylko wtedy pozostanie w batalii o brązowy medal. Złoto i srebro wydaje się być już poza zasięgiem, choć w żużlu nie takie rzeczy już się działy.

Zobacz także:
Zmarzlik brałby takie wyniki w ciemno
Fatalna diagnoza dla Martina Vaculika

Źródło artykułu: