[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Jak ocenia pan piątkowy występ Bartosza Zmarzlika w Grand Prix Czech?[/b]
Tomasz Gollob, mistrz świata z 2010 roku: Myślę, że był to występ perfekcyjny, doskonały. Na pewno miał trudną przeprawę. Zwłaszcza w pierwszych pięciu wyścigach. Wygrywał, ale miał także swoje problemy. Ostatecznie wszedł do półfinału, w którym działy się dziwne rzeczy. Liczba ostrzeżeń i wykluczeni, które zobaczyliśmy, chyba nie była do końca prawidłowa. Jazda Bartka mogła się jednak podobać kibicom w Gorzowie i całej Polsce. Wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu i spełnił oczekiwania. Uważam, że tym występem otworzył sobie drzwi do obrony tytułu. Zostały nam jeszcze trzy rundy. Myślę, że Bartek wyciągnie kolejne wnioski. Lepszego wyniku niż w piątek nie jest w stanie osiągnąć, bo wygrał, zdobył 20 "oczek" i więcej nie można, ale istotne jest również zbieranie punktów w poszczególnych biegach, bo to daje pierwszeństwo w wyborze pól startowych.
Jeśli chodzi o wybory pól startowych w Pradze, to chyba możemy powiedzieć, że Zmarzlik dokonał trafnej analizy. W Gorzowie można było mieć do jego decyzji pewne zastrzeżenia, ale tym razem pierwsze pole wydawało się optymalne.
Na podstawie półfinału trudno o wnioski, bo jechało w nim zaledwie dwóch żużlowców. Ciężko mi zatem powiedzieć, jak wyglądałaby rywalizacja, gdyby wzięli w niej udział Jason Doyle i Leon Madsen. Jeśli chodzi już o finał, to Bartek wziął wszystko pod uwagę. Trochę się obawiałem, bo przegrany moment startowy mógł sprawić, że po pierwszych metrach nie byłoby lekko. Na szczęście start został wykonany perfekcyjnie. Uważam zresztą, że pierwszy łuk był najważniejszy w tych zawodach. Obejrzeliśmy przecież tylko trzy wyścigi, w których doszło do przetasowań na dystansie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł
A co powie pan występach Patryka Dudka i Macieja Janowskiego?
Patryk jechał dobrze w rundzie zasadniczej, ale szkoda tego ostatniego biegu. Jak już powiedziałem, zawodnicy jechali jednym śladem. Zaplanowanie ataku było trudne, bo nawierzchnia była ciężka i żużlowcy musieli zmagać się z mocną szprycą. Prowadzenie motocykla w takich warunkach nie jest łatwe. Podobnie jest z kierowaniem własnym ciałem, które oblepia ten materiał. To różnica 10-15 kilogramów, a proszę mi wierzyć, że w żużlu to bardzo dużo. Patryk nie zdołał sobie z tym poradzić i odpadł. Jeśli chodzi o Macieja, to nie chciałbym się szerzej wypowiadać. Wolałbym postawić znak zapytania i na tym zakończyć. Zawodnik nie wyjaśnił, co stało się w ostatnim biegu, kiedy wjechał w taśmę. Zapewne chciał wykonać jak najlepszy start, ale skoro nie było okazji, żeby posłuchać jego punktu widzenia, to wolałbym tej sytuacji nie oceniać.
W Pradze było niewiele walki. Co sądzi pan o przygotowaniu toru na zawody?
Jeśli będziemy mieć takie tory, to widowisk i jazdy w kontakcie nie zobaczymy. Odstępy pomiędzy zawodnikami były bardzo duże. Kibice nie mieli czego oglądać. Pod tym względem była to najsłabsza z tegorocznych rund.
Jakie należy wyciągnąć z tego wnioski?
Uważam, że przed zawodami Grand Prix nie powinno dosypywać się nawierzchni. To można zrobić na początku sezonu lub po jego zakończeniu. W Pradze dosypali czerwonego materiału i efekt był taki, jak widzieliśmy. Warto wziąć przykład z Bydgoszczy, Wrocławia czy nawet ostatnich rund w Gorzowie. Oczywiście, niektórzy mogą powiedzieć, że na torach jednodniowych wysypuje się więcej nawierzchni, ale tego nie można porównywać. Wtedy tory są równe i umożliwiają ściganie na całej powierzchni. W Pradze szpryca była ciężka. Zawodnik, który jechał z tyłu, nie mógł wiele poradzić. Szkoda, bo żużlowcy nie mogli pokazać swoich umiejętności. Nie mieli do tego warunków. To zły kierunek.
Taśm a przede wszystkim ostrzeżeń w Pradze było całe mnóstwo. Co sądzi pan o decyzjach arbitra?
Nie powinno się tak sędziować. Zawody żużlowe nie polegają na wykluczaniu zawodników czy dawaniu im ostrzeżeń. Oczywiście, można trzymać żużlowców nawet i przez 10 sekund, ale wtedy w taśmę wjadą wszyscy. Jeśli żużlowcy stoją długo, to ostrzeżenia się sypią. To zrozumiałe. Wystarczy wejść w ich głowy i zrozumieć, że każdy chce jak najlepiej ruszyć. Uważam, że pewnych rzeczy nie należy przeciągać.
To znaczy?
Gdy żużlowcy stoją nieruchomo przez dwie sekundy, to należy dać im jechać. Nie podobało mi się to, co robił sędzia. Ostrzeżeń było za dużo, a taśma powinna być puszczana wcześniej. Dodam również, że moim zdaniem nie można karać ostrzeżeniem trzech lub czterech żużlowców.
Dlaczego?
Należy ukarać tego, od którego wszystko się zaczęło, bo to on prowokuje. Jego ruch powoduje bezwarunkową reakcję rywali. Są jeszcze inne czynniki, bo żużlowcy pod taśmą zwracają uwagę także na różne dźwięki. Przy puszczaniu sprzęgła ono czasami delikatnie piszczy. Do tego dochodzi hałas tłumika. Żużlowcy to słyszą i reagują instynktownie. W związku z tym nie zgadzam się z karaniem wszystkich żużlowców.
W Pradze pierwszy raz zabrakło w finale Fredrika Lindgrena. Czy Szwed pozostaje pana zdaniem głównym rywalem Bartosza Zmarzlika w walce o złoty medal?
Zwróciłbym uwagę na Bartka Zmarzlika, Fredrika Lindgrena, Taia Woffindena, Macieja Janowskiego, Leona Madsena i Artioma Łagutę. Wystarczy wziąć do ręki kartkę, długopis i zastanowić się, co może stać się w trzech rundach przy nowym systemie punktacji. Jeśli lider kończy rywalizację na półfinale, a jeden z jego rywali wygrywa turniej, to wszystko zmienia się bardzo szybko. Wychodzi zatem na to, że każdy scenariusz jest jeszcze możliwy. Uważam, że w grze jest nadal piątka, a nawet szóstka żużlowców. Aktualny system punktowania promuje zawodników, którzy najlepiej rozgrywają kluczowe biegi. Runda zasadnicza jest od tego, żeby dostać się do półfinału.
Po rundach w Pradze czekają nas półfinały PGE Ekstraligi. Kto pana zdaniem będzie w nich górą i zmierzy się w walce o złoto?
W rundzie zasadniczej Moje Bermudy Stal pokonała Betard Spartę na własnym torze i wygrała także we Wrocławiu. Mogłoby się zatem wydawać, że gorzowianie mają pewną przewagę, ale jazda w play-off to już zupełnie coś innego. Każdy bieg jest bardzo przemyślany, a niektórzy wykonują dodatkowe ruchy sprzętowe, żeby jak najlepiej się przygotować. Uważam zatem, że faworyta nie ma. Szanse rozkładają się po 50 proc. Coś więcej będzie można powiedzieć po pierwszym spotkaniu. Tak samo jest w drugiej parze. Fogo Unia jechała znakomicie w części zasadniczej, ale RM Solar Falubaz to zespół, który jako jedyny odebrał im bonus.
W PGE Ekstralidze od sezonu 2021 będzie obowiązywać nowy regulamin. Jedna z najważniejszych zmian dotyczy wprowadzenia obowiązkowego żużlowca do 24 roku życia na pozycjach seniorskich. Czy to dobry ruch?
Jeśli chcemy rozwijać PGE Ekstraligę i wprowadzać mocniej młodych zawodników z pozycji juniorskiej do grona seniorów, to mamy do czynienia z sensowym rozwiązaniem. Podobałoby mi się ono jeszcze bardziej, gdyby ograniczało się to tylko do Polaków. Skoro prezesi podjęli jednak także decyzję, to zapewne mają argumenty, które za tym przemawiają. Najważniejsze, że zawodnicy po skończeniu wieku juniora dostają trzy dodatkowe lata, żeby wkomponować się w układ seniorski. To poprawna interpretacja. Dobrym przykładem jest Norbert Krakowiak z Falubazu, który kończy wiek juniora. Gdyby nie ten przepis, to pewnie zszedłby do pierwszej ligi. Trudno powiedzieć, co by się z nim stało, czy miałby nadal wiarę, że może odegrać ważną rolę w sporcie żużlowym. Teraz on i wielu innych chłopaków może otrzymać szansę i stać się bardzo dobrymi seniorami.
Niektórzy żużlowcy z powodu nowych regulacji zapewne nie otrzymają kontraktów w PGE Ekstralidze.
Tak, ale mogą zejść ligę niżej i tam się promować. Wielka krzywda im się nie stanie. Nikt o nich nie zapomni. Jeśli pojadą tam na wysokim poziomie, to mogą bardzo szybko wrócić do elity.
Zobacz także:
Grzegorz Zengota ma nowy klub!
Bartosz Zmarzlik nowym liderem!