Mowa o jego wyścigach z liderami gorzowskiego zespołu: Bartoszem Zmarzlikiem i Jackiem Holderem. Z mistrzem świata Patryk Dudek stawał pod taśmą czterokrotnie, z australijskim gościem Moje Bermudy Stali mierzył się z kolei trzykrotnie (dwa razy miał ich w jednej gonitwie).
- Biegi były mocne, z czego się cieszę, bo można było poczuć rywalizację jak z Grand Prix, gdzie nikt nie odpuszcza i jedzie do końca. Oby jak najwięcej takich wyścigów. Adrenalina wtedy skacze i aż chce się jeździć - stwierdził Patryk Dudek.
Wspomniani Bartosz Zmarzlik i Jack Holder w niedzielnych lubuskich derbach byli w zasadzie jedynymi mocnymi punktami Moje Bermudy Stali, która po 10. biegu przegrywała nawet 21:39. Udana pogoń gości sprawiła jednak, że koniec końców wyjechała z Zielonej Góry z porażką różnicą 10 punktów (40:50).
ZOBACZ WIDEO Prezes Stali: dwa artykuły w regulaminie dają nam zwycięstwo. Nie chcemy jednak licytować się z Włókniarzem
- Do pięciu ostatnich biegów to było dobre spotkanie z naszej strony, później goście rozszyfrowali nasz tor, a my zaczęliśmy się lekko gubić. Dobrze, że na początku zawodów udało nam się zbudować przewagę i finalnie wygrać derby - powiedział Dudek.
- Nie wiadomo, czy to my byliśmy tacy dobrzy, czy jednak goście na początku nie podołali. To jednak nie nasze zmartwienie. Dobrze odczytaliśmy nasz tor na początku spotkania, musimy jednak wyeliminować błędy z ostatnich wyścigów. Ja też w ostatnim biegu trochę przesadziłem, źle się ustawiłem - dodał.
Zobacz też:
Żużel. Hit w pigułce. Limitery ciągną na dno Stal? Gorzowianie z najgorszymi startami w całej w PGE Ekstralidze
Żużel. Falubaz - Stal. Święta wojna o Lubuskie dla gospodarzy! Gorzowianie nie dojechali na początek meczu