Żużel. Menedżer Unii o upadku Bobera. Opowiedział, jak to wyglądało

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Tomasz Proszowski
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Tomasz Proszowski

Zawodnicy Unii Tarnów 26 marca po raz pierwszy w tym roku wyjechali na domowy tor. Wcześniej było to utrudnione zmiennymi warunkami pogodowymi w Małopolsce. "Jaskółki" odbyły już dwie sesje treningowe, o których opowiedział ich menedżer.

W rozmowie z naszą redakcją Tomasz Proszowski podkreślił, że najważniejszy był sam fakt możliwości trenowania. W poprzedzających tygodniach pogoda była bardzo zmienna, ale w końcu ustabilizowała się ona na tyle, aby można było pokręcić pierwsze kółka w Jaskółczym Gnieździe.

- Najważniejsze jest to, że udało nam się wyjechać na tor i odbyć dwie sesje treningowe. W piątek i sobotę trwały one po trzy godziny. Wszyscy mieli możliwość rozprostowania kości po zimie, wypróbowania sprzętu. Wiadomo, że niektórzy zawodnicy byli na innym etapie, np. Niels-Kristian Iversen jeździł już wcześniej spod taśmy, to mógł się zająć dopasowywaniem sprzętu do tarnowskiego toru. Podobnie wyglądało to w przypadku Rohana Tungate'a w sobotę - mówi menedżer Unii, Tomasz Proszowski.

Niestety już pierwszego dnia z jazdy na kilka tygodni został wykluczony Oskar Bober. Wszystko to w wyniku pozornie niegroźnie wyglądającego zdarzenia. Ostatecznie zawodnika czeka przerwa w treningach i startach.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob opublikował zdjęcie, którym wywołał lawinę komentarzy! Teraz komentuje

- Upadek Oskara to z pozoru niegroźna sytuacja. Jechał na pierwszym wirażu, dosyć szeroko i tam go lekko banda "przyciągnęła". Wiemy, jak to jest przy pierwszym treningu. Zawodnicy nie są jeszcze w pełni rozjeżdżeni. Podejrzewam, że normalnie wyjechałby z tego bez szwanku. Upadek wyglądał bardzo niegroźnie. Można to praktycznie nazwać zwykłym, małym uślizgiem, po którym zahaczył o bandę. Okazało się jednak, że ręka jest złamana. Szczęście w nieszczęściu, że obeszło się bez zabiegu i ingerencji chirurgicznej. Ręka została nastawiona i wsadzona w gips - opisał całą sytuację.

W piątek z pozostałymi "Jaskółkami" nie trenował jeszcze Rohan Tungate, który dołączył do zespołu kolejnego dnia. Jak sobie radził? - Ciężko coś dokładniej określić po jednym jego treningu. Zawodnicy zagraniczni mieli różnego rodzaju silniki. Wykręcali coś, wkładali, są oni nowi w zespole. Wiadomo, że tor tarnowski jest inny, niż np. ten w Łodzi, na którym startował Rohan, dlatego trzeba dobrać inne ustawienia. Czasu nie mamy jednak za wiele, bo do startu ligi został nam raptem tydzień. Tych treningów wiele więcej nie zrobimy. W najbliższych dniach prognozowane są gorsze warunki i ma trochę padać. Pod koniec tygodnia również zapowiada się pogorszenie pogody - dodaje Proszowski.

Zmienna w ostatnich tygodniach aura utrudniała przygotowanie nawierzchni tarnowskiego toru. Jak ostatecznie zachowywała się ona w czasie pierwszych jazd po zimie? - Na piątkowym treningu z pewnością pierwszy łuk był dosyć wymagający. Wiedzieliśmy o tym jednak, ponieważ te warunki pogodowe w ostatnich dniach w Tarnowie były kiepskie. Niedawno padał tu śnieg, a w nocy były przymrozki, co pozostawiło swój duży ślad na pierwszym wirażu. Można powiedzieć, że w sobotę było już prawidłowo. Od wtorku będzie można się normalnie ścigać między sobą.

Początkowo w planie Unia miała odjechać sparingi z trzema rywalami, w tym z dwoma ekstraligowymi. Przez warunki pogodowe i sytuację epidemiczną plany trzeba było zredukować. Możliwy jest jednak wspólny trening z jedną z drużyn, do którego miałoby dojść jeszcze przed startem rozgrywek ligowych. - Przed sparingiem z ekstraligowcami musielibyśmy wykonać testy PCR, co kosztowałoby nas kilkanaście tysięcy złotych. Byłoby to konieczne nawet, aby jechać z nimi wspólny trening. Dlatego też ten temat praktycznie odpadł. Jedna drużyna pierwszoligowa planuje do nas przyjechać na wspólne ściganie - zakończył menedżer Unii Tarnów, Tomasz Proszowski.

Czytaj także:
Był legendą Unii i Wybrzeża. Henryk Żyto to nietuzinkowa postać w polskim żużlu
Historia niedoszłego mistrza z tragicznym finałem. Kenny Carter mógł osiągnąć wszystko

Źródło artykułu: