[tag=13630]
[/tag] Grigorij Łaguta najdłużej zadomowił się w Lokomotivie Daugavpils (lata 2006-2010) oraz we Włókniarzu Częstochowa (lata 2011-2014). Później jednak zmieniał kluby jak rękawiczki i najbardziej liczyła się dla niego kasa. W listopadzie podpisał kontrakt na dwa sezony ze Speed Car Motorem Lublin. Czy zakotwiczy tam na dłużej?
- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. W obecnych czasach zawodnicy nie wiążą się z klubami na wiele lat, więc nie wiadomo, co dalej będzie z Łagutą. Wszyscy pamiętamy, że często zmieniał drużyny. Potrzeba rozmów i chęci z obu stron. Nie wiemy, jakie są jego relacje z lublinianami - komentuje Marian Maślanka.
Zobacz także: Żużel. Sebastian Mila: Wychowałem się na Tomku Gollobie. Wielkie słowa uznania dla Zmarzlika i Lewandowskiego (wywiad)
Środowisko nie zapomni o wybrykach starszego z braci. Zawieszenie za doping, ucieczka ze zdegradowanego PGG ROW-u Rybnik - to ostatnie grzechy 35-letniego zawodnika. Nikt teraz nie będzie brał jego deklaracji na poważnie. - Zobaczymy, jak ta współpraca będzie się układała. Nie dotrzymał danego słowa w Rybniku i nie pomógł w powrocie do PGE Ekstraligi, mimo że z jego winy ten klub został zdegradowany piętro niżej. Nie da się przewidzieć zachowań tego zawodnika - przyznaje nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Łaguta już w sierpniu zapewnił kibiców z Lublina, że przedłuży swój kontrakt. W rozmowie z naszym portalem stwierdził, że sympatycy Speed Car Motoru są najlepsi i dlatego nie chciał zmieniać otoczenia. - Żużlowcy zazwyczaj tak mówią. Prawda jest taka, że liczą się dla nich przede wszystkim warunki finansowe. Pieniądze decydują o tym, czy zawodnik podpisze umowę. Łaguta związał się dwuletnim kontraktem. Myślę, że po upływie tego czasu odbędą się kolejne rozmowy - uważa Maślanka.
Zobacz także: Żużel. Czy Grigorij Łaguta powinien związać się z Motorem na lata? Często zmieniał kluby i myślał tylko o kasie
Zawodnicy zagraniczni częściej biorą pod uwagę sumy na umowie. Polacy są bardziej wyrozumiali dla macierzystych klubów, choć zdarzają się wyjątki. - Obcokrajowcy patrzą na pieniądze. Myślę, że w przypadku polskich żużlowców jest trochę inne podejście. Możemy zauważyć, że są wierni barwom klubowym, jednak też negocjują bardzo dobre kontrakty. To nie jest tak, że wierność ponad wszystko. Muszą mieć idealne warunki, żeby uprawiać ten sport na wysokim poziomie - zaznacza.
Walka o transfery rozpoczyna się wiele tygodni przed otwarciem listopadowego okienka. Prezesi próbują odbijać sobie zawodników. - Rynek jest ubogi, dlatego mają miejsce takie działania. Trudno za to winić przedstawicieli klubów. Problem bardziej polega na tym, że klasowych zawodników jest zbyt mało - podsumowuje nasz ekspert.