W środę podaliśmy, że Polski Związek Motorowy powoli traci cierpliwość do Autona Unii Tarnów. Największy zarzut dotyczy braku badania biegłego rewidenta za ostatni rok obrotowy. Unia nie dostarczyła go do dziś (czytaj więcej >>>).
- To jest prawda, jesteśmy w kontakcie z Ekstraligą. Faktycznie dostaliśmy czas do 11 marca. Mogę jednak już na samym wstępie uspokoić, że zdążymy wyrobić się z tymi wszystkimi rzeczami. Problem polega na tym, że nie mamy opinii biegłego za sprawozdanie finansowe z ubiegłego roku, jednak to wynika wyłącznie z zaniedbań w poprzednich latach. Teraz biegły musi nadrobić aż trzy lata wstecz. Ja za to odpowiedzialny nie byłem - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Góral, prezes tarnowskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Klub nie przedstawił też informacji, co chce zrobić z pożyczkami, które otrzymał na spłatę zobowiązań za poprzedni rok. Takiej deklaracji oczekuje Zespół ds. Licencji.
- Jeśli chodzi o pożyczki, to wynikają one też z tego, że akcjonariusze latami łatali dziury finansowe. Rozmawialiśmy o tym i albo dojdzie do dokapitalizowania spółki, albo te pożyczki zostaną zamienione na reklamę na obiekcie czy też kevlarach - wyjaśnił Góral.
I nawiązał do sytuacji z ubiegłego sezonu. - Przypominam, że w tamtym roku na pierwszą kolejkę wyjechaliśmy bez kevlarów i bez ani jednej złotówki. Teraz spokojnie realizujemy plan, by ten klub stanął na nogi i zyskał pełen profesjonalizm. Dlatego trochę to trwa - dodał.
Kwestie formalne nie są jedynym problemem Unii Tarnów. Wciąż nie ruszył bowiem remont stadionu (czytaj więcej >>>). Możliwy jest scenariusz, że prace nie zostaną sfinalizowane do 19 kwietnia 2025 roku, na kiedy zaplanowano pierwszy domowy mecz Metalkas 2. Ekstraligi w Tarnowie.
- Istnieje takie zagrożenie, jak najbardziej. Jesteśmy jednak w kontakcie z Urzędem Miasta, czyli właścicielem obiektu. Po tym przetargu prace mają ruszyć pełną parą. Z tego, co wiem, to szykuje się do tego duża firma. Wydaje mi się, że przy dobrej pogodzie, jaką teraz mamy, powinni dać radę. My - jako klub - jesteśmy pełni optymizmu. Z naszej strony oczywiście służymy pomocą, jeśli będą jakieś perturbacje - podkreślił Góral.
Poza tym Unia nie zamknęła jeszcze składu. W tym kontekście przewijały się już różne koncepcje. Okazuje się, że we wtorek urodziła się kolejna.
- Cały czas pracujemy nad tematem składu. We wtorek (4 marca - dop. red.) sytuacja diametralnie nam się zmieniła. Pojawił się całkowicie nowy pomysł i nowe okoliczności, których na razie nie chcę zdradzać. Bez ogłoszenia składu nie sprzedajemy karnetów. Chcemy bowiem, by kibice, kupując karnet, wiedzieli, na co wydają swoje pieniądze. Myślę, że w przeciągu dwóch tygodni sytuacja będzie nam się klarować. Jeśli wdrożymy pomysł, który pojawił się we wtorek, to myślę, że ogłoszenie składu jeszcze trochę potrwa, bo może to nastąpić przed samą pierwszą kolejką - podsumował Kamil Góral.
Mateusz Domański, dziennikarz WP SportoweFakty