Żużel. Działacz Apatora zdziwiony słowami ekspertów. Mówi, co zgubiło drużynę w meczu z Włókniarzem

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim

- Do meczu z Włókniarzem przystąpiliśmy za bardzo ufając dotychczasowym wynikom, może nawet trochę zbyt pewni siebie. Zdania sprzed sezonu nie zmieniamy. Ekstraligę chcemy obronić meczami domowymi - mówi Adam Krużyński z Apatora Toruń.

[tag=857]

eWinner Apator Toruń[/tag] porażką na swoim torze z Eltrox Włókniarzem Częstochowa skomplikował sobie sytuację w tabeli PGE Ekstraligi i walkę o spokojne utrzymanie. Teraz beniaminka czekają bowiem trzy trudne mecze wyjazdowe z rzędu. - Porażka z Włókniarzem na pewno była wstrząsem dla całej drużyny i nas wszystkich. Ja osobiście przestrzegałem przed hurraoptymizmem po czterech kolejkach. Zimny prysznic podziałał na całą drużynę mobilizująco. Myślę, że do meczu z Włókniarzem przystąpiliśmy za bardzo ufając dotychczasowym wynikom, może nawet trochę zbyt pewni siebie. Z pokorą mocno pracowaliśmy w tym tygodniu - tłumaczy Adam Krużyński z rady nadzorczej toruńskiego klubu.

Najbliższe wyjazdowe spotkanie Apator odjedzie w Lublinie. To początek serii meczów na obcych torach, bo później beniaminka czeka wyjazd do Gorzowa i Zielonej Góry. - Jedziemy po to, by na wszystkich tych trzech trudnych wyjazdowych torach zrobić jak najlepszy wynik. Postaramy się zdobyć jak najwięcej punktów, szczególnie w kontekście meczów rewanżowych na naszym torze i walki o punkty bonusowe, bo to może mieć kluczowe znaczenie - dodaje Krużyński.

Apator nie będzie faworytem najbliższych meczów wyjazdowych, ale jak zapewnia nasz rozmówca, pojedzie o każdy nawet najmniejszy punkt, bo może to być istotne w rewanżach. - W środę odbyło się minizgrupowanie dla naszych zawodników w Toruniu. Każdy z członków drużyny rozumie, jak ważne są to spotkania, czy w ogóle jak ważny jest to sezon dla klubu. Jestem optymistą przed tymi wyjazdami, ale wiadomo, że trzeba patrzeć realnie na potencjał i to co możemy zwojować w tych meczach na obcych torach - zaznacza.

ZOBACZ WIDEO Stabilizacja u Szymona Woźniaka. Do każdego meczu podchodzi, jak do pierwszego w sezonie

Beniaminka po niezłym początku niektórzy widzieli jako zespół włączający się do walki o play-offy, choć w Toruniu nawet po dwóch zwycięstwach tonowano nastroje. Natomiast jedna domowa porażka sprawiła, że Apator znów jest typowany jako kandydat do spadku. - Nikt z nas broni nie składa i nie czujemy się pewniakiem do spadku, bo kilku ekspertów po jednym przegranym naszym meczu na własnym torze, zdążyło już zmienić swoje opinie o 180 stopni. Będziemy starali się jechać tak, jak planowaliśmy przed sezonem, gdzie zakładaliśmy, że mecze domowe będą kluczowe. Po serii trzech wyjazdów, będziemy jechać w domu i na tych meczach skupimy się szczególnie, bo właśnie tam upatrujemy szansy, żeby punktować i zająć bezpieczne miejsce w tabeli, które pozwoli nam uniknąć spadku - podkreśla Adam Krużyński.

Gdzie zatem jeszcze tkwią rezerwy Apatora? - Mamy drużynę dość równą, ale wszystkim zawodnikom zdarzały się wpadki. Każdy może się jeszcze poprawić. Wszyscy muszą jechać na maksymalnych swoich poziomach i wtedy te wyniki mogą być lepsze. Tak jak to było chociażby w Lesznie, gdzie cały zespół punktował. W kontekście samego utrzymania w PGE Ekstralidze, nadal twierdzę, że na naszym domowym torze, pomimo porażki z Włókniarzem, każdy rywal będzie musiał się mocno napracować. Ligę chcemy obronić meczami na Motoarenie - zakończył działacz toruńskiego klubu.

Zobacz także: Bajerski skomentował porażkę Apatora
Zobacz także: Ranking juniorów PGE Ekstraligi. Przepaść w Toruniu

Źródło artykułu: