Bez Hamulców 2.0: Żużel w czasach zarazy. Speedway łatwym celem dla koronawirusa (felieton)

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Żużlowcy jeżdżą w kilku ligach, non-stop podróżują po Europie, ryzyko zarażenia się przez nich koronawirusem jest ogromne. Dobrze, że imprezy masowe w Polsce zostały odwołane, bo słowo kwarantanna weszłoby jak nic do żużlowego słownika.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Tematem numer 1 w środowisku żużlowym stał się koronawirus. Prezes X przekonuje mnie, że o ile w piłce nożnej można wyizolować i skoszarować całe drużyny i grać ligę nawet bez publiczności, to w speedway'u jest to niemożliwe. Bo jak wyizolować zespół, którego niemal wszyscy przedstawiciele siedem dni w tygodniu podróżują. Jednego dnia są w Anglii, następnego w Szwecji, potem Danii, wreszcie w Polsce.

Dziś każdy lot samolotem to potencjalne zagrożenie. Można się zarazić od współpasażera, a w najlepszym razie wylądować w kwarantannie. Można też oczywiście uniknąć wszelkich przykrych konsekwencji, ale nie jest to takie oczywiste. Zatem każda podróż wiąże się z ryzykiem, bo nie da się uniknąć dużych skupisk, bo zwyczajnie można mieć pecha.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Prezes Y spekuluje, że można by zamienić samoloty na busy, ale to też niewiele nam zmieni. Czasami trzeba się zatrzymać, zatankować paliwo, skorzystać z toalety i znowu otwiera się cała gama zagrożeń. Można niechcący dotknąć miejsca, z którym wcześniej miała kontakt osoba zarażona i kłopot gotowy. Jeden zawodnik nieświadomy tego, że jest zarażony, może wysłać do kwarantanny wszystkich kolegów z drużyny.

Dla pana eksperta Z zatrzymanie całego żużla w blokach startowych do momentu opanowania koronawirusa jest jedynym rozsądnym wyjściem. Bo przecież wystarczy kilka przypadków, by położyć rozgrywki ligowe w kilku krajach, a na dokładkę, tak przy okazji, zamrozić całkowicie Grand Prix.

A tak poza wszystkim, to dla żużla zastosowanie scenariusza piłkarskiego nie ma sensu. Wpływy do budżetu z dnia meczu stanowią zbyt duży procent. W futbolowej ekstraklasie to jest od 10 do 15 procent, w każdym żużlowym klubie od 25 do 30 procent.

Miło by natomiast było, jakby kluby żużlowe wzięły przykład z piłkarskich w innym względzie. Chodzi mianowicie o taki praktyczny zestaw, jak powinien postępować zawodnik w czasach zarazy. Piłkarze Legii Warszawa mają zakaz podróżowania środkami komunikacji miejskiej, zakupów w centrach handlowych, opuszczania kraju, a także podawania sobie rąk. Po treningu mają wracać do domu. Zostali też uzbrojeni przez lekarza klubowego w wiedzę o koronawirusie i mają meldować, jeśli oni lub ich bliscy będą mieli jakieś niepokojące objawy.

Do Legii nawiązuję także z powodu fali hejtu, jaka spadła na mnie, gdy zwróciłem uwagę na lot Macieja Janowskiego i Przemysława Pawlickiego do Las Vegas. Bo jak to, Legia wchodzi z buciorami w prywatne życie piłkarzy i mówi im, co mają robić i jak żyć. No niesamowite. Tak na marginesie, to w Betard Sparcie Wrocław i MRGARDEN GKM-ie Grudziądz, w sprawie lotu żużlowców, mają zdanie niemalże identyczne z moim. Obaj panowie są bowiem pracownikami klubów i z tego względu powinni się zachowywać odpowiedzialnie.

Swoją drogą, to taki Bartosz Zmarzlik już kilka dni temu pytał w truly.work Stali Gorzów, czy powinien dalej brać udział w spotkaniach z kibicami. Nie dlatego, że tego nie lubi, ale z powodu obawy przed zarażeniem i żeby nie narobić klubowi kłopotu. I w Gorzowie, z tego, co wiem, już zwolnili Zmarzlika z tego obowiązku. Do odwołania.

Czytaj także:
Jasne stanowisko prezesa PZM. Nie wyobraża sobie przekładania Grand Prix
Prezydent Wrocławia zamknął stadion Sparty. Nie mogą tam trenować

Źródło artykułu: