Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Dlaczego zdecydował się pan na jazdę w Częstochowie?
Bartosz Smektała, nowy zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: Przede wszystkim zawsze dobrze czułem się na tamtejszym torze. Poza tym kibice zawsze świetnie mnie przyjmowali, kiedy przyjeżdżałem do Częstochowy jako zawodnik Fogo Unii Leszno. To na pewno było ważne. Warto również dodać, że miałem świetny kontakt z prezesem Michałem Świącikiem. Kiedy się spotkaliśmy, to nasza rozmowa od początku przebiegała bardzo owocnie. Szybko doszliśmy do porozumienia.
A finanse? Co by powiedział pan tym, którzy twierdzą, że w Częstochowie Smektała dostał znacznie lepszą ofertę i dlatego zmienił klub?
Tak się składa, że słyszałem takie komentarze. Zapewniam, że gdyby kierowały mną pieniądze, to nie wybrałbym oferty Włókniarza. Nie ukrywam, że pod tym względem otrzymałem dużo lepszą propozycję, ale jej nie wybrałem, bo chodziło mi o coś jeszcze. To tyle na ten temat.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel
Czuję się pan trochę rozdarty? Z jednej strony nowy klub i nowe wyzwania, ale z drugiej odejście z drużyny, w której nie dość, że pan się wychował, to jeszcze wygrał z nią wszystko.
Trudne pytanie. Kibice powinni zrozumieć, że coś takiego spotyka mnie pierwszy raz w życiu. Przyznaje, że jestem trochę zmieszany. W przyszłym roku znajdę się w zupełnie nowym otoczeniu. Zmieni się bardzo wiele rzeczy, ale jestem sportowcem, chcę wygrywać i rozwijać się pod względem indywidualnym. Uważam, że potrzebowałem tej zmiany, by te cele zrealizować.
Jak zareagowali na pana decyzję leszczyńscy kibice? Z czym się pan spotkał?
Wydaje mi się, że zareagowali raczej pozytywnie. Przez te wszystkie lata nigdy nie miałem z nimi na pieńku. Zawsze żyliśmy ze sobą dobrze. Ludzie, którzy znają mnie czy Dominika Kuberę, nie mają do nas pretensji, bo wiedzą o nas więcej niż to, co się pisze.
A działacze? Usłyszał pan, że decyzja o odejściu to bilet w jedną stronę?
Nie chciałbym zdradzać, jak to wyglądało od środka. Chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że temat był bardziej złożony. To naprawdę nie było tak, że na stole leżała dobra oferta i dlatego odszedłem. To nieprawda. Były inne powody, ale ten sport nauczył mnie, że o pewnych rzeczach lepiej nie mówić głośno. Uważam, że rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Prezes doskonale wie, że zawsze mógł na mnie liczyć. Byłem z klubem bardzo związany i jestem przekonany, że do Leszna wrócę.
Jeśli jesteśmy już przy okresie transferowym, to chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat. Czy potrzeba zmian? Czy uważa pan, że zawodnicy powinni rozmawiać z klubami od razu po zakończeniu sezonu i zawierać kontrakty wcześniej?
Szczerze? Ja w ogóle nie lubię rozmów kontraktowych. Nie ma dla mnie znaczenia, kiedy będą się one odbywać. Jestem zawodnikiem i zdecydowanie wolę się ścigać. Niestety, muszę też uczestniczyć w negocjacjach, bo to część mojej pracy. Gdybym jednak mógł, to chętnie bym to pominął, bo ten czas kosztuje mnie sporo stresu.
Najlepszy moment w Fogo Unii Leszno?
Nie ma jednego takiego momentu. Wszystko będę wspominać znakomicie. Wiadomo, że bywało też gorzej, ale akurat o tym nie chcę pamiętać. Najważniejsze, że przez te wszystkie lata mogłem wejść z kolegami pięć razy na najwyższy stopień podium. Tylko raz stałem jeden poziom niżej, a jeden sezon był bez medalu. To piękne wspomnienia, ale na pewno często będę wspominać również całą drogę, którą musieliśmy pokonać, by się z tego cieszyć.
Jaki był dla pana ten pierwszy rok w gronie seniorów?
Muszę jeszcze wiele poprawić. Przede wszystkim średnią biegową na wyjazdach. W domu spisywałem się bardzo dobrze, bo znałem tor, jeździłem na nim dużo i wiedziałem, jakie przełożenia należy zastosować i jakie ścieżki obierać. Na innych obiektach były już z tym kłopoty. Muszę pracować nad podejmowaniem lepszych decyzji na torze.
Jakie ma pan cele na sezon 2021?
W tym roku celem było mistrzostwo Europy, ale moja jazda była zbyt słaba. Zająłem piąte miejsce, które nie jest złe, bo dzięki temu mogę pojechać w przyszłorocznej edycji. Wykonałem zatem plan minimum. Interesuje mnie jednak złoto. Chcę być mistrzem i dlatego zamierzam się ostro przygotować. Można powiedzieć, że już zacząłem. Wiem, że podobny plan ma mój nowy kolega klubowy Kacper Woryna. Cóż, będziemy musieli się jakoś podzielić.
Czyli w ten sposób chce się pan dostać do Grand Prix?
Zapewniam pana, że to marzenie każdego zawodnika. Podchodzę do tego jednak spokojnie. Jechałem już w Warszawie i pokazałem się z dobrej strony. Uważam jednak, że złoty krążek w mistrzostwach Europy byłby jasnym sygnałem, że jestem gotowy na jazdę w Grand Prix.
Czy dla pana jazda w jednej lidze poza polską to problem?
Są zawodnicy, którzy mogą mieć z tym kłopot, bo preferują, gdy jest dużo jazdy. Ja skupiam się na Polsce i Szwecji, choć w wolnym czasie chciałbym pojechać w jeszcze jakimś zagranicznym klubie. Teraz nie będzie już to możliwe, ale trudno. Słyszałem również, że niebawem może być problem nawet z jazdą w Szwecji. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale nie chcę tego oceniać. Jak już powiedziałem, jestem od jeżdżenia.
Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować kibicom, działaczom i wszystkim ludziom związanym z Fogo Unią Leszno. To był piękny czas. Fanów Eltrox Włókniarza chcę natomiast zapewnić, że dam z siebie wszystko.
Zobacz także:
Zmarzlik skradł show u Wojewódzkiego
Włókniarz w pełni wykonał plan