Żużel. Plusy i minusy. Junior wyciąga Włókniarza za uszy i sposób Sparty na Stal. Tarnowianie na kursie do 2. ligi

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak (kask biały) i Fredrik Lindgren (żółty) przed Adrianem Miedzińskim
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak (kask biały) i Fredrik Lindgren (żółty) przed Adrianem Miedzińskim

Ważne zwycięstwo Eltrox Włókniarza Częstochowa i remis ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz w 6. kolejce PGE Ekstraligi. Betard Sparta Wrocław pokazała natomiast, jak można pokonać Moje Bermudy Stal Gorzów. Problem mają w Zielonej Górze i Tarnowie.

PLUSY

Junior liderem Eltrox Włókniarza Częstochowa. To, co zaprezentował w ostatnich dwóch meczach Jakub Miśkowiak, sprawia, że ręce same składają się do oklasków. W domowym starciu z wrocławską Spartą ratował twarz częstochowian zdobywając 11 na 38 punktów całej drużyny. W Toruniu z kolei był twarzą sukcesu biało-zielonych na Motoarenie. 13 punktów i bonus w pięciu startach to przecież dorobek, jaki z chęcią przyjąłby każdy zawodnik ze światowego topu. To, że Włókniarz ma silnych juniorów, było wiadome, ale że jeden z nich będzie motorem napędowym zespołu już nie stanowiło takiej oczywistości.

Poza Miśkowiakiem za niedzielny mecz w Toruniu należy pochwalić Jonasa Jeppesena, który najwyraźniej wyjątkowo lubi ścigać się przeciwko Apatorowi. Obok juniora Lwów to on jest cichym bohaterem i ojcem sukcesu drużyny. Leon Madsen wrócił do silników od Flemminga Graversena i zrobił swoje, zaś Fredrik Lindgren zmagał się z bólem ręki po upadku w pierwszym biegu. Jeśli Włókniarz chce liczyć się w walce o pierwszą czwórkę, to koniecznie lepiej musi zacząć jeździć Bartosz Smektała, a przede wszystkim Kacper Woryna.

Taktyka Betard Sparty Wrocław na lidera PGE Ekstraligi. Hit 6. kolejki na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu nie musiał się podobać. Trudno o stwierdzenie, że był to mecz obfitujący w piękne ściganie, bo gospodarze z użytku wyłączyli zewnętrzną część toru, ale to była metoda na Moje Bermudy Stal Gorzów. Z dopasowaniem się kompletnie nie poradził sobie Martin Vaculik, a i Bartosz Zmarzlik miał z tym problemy. Wrocławianom udało się pokonać mistrza świata podwójnie w 7. biegu, w którym na oklaski zasłużył zwłaszcza Maciej Janowski. To on zrobił większość roboty.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta już wie, kiedy nauczy się startować tak dobrze jak Greg Hancock

Postronni obserwatorzy mogli zatem momentami ziewać z nudów, ale w interesie drużyny z Wrocławia było zwycięstwo i zbudowanie pokaźnej zaliczki przed rewanżem. Plan został wykonany.

Paweł Miesiąc podał tlen ZOOleszcz DPV Logistic GKM-owi Grudziądz. Wypożyczenie wychowanka rzeszowskiej Stali przez grudziądzan tchnęło dodatkową energię w zespół. Miesiąc przeciwko swojej byłej drużynie z Lublina zdobył bardzo ważne 5 punktów i 2 bonusy. Zaprezentował przede wszystkim to, z czego jest najlepiej znany, czyli niebywałą waleczność. Sztab szkoleniowy GKM-u pokazał też, że w drużynie nie ma świętych krów i odstawił od składu Krzysztofa Kasprzaka. Być może podziałało to mobilizująco na Kennetha Bjerre, bo ten wreszcie zapunktował na oczekiwanym od niego poziomie. Choć ekipa z Grudziądza miała wygraną z Motorem na wyciągnięcie ręki, to i tak punkt za remis w kontekście walki o utrzymanie jest dla nich bardzo ważny.

MINUSY

Kryzys Marwis.pl Falubazu Zielona Góra. Drużyny z Częstochowy i Grudziądza zapunktowały w ostatniej kolejce w przeciwieństwie do zespołu z Zielonej Góry, który spadł na ostatnie miejsce w tabeli. Początek sezonu w wykonaniu tej ekipy był obiecujący, jednak minione spotkania mogą wzbudzać wśród nich niepokój. Nie chodzi o to, że Falubaz przegrał z gorzowską Stalą czy leszczyńską Unią, bo to ligowi faworyci, ale o styl i problemy niektórych zawodników. Najbardziej brakuje punktów Piotr Protasiewicza, ale nie zachwyca też Matej Zagar, który na razie jedzie słabiej niż rok temu. Przy takim kształcie drużyny czwórka seniorów Falubazu musi punktować na oczekiwanym poziomie, by wygrywać mecze.

Trener Piotr Żyto jest jednak doświadczonym fachowcem i pewnie ma swój pomysł na to, jak wykrzesać ze swojej drużyny to co najlepsze. Falubaz musi jednak szybko wziąć się do pracy, bo w przeciwnym razie lada moment widmo spadku zajrzy zielonogórzanom głęboko w oczy.

Unia Tarnów czerwoną latarnią zaplecza PGE Ekstraligi. W jeszcze większych tarapatach niż Falubaz znajdują się tarnowianie, którzy dotąd nie wygrali meczu w eWinner 1. Lidze. Oczywiście Unii nie opuszcza pech, bo gdy do składu wrócił Niels Kristian Iversen, to z powodu urazu wypadł Rohan Tungate, jednak czy obecność Australijczyka wystarczyłaby Jaskółkom, by pokonać Arged Malesę Ostrów? Wątpliwe, bo tarnowianie przegrali u siebie aż 33:57.

W przypadku Unii Tarnów najgorsze jest chyba jednak to, że nie widać pomysłu na rozwiązanie problemów. Sami Iversen i Tungate, który wróci do jazdy niebawem, nie wystarczą do wygrywania meczów. Artur Mroczka i Ernest Koza jeżdżą nierówno. Raz wygrają wyścig, by za chwilę przyjechać na końcu stawki, co utrudnia pracę menedżerowi Tomaszowi Proszowskiemu. Brak stabilizacji w jeździe to największa bolączka Unii, która na razie pędzi, ale do 2. Ligi Żużlowej.

Zobacz także:
-> Martin Vaculik mocno samokrytyczny. "To nie do zaakceptowania"
-> Michał Świącik o meczu w Toruniu, Świderskim, Madsenie, słowach Cieślaka i celu Włókniarza

Źródło artykułu: