Żużel. Prezes Włókniarza o drugiej drużynie, rozgrywkach bez kibiców i karze za walkower [WYWIAD]

Materiały prasowe / Włókniarz Częstochowa / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Zdzisław Wolski
Materiały prasowe / Włókniarz Częstochowa / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Zdzisław Wolski

Liga bez kibiców będzie dużym ciosem dla wszystkich klubów PGE Ekstraligi - uważa prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa, Michał Świącik. Wyjawił on, że Włókniarz jest gotowy na drugą drużynę i zdradził, co z karą finansową za walkower.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Pandemia koronawirusa nie odpuszcza. Istnieje zagrożenie, że sezon ruszy bez udziału publiczności.

Michał Świącik, prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa: Jeżeli tak się stanie, dla mnie będzie to bardzo zła informacja. Moim zdaniem trzeba zrobić możliwie wszystko, aby kibice mogli zasiąść na trybunach. Przecież po to wszystko organizujemy. Kibic tworzy atmosferę, całą otoczkę, jest też bardzo ważnym sponsorem klubu. Wszyscy myśleliśmy, że pandemia, która zaczęła się rok temu, będzie tylko okresem przejściowym i potrwa maksymalnie rok. Ta sytuacja wszystkim klubom dała się we znaki i w jakiś sposób odbiła się na budżecie. Mamy jeszcze trochę czasu do startu sezonu i liczę, że wszelkie możliwości do tego, aby fani mogli zostać wpuszczeni na stadiony zostaną wykorzystane. Spójrzmy na markety czy galerie handlowe, które są otwarte. Ludzie się gromadzą w dużych skupiskach, a przecież to są przestrzenie zamknięte. Stadion z kolei jest obiektem otwartym, gdzie powietrze cały czas pracuje i sądzę, że na nim takiego wielkiego zagrożenia nie ma.

Tylko, że pojawia się argument, że w momencie gdy w zeszłym roku trybuny zostały otwarte, to kibice nie przestrzegali obostrzeń. Chodzi przede wszystkim o nie zachowywanie odległości między sobą.

Będę tu bronił kibiców, bo rozporządzenie mówiło jasno, że kibice mogą siedzieć przy sobie tylko w momencie, gdy są z jednego ogniska domowego. Gdy spojrzy się na zdjęcia z meczów z Częstochowy na naszą główną, zachodnią trybunę, to można dostrzec, że razem siedziało maksymalnie do pięciu osób, a między nimi przestrzenie były zachowane. W kamerach podczas transmisji rzeczywiście mogło to wyglądać jako jedna grupa, jednak gdy się przyjrzymy, to przestrzenie były. Trudno przecież rozdzielić małżeństwo czy rodzinę z dziećmi...

ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek ubolewa w związku z brakiem kibiców na trybunach. "My jesteśmy dla nich, oni dla nas"

To jest jasne, ale nie powie mi pan, że np. grupa dajmy na to 50 fanów Motoru Lublin, która przyjechała do Częstochowy, była jedną rodziną.

Tutaj się zgodzę, że niestety rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce. Nasza ochrona apelowała w jak najbardziej kulturalny sposób o zachowanie wolnych przestrzeni. Robiliśmy to grzecznie, aby nie doprowadzić do eskalacji napięć. Niestety to nie poskutkowało i nie udało się kibiców przekonać.

Wracając jednak do myśli przewodniej, z moich informacji wynika, że po 15 marca będziemy wiedzieć więcej. Na ten moment w kwestii kibiców na trybunach wróżymy z fusów.

Zakładam jednak, że każde rozwiązanie wzięliście pod uwagę, również ten najczarniejszy scenariusz, czyli mecze bez kibiców. Jak wówczas wasz budżet klubu ucierpi i czy w ogóle?

Na pewno dostaniemy po kieszeni. Każda strata jest ciężka. W Częstochowie wszelki dochód przeznaczamy na wynik sportowy i szkolenie. Nie jesteśmy klubem, który może sobie pozwolić, aby nadwyżki finansowe odkładać na inne czasy. Wydaje mi się, że w żużlu nie ma takiego klubu. Jeszcze daleko nam jest do piłki nożnej na najwyższym poziomie. Uważam, że mecze bez kibiców okażą się dla każdego klubu bardzo bolesne.

Bo kibice to nie tylko wpływ z biletów, ale też przychody z gastronomii czy gadżetów.

Oczywiście. Całość składa się na budżet klubu, który jest przeznaczany w większości na pierwszą drużynę. Proszę pamiętać, że zawodników nie obchodzi to co dzieje się w trakcie sezonu. Oni oczekują realizacji swoich umów, a my musimy im to zagwarantować.

A istnieje we Włókniarzu zagrożenie, że bez wpływów od kibiców zawodnicy nie otrzymają pełnego wynagrodzenia? Czy zabezpieczyliście się na taką ewentualność np. już podczas konstruowania kontraktów?

Włókniarz, tak jak wszystkie inne ekstraligowe kluby, jest spółką akcyjną. Wobec tego my, zarząd, własnymi osobami zabezpieczamy klub. Gdyby wydarzyło się coś najbardziej nieoczekiwanego, to każdy z nas jest zobligowany pomóc. Nie wywlekamy tego na światło dzienne, ale wspólnie z udziałowcami już kilkukrotnie dofinansowywaliśmy klub, żeby wzmocnić budżet. Efektem tego było choćby, moim zdaniem, fenomenalne piąte miejsce, które zajęliśmy jako beniaminek PGE Ekstraligi w 2017 roku. Dlatego proszę się nie martwić. W Częstochowie damy sobie radę. Mam dobrych wspólników, udziałowców, wspaniałych sponsorów i samorządowców kochających żużel. Sytuacja w miejskim magistracie jest trudna, ale wierzę że promocja przez sport to najlepsza reklama dla miasta Częstochowa.

Kończąc temat kibiców. Jak oni zachowali się w tym trudnym pandemicznym czasie w kwestii zakupu karnetów? Jesteście zadowoleni czy liczyliście na więcej?

Jesteśmy zadowoleni. Spodziewaliśmy się gorszego wyniku.

To ile sprzedaliście karnetów?

Jak na pandemię to jesteśmy zadowoleni ze sprzedaży.

A to jeszcze przy okazji finansów. Kara za walkower - 200 tysięcy złotych...

Wszystko jest już zapłacone.

Od przyszłego sezonu ekstraligowe kluby będą zobligowane do wystawienia drugiej drużyny w celach szkoleniowych. Wy chyba nie powinniście mieć z tym problemu, bo ze szkoleniem dobrze stoicie.

Gdyby była taka potrzeba, drugi zespół moglibyśmy wystawić już w tym roku.

Jak to będzie zatem u was wyglądało?

Zgodnie z założeniem tego przepisu, skupimy się na szkoleniu. Myślę, że nie jest tajemnicą, iż już w tym sezonie w DMPJ nasi najmocniejsi juniorzy będą wystawiani w najpoważniejszych zawodach, natomiast w większości, mówiąc kolokwialnie, postawimy na drugi garnitur, aby zacząć go wzmacniać, budować i dać chłopakom możliwość nabierania doświadczenia. Wracając jednak do tematu drugiej drużyny w drugiej lidze, narzekać nie możemy. Uważam natomiast, że potrzebna jest dyskusja jak to wszystko powinno zostać zorganizowane.

To znaczy?

Moim zdaniem skoro na kluby nakłada się dodatkowy obowiązek szkolenia, powinny one mieć większe prawa do zawodników, tak jak ma to miejsce w piłce nożnej. Dajmy na to, że wyszkolimy zawodnika, włożymy w niego przez kilka lat kilkaset tysięcy złotych, a potem on będzie chciał odejść za darmo lub za śmiesznie niski ekwiwalent. Dla przykładu, w zeszłym roku zainwestowaliśmy w zawodnika X, który w zasadzie nie jeździł w lidze, ponad 300 tysięcy złotych. Mówimy tu o kosztach poniesionych w jednym sezonie.

Ponadto trzeba mądrze poukładać terminarz, bo oprócz spotkań ligowych mamy zawody młodzieżowe, indywidualne, mecze kadry. Do tego dochodzą treningi. My, w zasadzie jako jedyny klub, zajmujemy się szkoleniem już od miniżużla, prowadzimy treningi we wszystkich klasach i wiemy, ile to pochłania czasu, energii i finansów. Mało tego, mamy deficyt trenerów, instruktorów, a przecież skoro chodzi o szkolenie to każdy będzie chciał mieć jak najlepszego fachowca. Służymy swoimi doświadczeniami i radą, i liczymy na podjęcie dyskusji w tych ważnych kwestiach. Sam zamysł jest dobry, ale nie możemy wylać dziecka z kąpielą.

Ostatnio w mediach zawrzało na linii Krzysztof Mrozek - Piotr Świderski w temacie ich niedoszłej współpracy w ROW-ie Rybnik. Czy dla Włókniarza, który zatrudnia Piotra Świderskiego na stanowisku trenera, ma to jakieś znaczenie?

Nie ma to dla nas kompletnie żadnego znaczenia. To są sprawy między tą dwójką panów. Prywatnie znam wersję Piotra Świderskiego. Nie chcę się angażować w temat, ale jeszcze raz podkreślę, że nie rzutuje to na naszą współpracę.

A Włókniarz ma umowę zawartą z Piotrem Świderskim, Świderski sp. z.o.o. czy jakimś innym podmiotem?

Z Piotrem Świderskim, zaakceptowaną przez naszych prawników. Tak więc wszystkie dokumenty są zgodne z prawem.

Czytaj również:
-> Wielki dzień w życiu Leona Madsena
-> Konsternacja po konferencji Stali Gorzów

Źródło artykułu: