Była nadzieja Włókniarza dała sobie kolejną szansę. Lewis Bridger ponownie wraca do żużla!

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Lewis Bridger
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Lewis Bridger

Jako junior dostał od Włókniarza szansę wraz z Taiem Woffindenem. Zawodnik pełen skrajności - potrafił wygrać bieg startując 15 metrów z tyłu, ale i się zbuntować czy zaspać na samolot. Lewis Bridger po raz kolejny postanowił wrócić do żużla.

W tym artykule dowiesz się o:

Brytyjczyk na krajowych torach zadebiutował w 2006 roku startami w Eastbourne Eagles. Z tym zespołem związany był przez sześć sezonów (2006-2009, 2011-2012). Już jako 17-latek zakwalifikował się do ostrowskiego finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, w którym zajął 10. miejsce.

Otwarcie polskiej ligi na obcokrajowców pomogło Lewisowi Bridgerowi zaistnieć na naszych torach. Otrzymał szansę od Włókniarza Częstochowa, który ściągnął go wraz z Taiem Woffindenem, a także Edwardem Kennettem.

Talent Bridgera nie rozwijał się jednak tak szybko, jak wskazywałyby na to jego początkowe wyniki. Trafił do I-ligowego Startu Gniezno, w którym również nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. On sam też nie był zadowolony ze współpracy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Gollob i Hancock byli ikonami, w które wcielał się gdy grał na komputerze

- Zupełnie inaczej było gdy jeździłem w Częstochowie. Tam klub był bardzo pomocny i zawsze starał się, żeby wszystko było w porządku. Marian Maślanka to bardzo dobry człowiek i nie cieszyłem się gdy opuszczałem rok temu Włókniarza. Chciałbym tam kiedyś wrócić i być dla kibiców zawodnikiem, którego będą podziwiać - mówił w 2012 roku Lewis Bridger w rozmowie z naszym portalem.

Po zakończeniu sezonu ponownie zmienił barwy klubowe. Trafił do zespołu z Rybnika, a prezes Krzysztof Mrozek zapowiadał, że jest w stanie go okiełznać. Pierwszy sezon w jego wykonaniu w barwach "Rekinów" był udany - osiągnął średnią na poziomie 2,3 pkt/bieg. Ani wcześniej, ani później nie zbliżył się do takiego wyniku na polskich torach, choć trzeba zaznaczyć, że miało to miejsce w 2. lidze.

W swoim drugim sezonie jazdy nie ustrzegł się wpadki. Po Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, na które wybrał się w roli kibica, zaspał na poranny lot do Polski. ŻKS ROW musiał radzić sobie bez niego w starciu z Lokomotivem Daugavpils. Tłumaczył, że zgubił paszport. Media obiegła natomiast informacja, że brał udział w imprezie z Troyem Batchelorem i Darcym Wardem.

Wywołał spore zamieszanie na koniec sezonu 2014, kiedy ogłosił, że kończy karierę. Miał wtedy 25 lat. Postanowił wrócić w maju, a szansę dało mu Leicester Lions. Krnąbrny Brytyjczyk odjechał jedno spotkanie, po czym... znów zrezygnował z jazdy.

Ponownie na torze pojawił się w 2016. W kolejnym roku otrzymał karę za swój wpis w mediach społecznościowych. Podczas Drużynowego Pucharu Świata napisał, że "brytyjski żużel jest zarządzany przez małpy". W opłaceniu 150 funtów grzywny pomogli mu kibice.

W czerwcu 2017 roku uczestniczył w wypadku, wskutek którego złamał kręgosłup. Zajął się na jakiś czas boksem i wydawało się, że kolejnego powrotu do żużla w jego wykonaniu już nie będzie.

31-latek zapowiedział jednak, że zamierza ponownie spróbować swoich sił. - To nie będzie łatwe zadanie, ale jestem gotów. Wykorzystam czas pandemii, aby zbić wagę, którą zbudowałem podczas podnoszenia ciężarów - powiedział w rozmowie ze speedwaygb.co.

- Mam szczęście, że otaczają mnie niesamowici ludzie, którzy wciąż wierzą, że mam to, czego potrzeba, aby konkurować na najwyższym poziomie - dodał.

Lewis Bridger w barwach klubów z Częstochowy, Gniezna i Rybnika odjechał 57 meczów, w których zdobył 307 punktów. Na tę chwilę nie wiadomo, który z brytyjskich zespołów da mu szansę występów i czy Bridger wróci do polskiej ligi po siedmiu latach.

Czytaj także:
- Wiemy, kto w PGE Ekstralidze będzie promować szczepienia. Wielu chętnych, a wśród nich gwiazda ligi i prezes klubu
- Rocznica śmierci rosyjskiego żużlowca. W Polsce na torze łamał kręgosłup. Zmarł podczas niegroźnej operacji

Źródło artykułu: