Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Wydaje mi się, że jest pan jedną z niewielu osób w środowisku żużlowym, której obecnie nie przeszkadza deszcz i przekładane mecze.
Dominik Kubera, zawodnik Motoru Lublin: Dobrze się panu wydaje. Naprawdę super, że pada! Nie zamierzam nawet ukrywać, że mnie to cieszy, bo wychodzi na to, że dzięki temu opuszczę tylko spotkanie w Gorzowie. Gdyby zimą, po tym całym zamieszaniu, ktoś powiedział mi, że tak będzie, to na pewno miałbym od razu lepszy humor. Zamiast tego oswajałem się ze scenariuszem, że odpocznę od jazdy w trzech pierwszych meczach. Świetnie się to ułożyło.
Nie wszystko wygląda jednak tak kolorowo. Zawodnicy narzekają na brak jazdy. Niektórzy mówią, że to przez to mamy zaskakujące wyniki a pierwszych dwóch kolejkach.
To prawda, a w moim przypadku może być jeszcze trudniej, bo niektórzy mają już za sobą dwa mecze. Pozostali jechali raz, a ja w ogóle. Czeka mnie wiele treningów i sprawdzania sprzętu. Postaram się ten czas jak najlepiej wykorzystać. Na razie o żadnej systematyce nie ma jednak mowy. Nie będę jednak narzekać, ale życzyłbym sobie, by ta cała machina szybko się rozpędziła.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Greg Hancock gościem WP SportoweFakty. Obejrzyj rozmowę!
Jeśli chodzi o Lublin, to pogoda płata nam figle. Niby trochę już u siebie pojeździliśmy, ale warunki były skrajnie różne. Zobaczymy, co z tego wyniknie podczas pierwszego spotkania.
Czy oglądał pan spotkanie Motoru w Gorzowie? Jakie ma pan wnioski?
Oczywiście, że oglądałem. Wnioski? Myślę sobie, że Stal jest naprawdę silna. Pokazali klasę. Jeśli chodzi o nas, wszystko wyglądało nieźle, ale szkoda końcówki. Gdyby ułożyła się lepiej, to mogliśmy zdobyć więcej punktów.
Było ich ostatecznie 38, ale bez pana w składzie to chyba żadna tragedia.
Tak też nie można to patrzeć, bo nie wiadomo, ile punktów zdobyłbym w tym meczu. Tego już się nie dowiemy, więc nie ma sensu gdybać. Z drugiej strony pewnie nie byłoby źle. Wierzę, że bym sobie poradził i pomógł drużynie.
A widzi pan jakieś pozytywy po tym meczu?
Jasne, że tak, bo mecz był przez długi czas wyrównany. Cała drużyna robiła, co mogła i jechała z zębem. Bardzo bojowo nastawieni byli nasi liderzy. Grigorij Łaguta pokazał, że jest szybki. Podobnie było z Mikkelem Michelsenem, ale w jego przypadku szkoda upadków, które na pewno wybiły go z rytmu. Osobiście bardzo zaimponował mi też Jarek Hampel. Wszyscy wiemy, że dość mocno przechodził koronawirusa. Wskoczył na motocykl tuż przed tym spotkaniem i na jego jazdę naprawdę miło się patrzyło. A przecież ścigał się na torze, który ostatnio nie należał do jego ulubionych. Dużym plusem był także ekstraligowy debiut Mateusza Cierniaka. Pozytywów po tym jednym meczu jest zatem całkiem sporo. Widać, że w zespole jest potencjał. Nie mogę się już doczekać, kiedy stanę się jego częścią.
Jest pan zaskoczony przebiegiem dwóch pierwszych kolejek? Fogo Unia przegrała u siebie z Moje Bermudy Stalą, a później wygrała w Częstochowie.
Oczywiście, że tak. Byłem zwłaszcza zaskoczony, że Stal przerwała świetną serię Unii na własnym torze. Myślałem, że ten mecz potoczy się inaczej, ale gospodarze mieli swoje problemy, które pewnie niebawem zażegnają. Na razie mamy niespodzianki i myślę sobie, że kibice nie narzekają, bo oni najbardziej lubią takie historie.
A potrafi pan jakoś wyjaśnić te wyniki?
Ciężko mi powiedzieć, czy jest jakaś jedna przyczyna, ale stawiałbym na to, że niektóre drużyny są bardziej objeżdżone od rywali. To by się zgadzało, bo Unia po meczu ze Stalą wygrała w Częstochowie. Jestem również przekonany, że zawodnicy nie sprawdzili w stu procentach sprzętu, którym dysponują. To z pewnością ma jakiś wpływ na dotychczasowe rezultaty. Poza tym liga z roku na rok staje się coraz bardziej nieprzewidywalna.
Sezon 2021 będzie dla pana pierwszym bez mechanika Mariusza Szmandy. Niektórzy twierdzą, że to będzie duży problem, bo rozumieliście się znakomicie. Mają rację?
Mogę się zgodzić, że na pewno po tych wszystkich latach współpracy rozumieliśmy się bez słów. Znaliśmy się w końcu jak łyse konie. Mariusz mnie wiele nauczył i przy okazji bardzo mu za to dziękuję. A jak będzie w tym roku? Zobaczymy, ale wierzę, że nauka, którą do tej pory zdobyłem, nie pójdzie w las. Czeka mnie w tym roku mnóstwo zmian, ale nie boję się ich i pozostaję optymistą.
Zobacz także:
Pawlicki nie zgadza się ze słowami Barona
Ważna zmiana odnośnie testów