- Wiem o trzech scenariuszach na Grand Prix w sezonie 2020 - zdradza Jerzy Kanclerz, wielki fan cyklu i prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz. - Jeden to trzy rundy w Polsce, drugi to pięć rund w Polsce. Po dwie w Toruniu i Wrocławiu oraz jedną w Warszawie. Ostatnia opcja to jednodniowy finał. Takie opcje krążą w środowisku. Nie muszę chyba dodawać, że są one zakładane na wypadek sytuacji nadzwyczajnej, a taką wciąż mamy.
- Zasadniczo wychodzi na to, że BSI, promotor cyklu nie poradzi sobie w tym roku z Grand Prix bez Polaków - komentuje Kanclerz. - Nie wierzę, że w obecnej sytuacji odbędzie się runda w Teterow, czy też w Pradze. O kłopotach z Togliatti sami pisaliście. Dlatego coraz głośniej o tym, ze w 2020 roku Grand Prix będzie tylko w Polsce, albo wcale.
- Dla mnie z trzech scenariuszy najgorszy jest ten z jednodniowym finałem. Mieliśmy już przypadkowych mistrzów, choćby Gary'ego Havelocka, więc nie uważam, żeby to było dobre rozwiązanie. Natomiast trzy lub pięć rund w Polsce, to jest coś, co powinniśmy poważnie wziąć pod uwagę - komentuje Kanclerz.
- Pięć rund można by przeprowadzić jednak tylko w takiej sytuacji, w której BSI zrezygnuje z zysku. Pewnie wystarczyłoby obcięcie opłaty za licencję o połowę, bo wtedy Toruń i Wrocław z pewnością skuszą się na dodatkowe imprezy. Nie słyszałem o innych opcjach, gdy idzie o miasta, ale, tak czy inaczej, BSI nie powinno się nastawiać na to, żeby wciągać inne ośrodki do licytacji. Każdy musi przede wszystkim myśleć o ratowaniu klubu i żużla w mieście - kończy Kanclerz.
Czytaj także:
Rusko: trzeba wybrać mniejsze zło, zaakceptować nawet jazdę bez kibiców
Lekarz GKM-u: chcę pomóc ludziom i przeżyć
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill