Żużel. Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Nie słuchajcie Pawlickiego, głosujcie na Zmarzlika (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Bartosz Zmarzlik.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Bartosz Zmarzlik.

4 stycznia będę świętował 49. urodziny. Mam nadzieję, że w prezencie dostanę wygraną Bartosza Zmarzlika w Plebiscycie na Sportowca Roku. Kibiców żużla proszę o jedno, nie dajcie się zwieść apelom Piotra Pawlickiego.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

4 stycznia wielki finał Plebiscytu na Sportowca Roku. Prestiżowe wydarzenie, w którym sport żużlowy triumfował tylko raz - w 1999 roku. Wówczas ogarnięta szałem Gollobomanii Polska wskazała na Tomasza Golloba, jako na tego, który najbardziej zasłużył na wyróżnienie i tytuł, choć nie wygrał Grand Prix. Kontuzja, jakiej doznał w finale Złotego Kasku przed decydującą rozgrywką, sprawiła, że Tomasz stracił złoto w ostatniej rundzie. Kibice docenili jednak hart ducha i zawziętość sportowca, który po dramatycznym wypadku w ogóle zdecydował się wsiąść na motocykl i walczyć o zachowanie pozycji lidera.

W 2010 roku Gollob został mistrzem świata, ale wtedy Plebiscytu nie wygrał. Przegrał z będącą na fali Justyną Kowalczyk. Biegaczka narciarska była jednak poza zasięgiem. Zawody z jej udziałem przyciągały miliony widzów przed telewizory, a Golloba oglądał ledwie promil tego w zakodowanej stacji. W tej sytuacji drugie miejsce można było potraktować, jako ogromny sukces.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Czytaj także: Gollobomania kontra Małyszomania. Skoki biją żużel na głowę

Bartosz Zmarzlik, który 4 stycznia powalczy o tytuł najlepszego sportowca, jest w podobnej sytuacji, jak jego idol. Żużel kręci się w zamkniętym kręgu wiernych i oddanych kibiców, ale jest problem z pozyskaniem tego elektoratu, który mógłby dać wygraną, na którą Zmarzlik zasługuje w tym momencie jak nikt inny.

Zmarzlik powinien wygrać nie tylko za to, że pokazał charakter i sięgnął po złoto. Powinien wygrać, bo pokazał, jak wiele znaczy dla niego sportowa rywalizacja i jak wiele potrafi poświęcić, żeby dojść do wytyczonego celu. Przy tym nie fantazjuje, nie buja w obłokach, nie opowiada dyrdymałów, lecz zachowuje umiar i pokorę, czyli cechy, dzięki którym wdrapał się na szczyt.

Apeluję do WAS kochani kibice żużla i nie tylko, byście nie dali się zwieść apelom niejakiego Piotra Pawlickiego, który późną jesienią wsparł kandydaturę Jakuba Przygońskiego. Nic nie mam do Przygońskiego, ale nie dajmy się zwariować. Przygoński wiele osiągnął w Rajdzie Dakar i w rajdach w ogóle, ale to jednak nie ta półka co Zmarzlik.

Oczywiście każdy może głosować, na kogo chce, ale przykre jest to, że kolega Zmarzlika z toru składa jakieś dziwne deklaracje i pokazuje, jaki jest małostkowy. Szkoda, że pana Piotra zwyczajnie nie stać na docenienie zasług kolegi z toru. Ja bym wolał, żeby zacisnął zęby i zrobił wszystko, by dołączyć do Zmarzlika w Grand Prix i tam bić się z nim o medale. A już tak na marginesie, to podejrzewam, że gdyby Pawlicki był wśród nominowanych, to Zmarzlik z pewnością nie namawiałby do głosowania na przedstawiciela innej dyscypliny. Do tego trzeba mieć jednak klasę i choć odrobinę oleju w głowie.

Wierzę, że tę mądrość mają kibice, którzy zwyczajnie zignorują apele Pawlickiego i oddadzą głos na naszego, żużlowego kandydata. Jak bardzo to wystarczy? Tego nie wiem. Trochę martwi mnie to, że Bartosz zniknął. Od Jacka Gumowskiego usłyszałem, że w Gorzowie wychodzi z każdej lodówki, ale w pozostałej części kraju wygląda to trochę inaczej. W mojej lodówce Zmarzlika nie ma. Jest koszulka, którą założę do słownej potyczki z Michałem Polem. Oglądajcie nas w piątek, bo będziemy się kłócić o to, czy plebiscyt powinien wygrać Zmarzlik, czy Robert Lewandowski.

Jak lubię i cenię Roberta, tak mam nadzieję, że podtrzyma on kiepską plebiscytową passę. A jeśli stanie się inaczej, to liczę, że Zmarzlik powtórzy wynik Golloba z 2010 roku. Zważywszy na to, że żużel nie ma tej siły przebicia i tylu kibiców co piłka, czy skoki (bo o następcach Adama Małysza musimy absolutnie pamiętać), drugie miejsce będzie ogromnym sukcesem. Każde niższe będzie natomiast informacją, że dyscyplina nie wykorzystała należycie złotego medalu Bartosza.

Czytaj także: Największe żużlowe skandale ostatniej dekady

PS1. Zapraszam was do zadawania pytań, bo w najbliższym #MagazynieBezHamulcow zamierzam podyskutować z Przemysławem Szymkowiakiem (człowiek odpowiedzialny w EŻ za sprawy medialne) o tym, jak spożytkowano sukcesy Zmarzlika i o roli Grand Prix Warszawy w promocji sportu żużlowego. Jeśli macie inne pytania to śmiało, też możecie je skierować pod mój adres. To może być komentarz pod tekstem, ale w razie czego jestem też dostępny na komunikatorze na Facebooku.

PS2. A tak w ogóle, to Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Zdrowia i miłości. Także dla tych, którzy nie czytają Ostafa.

Źródło artykułu: