Hity i kity transferowej giełdy. Pod lupę bierzemy Car Gwarant Start Gniezno.
***
HITY
Rewolucja? Oni wolą ewolucję
Miniony okres transferowy bardzo ładnie podsumował dyrektor klubu z pierwszej stolicy Polski Piotr Mikołajczak. W Gnieźnie obyło się bez rewolucji, bo Start woli stawiać na ewolucję. Działacze dokonali drobnych roszad i mogą być zadowoleni z tego, co udało im się zbudować. Łatwo o skompletowanie takiego zestawienia nie było. Zawodnicy, którzy ostatecznie znaleźli się w kadrze gnieźnieńskiego klubu, mieli kuszące oferty z innych ośrodków.
Determinacja i głowa na karku
Rafael Wojciechowski znów pokazał, że ma głowę na karku i potrafi robić interesy. To właśnie jemu Start zawdzięcza to, że na dalszą jazdę w czerwono-czarnych barwach zdecydowali się Adrian Gała i Oliver Berntzon. Bez tych dwóch zawodników trudno wyobrazić sobie gnieźnieńską drużynę. Menedżer Car Gwarant Startu Gniezno musiał się sporo napocić, by przekonać ich do kontynuowania kariery w jego klubie. Ostatecznie wygrał tę trudną batalię i utarł nosa konkurentom.
Łakomy kąsek w rękach Startu
I jeszcze jeden sukces. Czerwono-czarni zgarnęli Timo Lahtiego, którym zainteresowane były inne kluby z Nice 1. Ligi Żużlowej. Fin z roku na rok robi progres, więc śmiało można uznać, że jego kontrakt w Starcie jest wzmocnieniem tego klubu. Gnieźnieńscy działacze zdołali go przekonać, mimo tego, że konkurencja oferowała lepsze warunki finansowe. Sporo pomógł Sebastian Skrzypczak, były zawodnik Startu Gniezno.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Czytaj także: Cichy bohater Startu Gniezno. Inni dawali większe pieniądze, on pomógł inaczej
KITY
Zakończenie współpracy z wychowankiem
Przedstawiciele Startu Gniezno postanowili zakończyć współpracę z Mirosławem Jabłońskim. Decyzja ta wzbudziła spore kontrowersje. Jedni kibice ją popierali, a inni krytykowali. Na pewno to ważna postać dla gnieźnieńskiego żużla. Trudno jednoznacznie ocenić, czy działacze Startu poszli we właściwą stronę. Dla jednych ruch ten pozostanie kitem, a inni uznają, że tak musiało być, skoro klub chciał zakontraktować Lahtiego. Lepiej, żeby Jabłoński jeździł regularnie w Łodzi niż siedział na ławce w Gnieźnie. Tak czy owak, w przyszłym roku w kadrze Startu będzie mniej wychowanków niż w tym sezonie, co można zakwalifikować jako kit.
Kot w worku w formacji juniorskiej
Działacze Startu bardzo pozytywnie wypowiadają się na temat Marcela Studzińskiego. Mocno w niego wierzą i chcą mu zagwarantować perfekcyjne warunki do rozwoju. Z drugiej strony, z Bydgoszczy płyną informacje, że Studziński to leń i nic dobrego z niego już nie będzie. Zestawiając ze sobą te opinie można dojść do wniosku, że Start ma w swojej talii kota w worku. Albo odpali, albo będzie rozczarowaniem. Znając jednak klimat panujący w Gnieźnie, znajdą się tam ludzie, którzy zagonią go do solidnej pracy.
Reasumując, na tym etapie trudno wytknąć działaczom Startu jakieś poważniejsze błędy. Jak to mówi oklepany już slogan: "wszystko zweryfikuje tor".
Czytaj także: Start Gniezno zbudował skład na finał. Może utrzeć nosa Apatorowi Toruń