W opinii zdecydowanej większości ekspertów rybniczanie w nadchodzącym sezonie stoczą walkę o pozostanie w elicie z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Skład Innpro ROW-u z pewnością nie rzuca na kolana. Z jednej strony trudno się temu dziwić, bo beniaminek ma zawsze utrudnione zadanie na rynku transferowym. Z drugiej należy pamiętać, że zwycięzca ubiegłorocznej Metalkas 2. Ekstraligi wcale nie był skazany na kadrę, którą ostatecznie zbudował.
Jednym z żużlowców, po których mógł sięgnąć rybnicki klub, był Tai Woffinden. Brytyjczyk wylądował ostatecznie w Stali Rzeszów i jak zdradził w Magazynie PGE Ekstraligi nie miał nawet oferty z Innpro ROW-u.
ZOBACZ WIDEO: Michelsen spędził dwa lata we Włókniarzu. Odpowiada wyraźnie, czy żałuje tej decyzji
- A dlaczego nie chciał go Falubaz? Przecież był już tam dogadany. Prawdopodobne pojawiły się jakieś wątpliwości dotyczące kwestii medycznych. Nie widziałem potrzeby kontraktowania Taia Woffindena. W mojej ocenie mamy żużlowców zdrowych i lepszych - powiedział prezes Krzysztof Mrozek w rozmowie z WP SportoweFakty.
Rybniczanie nie zdecydowali się także na angaż Andrzeja Lebiediewa, który w ubiegłym sezonie osiągał całkiem przyzwoite wyniki w barwach Fogo Unii Leszno. - Uważam, że seniorzy zagraniczni, których zakontraktowaliśmy, prezentują wyższy poziom sportowy od Andrzeja, do którego mam duży szacunek, bo cenię go zarówno jako człowieka i zawodnika. Chris Holder i Nicki Pedersen mają już na koncie tytuły mistrzów świata, a Łotysz nie. Nie ukrywam, że bałem się również pewnego przesądu. Andrzej kiedyś już u nas jeździł i wtedy spadliśmy. Startował też ostatnio w Lesznie i Fogo Unia również opuściła elitę. Swoją drogą ciekawe, co o tym sądzi senator Władysław Komarnicki? - odpowiedział Mrozek.
W teorii rybniczanie mogli również pokusić się o zakontraktowanie Szymona Woźniaka. Prezes Innpro ROW-u zwrócił jednak uwagę, że na ten ruch nie było wielkich szans, bo 31 - latek szybko osiągnął porozumienie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Co ciekawe, Mrozek uważa, że Maksym Drabik i Gleb Czugunow wcale nie są gorszymi zawodnikami od byłego jeźdźca Stali Gorzów.
- Nie rozumiem, jakie kryterium stosują dziennikarze, którzy uważają, że Szymon Woźniak jest lepszy od Maksyma Drabika i Gleba Czugunowa. Ja takiego nie widzę. Maksym to dwukrotny mistrz świata juniorów. Takich tytułów nie dostaje się za piękne oczy czy fajne okulary. Uporządkujemy z nim pewne tematy i będzie wymiatać. Miał też przez całą zimę fajną mobilizację ze strony swojego poprzedniego klubu. Jeśli chodzi natomiast o Gleba, to on również wie, o co chodzi w żużlu. Jest równie dobry albo nawet i lepszy od Szymona - podsumował Mrozek.
No dawaj Mrozek argumenty, kabareciarzu:))