Grzegorz Wysocki: Jak oceniasz występ w trzeciej rundzie MDMP na torze w Lesznie?
Sławomir Musielak: Myślę, że zawody były w miarę udane. Testowałem przy okazji silnik na Finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, który 8 sierpnia odbędzie się w Lesznie. Chcę, aby ten finał wypadł pozytywnie. Chcę również pozytywnie patrzeć na te zawody. Przy okazji bardzo serdecznie dziękuję panu Andrzejowi Krawczykowi oraz jego synowi Jarkowi za przygotowanie silników, które są bardzo dobre. Można powiedzieć, że są idealne i bardzo mi pasują. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy jechać. Cała drużyna pojechała równo i finał MDMP praktycznie jest zapewniony i na pewno będziemy chcieli go wygrać, bo przecież o to się jedzie.
Za tydzień w piątek wystartujesz w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, które odbędą się na torze w Lesznie. Jak przygotowujesz się do tych zawodów?
- Specjalnych przygotowań nie ma. Myślę, że jeszcze jeden trening przed finałem się odbędzie. Szkoda, że finał nie odbędzie się w sobotę tylko w piątek, gdyż w sobotę miałem jeździć w lidze czeskiej ale mistrzostwa są ważniejsze i będę walczył do samego końca.
W ostatnim ligowym pojedynku z Częstochową startowałeś jako senior i pojawiłeś się tylko dwa razy pod taśmą. To chyba nie jest to czego oczekujesz?
- Rola seniora jest zdecydowanie cięższa niż juniora. Cóż zrobić drugi bieg troszkę zawaliłem, dałem się objechać rywalowi. Na pewno trener oczekiwał czegoś więcej ode mnie.
Jakie są relacje między tobą, a trenerem?
- Relacje są różne. Czasami jest dobrze, a czasami iskrzy między nami. Najważniejsze, że dogadujemy się z trenerem. Reszta zawodników nie narzeka na trenera, bo prowadzi zespół w bardzo dobry sposób i dobry ma na nas wpływ. Myślę, że ta współpraca będzie nadal się toczyła.
Jak wygląda twoje zaplecze sprzętowe?
- Posiadam trzy silniki marki GM od Andrzeja Krawczyka, z których jestem zadowolony.
Ile taki junior jak ty musi posiadać kompletnych motocykli, aby startować w lidze i zawodach młodzieżowych?
- Myślę, że każdy zawodnik powinien posiadać dwa motocykle, które są zawsze przygotowane. Jeden motocykl to zdecydowanie za mało. Wystarczy, że zdarzy się defekt i dalsza jazda jest wykluczona.
Czym się zajmujesz poza żużlem?
- Jak na razie tylko żużel. Są wakacje to cały czas poświęcam na ten sport, później tylko szkoła dochodzi.
Łatwo jest pogodzić szkołę z żużlem? Wiadomo, że ta dyscyplina sportu wymaga częstych podróży. Niektóre z nich wymagają nawet tysiąc kilometrów w ciągu jednego dnia...
- Dokładnie tak. Trzeba się nieźle streszczać, aby zdążyć na drugi dzień do szkoły na zajęcia. Nauczyciele oczekują od nas obecności na lekcjach czasami jest dobrze, a czasami źle. Cieszę się, że na razie jest wszystko w porządku i umiem pogodzi szkołę z żużlem. Teraz są wakacje i mogę więcej pojeździć w zawodach młodzieżowych oraz nabyć doświadczenia.
Myślisz o startach w Anglii?
- Jak na razie myślę o tym, aby zadebiutować w Czechach bądź Dani . O Anglii nie myślę, być może za dwa lata, kiedy ustatkuje swoją formę w Polsce i innych ligach zagranicznych.
W tegorocznym sezonie lepiej sobie radzisz w zawodach młodzieżowych, ale w lidze idzie ci nieco gorzej…
-Liga rządzi się swoimi prawami, tam każdy jedzie na całego. Jest bardzo dużo doświadczonych zawodników i trzeba naprawdę się napocić, aby zdobyć punkt w wyścigu. Z biegiem czasu powinno być coraz lepiej. Brakuje mi trochę jazdy, bo w lidze dwa biegi to nie jest to czego byśmy oczekiwali, po prostu trzeba się starać.
Jako junior zadebiutowałeś w Indywidualnych Mistrzostwach Polski w Toruniu. Stało się to po makabrycznie wyglądającym upadku Karola Ząbika z Damianem Balińskim. Pojawiłeś się w jednym biegu zdobywając jeden punkt. Takie chwile zostają w pamięci do końca życia...
- Jestem godnie zadowolony, że udało się awansować do finał. Droga nie była łatwa. W finale udało wyjechać się jeden raz tylko szkoda, że odbyło się to kosztem Damiana Balińskiego, który zaliczył groźny upadek. Jest jeden wyścig, jeden punkt i cieszę się z tego powodu.