Żużel. Koronawirus. Zane Keleher nie wrócił do ojczyzny. "Są ludzie w gorszej sytuacji niż ja"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher

Koronawirus sprawił, że sezon żużlowy został wstrzymany, zanim na dobre się rozpoczął. Sprawiło to problemy Australijczykom. Zane Keleher nie zdecydował się jednak na powrót do ojczyzny. - Ryzyko zachorowania tam jest takie same - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Australijczycy na początku roku przylecieli do Wielkiej Brytanii, licząc na rychły rozpoczęcie sezonu i zarabianie pieniędzy. Tymczasem koronawirus sprawił, że rozgrywki nie ruszą wcześniej jak w połowie czerwca. W efekcie zawodnicy zostali pozbawieni okazji do zarobku.

O ile chociażby Jason Crump postanowił szybko zorganizować lot powrotny do Australii i przeczekać trudny okres na Antypodach, o tyle inaczej postąpił Zane Keleher. 27-letni Australijczyk ma w tym roku zdobywać punkty dla Ipswich Witches i Poole Pirates.

- To rozczarowujące. Przybywając z Australii, poniosłem spore koszty. Wydałem pieniądze na przygotowanie do startów, byłem gotowy do jazdy - powiedział Keleher na łamach "Bournemouth Echo".

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram

- Kiedy wkładasz w coś tyle wysiłku, gdy jest to twoim marzeniem, trudno się z tym pogodzić. Nie zostaje jednak nic innego niż czekać. Nie możemy nic na to poradzić. Jestem pewien, że są ludzie w gorszej sytuacji niż ja. Oby sezon zaczął się jak najszybciej - dodał.

Australijczyk podkreślił, że biorąc pod uwagę jak szybko koronawirus rozprzestrzenia się po kolejnych krajach, ryzyko zarażenia się w Wielkiej Brytanii czy Australii jest podobne. - Dlatego planuję zostać. Nie widzę sensu w powrocie do Australii. Tam jest tak samo - wyjaśnił.

Dla Kelehera ma to być pierwszy sezon na Wyspach. Wcześniej przez 12 lat pracował on w firmie swojego ojca, zajmując się inżynierią. - W Australii są wszyscy moi przyjaciele, rodzina. Rezygnacja z tego jest dużym obciążeniem. Zwłaszcza że jestem starszy niż większość Australijczyków, która generalnie przybywa na Wyspy jako juniorzy. Jeśli jednak chcesz się ścigać na poważnie na żużlu, to musisz się zdecydować na przeprowadzkę - dodał.

Australijski żużlowiec nie ukrywa, że cały marzec poświęcił na załatwienie formalności związanych z pobytem w Wielkiej Brytanii i startami. - Miałem mnóstwo rzeczy do wykonania. Konta bankowe, różne sprawy papierkowe, załatwienie busa, zorganizowanie warsztatu, zamieszkanie w nowym domu. Byłem totalnie zajęty - stwierdził.

W Poole w tym roku będzie startować dwóch innych Australijczyków - Ben Cook oraz Josh MacDonald. Oni też postanowili pozostać w Wielkiej Brytanii, mimo ryzyka związanego z koronawirusem.

Czytaj także:
Czarne charaktery. Rafał Sz. nie jest pierwszy
Australijczycy mają problem z powodu koronawirusa

Komentarze (2)
avatar
Goldi
31.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo. 
avatar
Lucy_Fair
30.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dobra decyzja o pozostaniu, bo w Australii też jest chyba duże zagrożenie i wysoki poziom zachorowań. Jedyna różnica jest taka, że może być blizej domu i rodziny. Dla wirusa nie ma różnicy czy Czytaj całość