Jeden ze sponsorów toruńskiego eWinner Apatora miał wylicytować kolację z Bartoszem Zmarzlikiem. Niby wszystko w celach dobroczynnych, ale dobrze wiemy jakie jest drugie dno tej sprawy. Mistrzowi świata po sezonie kończy się umowa z truly.work Stalą Gorzów, a "Anioły" po ewentualnym awansie do PGE Ekstraligi będą potrzebować wzmocnień.
Jeszcze inni twierdzą, że Zmarzlika upatrzył sobie prezes Michał Świącik, który chętnie widziałby go w barwach Eltrox Włókniarza Częstochowa. Pod Jasną Górą mają ambitne cele, być może jesienią będą musieli szukać zastępstwa dla wypożyczonego Jasona Doyle'a i ktoś taki jak Zmarzlik na pewno by się przydał.
Czytaj także: Powrót Zengoty może zmienić układ sił
Mamy zatem dwa kluby chętne na Zmarzlika, a w kalendarzu dopiero styczeń. Wystarczy sobie wyobrazić, co będzie się działo, gdy sezon już ruszy i jasne będzie kto potrzebuje wzmocnień, a kto będzie musiał zapomnieć o trzecim mistrzu świata z Polski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Wiem, że na ten moment kibice nie wyobrażają sobie Zmarzlika poza macierzystą truly.work Stalą Gorzów. Tyle że przed laty nikt też sobie nie wyobrażał Tomasza Golloba poza Polonią Bydgoszcz. Nasza legenda długo była wierna miastu, w którym się urodziła. Nawet za długo. Nie brakuje opinii, że gdyby Gollob wcześniej opuścił Bydgoszcz, to znacznie wcześniej zostałby mistrzem świata. Wystarczy sobie przypomnieć, jak bardzo Golloba swego czasu pragnął Andrzej Rusko.
Gollob postanowił ruszyć się z Bydgoszczy dopiero, gdy długi w klubie były już nie do wytrzymania. Złapał lepszy okres w swojej karierze od transferu do Unii Tarnów, gdzie zaczął zarabiać ogromne pieniądze, a mistrzem świata został już jako zawodnik gorzowskiej Stali, gdzie również mógł liczyć na rekordowy kontrakt. Gdyby trzymał się rodzinnej Bydgoszczy, najpewniej nigdy nie zostałby najlepszym zawodnikiem globu w roku 2010.
Dlaczego o tym wspominam? Bo Zmarzlik na koniec roku nie powinien kierować się sentymentami. Nie mam wątpliwości, że w Gorzowie chcą mu zapewnić najlepsze możliwe warunki do dalszego rozwoju. Niewykluczone jednak, że gdzie indziej znajdzie lepsze. Żużel stał się permanentnym wyścigiem zbrojeń. Zawodnicy stawiają na coraz droższy sprzęt, szukają coraz lepszych nowinek. Na to potrzebują pieniędzy.
Jeśli ktoś jesienią zaoferuje Zmarzlikowi znacznie lepsze warunki, to nasz mistrz świata nawet nie powinien się zastanawiać. Właśnie ma swoje pięć minut, został sportowcem roku w Polsce, ciągnie całą dyscyplinę do przodu. To wszystko przekłada się na określoną wartość. Zmarzlik, jak przed laty Gollob, powinien być najlepiej opłacanym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Na szczycie listy płac nie powinien widnieć żaden Tai Woffinden czy Leon Madsen, a nasz polski mistrz.
Czytaj także: Vaculik bez obaw w Speedway Grand Prix
Zmarzlik nie może utknąć na lata w zespole ze środka tabeli, jakim w tej chwili stała się gorzowska Stal. W klubie czynią starania, aby wrócić do czołówki. Prezes Marek Grzyb szuka pieniędzy gdzie się da, chociażby oferując sprzedać nazwy stadionu. Nie jestem jednak pewien, czy te starania przyniosą zamierzony efekt. Jeśli nie, mogą doprowadzić do tego, że Zmarzlik obierze kurs na inne miasto.