Wydarzenia z 13. biegu meczu Eltrox Włókniarza Częstochowa i Motoru Lublin rozgrzały kibiców żużla w Polsce. Zdaniem części z nich Paweł Przedpełski postanowił zagrać bardzo nieelegancko, specjalnie powodując upadek.
Sytuacja była o tyle istotna, że lublinianie prowadzili w tym wyścigu 5:1, dzięki czemu w zasadzie zapewniali swoje zwycięstwo. W powtórce wyścigu Leon Madsen uporał się z przeciwnikami, dając jeszcze szanse gospodarzom na zwycięstwo.
Czy jednak faktycznie 25-latek z premedytacją upadł na tor? Zdania w tej materii są mocno podzielone. - Można przypuszczać, że Przedpełski zrobił to celowo. Z opowieści osoby nieinteresującej się żużlem wynika, że Paweł jechał nienaturalnie, co jest dość dziwne. W żużlu mamy różne zagrywki, gdy wynik dla danej drużyny jest niekorzystny. Zawodnik takiej klasy nie powinien dopuścić do takiego upadku - stwierdził Jan Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO Zobacz jak Łaguta zapewnił zwycięstwo Motorowi! Kronika 5. kolejki PGE Ekstraligi
Dużo bezpieczniej do tematu podszedł Ryszard Dołomisiewicz, który uważa, iż żużlowiec zamierzał wykonać odważny atak. - Gdyby ktoś chciał przewrócić się w taki sposób, jak Przedpełski, musiałby być kompletnym idiotą. To byłoby niemal samobójstwo. Taki wypadek może zdarzyć się jedynie w ramach wypadku - uważa.
- Przedpełski spróbował ataku pod bandą, ale pod nią sytuacja zmienia się w zasadzie z biegu na bieg. Zawodnik wjeżdżający "na bandę" albo się z nią całkowicie skleja, albo otrzymuje taką przyczepność, że znacznie rozpędza swoją maszynę. Przedpełski próbował po prostu ryzykownego ataku - dodał były żużlowiec.
Przypadek reprezentanta Włókniarza wznieca dyskusje na temat kar dla żużlowców za niesportowe zachowania. Jeśli faktycznie Przedpełski przewrócił się z premedytacją, mógł on realnie wpłynąć na wynik w meczu. Brak większych konsekwencji może zachęcić kolejnych żużlowców do wykonywania ruchów sprzecznych z duchem sportu.
- Wiele zagrywek jest tendencyjnych i jawnych. Wszelkie zachowania tego typu albo klubowe zagrywki z różnymi rzeczami powinny być bardzo surowo karane. Tym samym Przedpełski powinien ponieść bardzo surową karę. Dla mnie to jest czerwona kartka. Kara meczu w tym przypadku byłaby dotkliwa dla drużyny - stwierdził Krzystyniak.
Drugi z ekspertów zwraca uwagę na fakt, że czerwona kartka to bardzo poważna kara, więc należy korzystać z niej umiejętnie. Po zmianie przepisów nie byłoby to dla częstochowian aż tak kosztowne, gdyż Przedpełski nie miałby zawieszenia meczu.
- Sędziowie muszą rozważnie rozdawać czerwone kartki, gdyż ich konsekwencje są spore. Teraz arbitrzy mają do dyspozycji profesjonalne powtórki telewizyjne. Teraz nie ma w zasadzie miejsca na torze, którego nie obejmują kamery. Jeśli sędzia nie dał czerwonej kartki Przedpełskiemu, to znaczy, że przeanalizował sytuację, mając do dyspozycji więcej możliwości oceny sytuacji niż kibice - stwierdził były żużlowiec Polonii Bydgoszcz.
Dołomisiewicz nie martwi się również o sięganie po takie zachowanie u innych żużlowców. - Nie trzeba wprowadzać ostrej formy karania, by inni czegoś nie robili. Kiedyś kilku żużlowców nagminnie celowo upadała na pierwszym łuku, by sędziowie przerwali wyścig. Gdy zaczęto ich wykluczać, proceder ten szybko się skończył.
Ostatecznie sporna sytuacja nie zmieniła obrazu spotkania, a Motor zdobył cenne dwa punkty do tabeli ligi, sprawiając niemałą niespodziankę. Przedpełski u wielu mocno stracił natomiast wizerunek budowany dobrą postawą w obecnym sezonie.
Czytaj także: Żużel. Marek Cieślak: Dawno nie widziałem tak zdenerwowanego zawodnika jak Doyle [WYWIAD]
Czytaj także: Żużel. Jakub Jamróg: Zainwestowałem, żeby nie wypaść ze składu. Z Motoru nie mogę i nie chcę odchodzić [WYWIAD]