Żużel. Lindgren i Miśkowiak o meczu ze Spartą Wrocław. "Porażka stawia nas w trudnej pozycji"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: młodzieżowcy Włókniarza Częstochowa
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: młodzieżowcy Włókniarza Częstochowa

Eltrox Włókniarz Częstochowa przegrał u siebie z Betard Spartą Wrocław (38:52). W zespole Piotra Świderskiego najlepiej radzili sobie Fredrik Lindgren i Jakub Miśkowiak. Po meczu obaj udzielili wypowiedzi dla klubowej telewizji.

[tag=7379]

[/tag]Fredrik Lindgren w pięciu startach zapisał przy swoim nazwisku dziewięć "oczek". Jego dorobek mógłby być większy, gdyby nie defekt w jedenastym biegu. Szwed najlepiej zaprezentował się w ostatnim wyścigu, kiedy efektownie napędził się po zewnętrznej stronie toru. Po czterech meczach Eltrox Włókniarz Częstochowa ma na swoim koncie jedynie dwa punkty. Lindgren w rozmowie z klubową telewizją przyznał, że nie spodziewał się tak trudnego początku sezonu.

- Nie spodziewałem się tego i jest to dla nas trudne. Ostatnia domowa wygrana wpoiła w nas trochę nadziei. Musieliśmy to dziś powtórzyć, ale niestety się nie udało. To stawia nas w naprawdę trudnej pozycji w tabeli - powiedział uczestnik cyklu Grand Prix.

Po niezbyt udanych dwóch pierwszych meczach Lindgren bardzo dobrze zaprezentował się w starciu z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra, gdzie zdobył trzynaście punktów. W niedzielnym meczu jego największym problemem były wyjścia spod taśmy. - Oczywiście chciałbym zdobywać więcej punktów, ale dziś niestety nie wykonywałem takich startów, jak powinienem - wyznał.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Kibice pytają, kiedy Dowhan znowu będzie prezesem Falubazu. Co na to sam zainteresowany?

Przeciwko Betard Sparcie Wrocław najwięcej punktów dla częstochowian zdobył Jakub Miśkowiak. Biegi z udziałem młodzieżowca kończyły się jedynymi dla Włókniarza zwycięstwami. Dodatkowo przed meczem posłuszeństwa odmówił mu jeden z motocykli.

- Od początku zawodów miałem swoje kłopoty, ponieważ podczas grzania motoru, na którym chciałem jechać, miał on awarię prądu. Musiałem zabrać drugi motocykl, też bardzo dobry. Było troszkę nerwowo, potem przytrafiło mi się jedno zero, bo źle dobrałem przyłożenia. Później zmieniliśmy coś jeszcze i było to na lepsze, więc myślę, że wnioski wyciągnięte i na koniec były dwie trójki - wyjaśnił Miśkowiak.

W najbliższej kolejce podopiecznych Piotra Świderskiego czeka ciężki wyjazd do Torunia na mecz z eWinner Apatorem. Ponadto częstochowianie mają jeszcze do rozegrania zaległe spotkanie z Moje Bermudy Stalą Gorzów (również na wyjeździe). Na swój tor "Lwy" powrócą dopiero w ramach siódmej kolejki PGE Ekstraligi. Ich rywalem będzie wtedy ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz.

Zobacz także:
- Lider Unii o początku sezonu i pomocy dla Niny Słupskiej
- Imponujący wyczyn Piotra Pawlickiego. Żużlowiec może być dumny

Źródło artykułu: