Nazwisko Rolnicki od lat jest dobrze znane kibicom żużla. Na początku lat 90. Piotr Rolnicki zbudował prywatny stadion i tor w Machowej. Jednak klub w tym miejscu funkcjonował ledwie dwa lata. Patryk jest jego wnukiem i kontynuuje żużlowe tradycje w rodzinie.
Sezon 2020 ma być dla Rolnickiego kluczowy, po tym jak zakończył on starty w gronie juniorów. - Zdecydowanie chciałbym, żeby moja kariera była dłuższa i ciekawsza niż ta klubu z Machowej - przyznał wprost 21-latek w rozmowie z polskizuzel.pl.
Młody zawodnik nie ukrywa, że ma pewne wspomnienia związane z klubem z Machowej. - Jak byłem mały, to jeszcze widziałem pozostałości toru i resztki okalającej go bandy. To wszystko zostało już jednak dawno zrównane z ziemią, a świat o klubie z Rolnickim w nazwie zapomniał. Mam nadzieję, że ze mną będzie inaczej - dodał.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Rolnicki ma za sobą rok startów w Grudziądzu. Z tym transferem wiązał spore nadzieje, mając świadomość tego, że to ostatni sezon startów wśród juniorów. Jego rozwój wyhamowała jednak kontuzja. W połowie rozgrywek żużlowiec złamał bowiem kość udową.
Być może nieco słabsze występy w zeszłym roku doprowadziły do tego, że Rolnicki jest bardzo szczery względem swojej osoby. - Byłem słabym juniorem, co nie znaczy, że nie mogę być dobrym seniorem - ocenił swoją postawę.
- Lepiej powiedzieć sobie prawdę i nie czarować. Rewelacji nie było. Może jakieś pojedyncze biegi mi wyszły, ale to wszystko. Czuję jednak, że mogę się poprawić, zmienić na lepsze. Jestem dobrze przygotowany pod względem sprzętowym. Już po sezonie 2019 byłem, bo przez lata jazdy trochę się tego uzbierało. Teraz mam tyle, że mogę spokojnie jeździć. Zresztą będę na bieżąco inwestował - dodał nowy zawodnik RzTŻ Rzeszów.
Postawienie akurat na klub ze stolicy Podkarpacia w przypadku Rolnickiego może być zaskoczeniem. Dlaczego taki, a nie inny wybór? - Przyznam, że na początku też miałem wątpliwości, bo wiadomo, co działo się w klubie za czasów prezesa Nawrockiego, ale i też wcześniej. W Rzeszowie źle zaczęło się dziać, gdy odeszła pani Marta Półtorak. Ostatecznie zdecydowałem się jednak na RzTŻ. Uznałem, że to będzie dobre miejsce na realizację sportowych planów. A nie ukrywam, że chciałbym wrócić na wyższy szczebel. W tym roku miała być pierwsza liga, ostatecznie wskoczyłem do drugiej, a teraz myślę, jak po jednym kroku w tył zrobić dwa do przodu - podsumował Rolnicki.
Czytaj także:
ROW nie ma dużego wyboru, jeśli chodzi o nowego trenera
Jennie Hancock zabrała głos ws. decyzji męża