[b]
Komentarz:[/b]
- I jak panie redaktorze, pękł mi szew? - przez ostatnie miesiące Jerzy Kanclerz zaczynał tak niemal każdą naszą rozmowę. Nawiązywał tym samym do zapowiedzi domowego meczu Polonii z krakowską Wandą (klik). Ten szew oczywiście nie pękł - ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz przeszła przez drugoligowe rozgrywki jak burza. Wydaje mi się jednak, że nawet sam prezes Kanclerz przyzna, iż po finałowym meczu w Poznaniu ów symboliczne szycie trzymało się na ostatnich cienkich nitkach.
Tydzień później zajmowałem swoje tradycyjne miejsce na Trybunie Głównej: drugi rząd, pierwsze miejsce na prawo od schodów. Tym razem jednak wyjątkowo nie siedziałem, a stałem. Część działaczy była już w drodze do sklepu monopolowego (trzeba było przecież kupić szampany), cały stadion skakał, Dimitri Berge gonił za Davidem Bellego, a do mnie właśnie dotarł fakt, że najprawdopodobniej oglądam mecz o którym będę opowiadał swoim wnukom.
Pojąłem wtedy, że obserwuję powrót legendarnej bydgoskiej Polonii - klubu będącego żywą historią żużla. Ten dwumecz był zaś niemal perfekcyjnym odbiciem najnowszej historii tej drużyny - wpadnięcia w ogromne tarapaty i umiejętnego wyjścia z kłopotów. Nie jest bowiem sztuką przechodzić całe życie w idealnie wyprasowanych ubraniach. Chodzi o to, by umieć zaszyć puszczone szwy oraz załatać przetarcia. Jerzy Kanclerz i jego drużyna pokazali, że ich na to stać. Należy im się za to wielki szacunek.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"
Bohater:
Miał kończyć karierę, jeśli nie wykręci średniej wyższej niż 2 punkty na bieg. Zamiast tego przeniósł się do Polonii i zanotował jeden z najlepszych sezonów w dotychczasowym życiu. Kamil Brzozowski nie tylko zajął drugie miejsce w indywidualnej klasyfikacji drugoligowych żużlowców, ale przede wszystkim miał ogromny wkład w dyspozycję całego zespołu. Książkowy przykład idealnego kapitana - zawsze służył radą, pomocną ręką. Wydaje się, że należy przyzwyczaić się do jego widoku w kevlarze Polonii.
Kontrowersja:
Jedyna porażka bydgoszczan w rundzie zasadniczej miała miejsce na bardzo trudnym terenie - w Poznaniu. Kwietniowe spotkanie mogło się jednak zakończyć walkowerem dla drużyny gości. Wszystko przez niemal czterdziestominutową przerwę spowodowaną awarią polewaczki. Sprzęt udało się naprawić... dokładnie w momencie przyjechania na stadion wozu strażackiego. Mimo to, bydgoscy działacze nie zdecydowali się wnioskować o walkower.
Plus:
Jerzy Kanclerz to prawdziwy lis okna transferowego. Nie zakontraktował przepłaconych gwiazdek. Miejsce w Polonii znaleźli za to zawodnicy, których forma miała eksplodować pod wpływem idealnych warunków panujących w klubie. Brzozowski , Josh Grajczonek czy Marcin Jędrzejewski to na papierze nie byli przecież zawodnicy mogący dać awans drużynie dotychczas plasującej się na dole tabeli.
Minus:
Wydawało się, że sezon 2019 będzie rokiem renesansu bydgoskich młodzieżowców. Zarówno Tomasz Orwat jak i Marcel Studziński rozpoczęli rozgrywki z wysokiego C. Potem było jednak tylko gorzej. Honor bydgoskich juniorów musiał ratować ekstraligowy gość - Mateusz Tonder.
Cytat:
- Jaki jest klucz do sukcesów Polonii? Prezes bardzo szybko wciska enter do przelewu - śmiał się Kamil Brzozowski w rozmowie z naszą redakcją. Stara ludowa mądrość mówi, że w każdym żarcie można odnaleźć szczyptę prawdy. Nie inaczej jest w tym przypadku. Środowisko żużlowe - szczególnie na najniższym poziomie rozgrywek -zmaga się obecnie z tak dużymi problemami, że wypłacanie pensji w terminie to rzadkość, a wręcz atut!
Liczba:
28. Tyle punktów przewagi miał przed rewanżowym spotkaniem finału Power Duck Iveston PSŻ Poznań. Nigdy wcześniej nikt nie odrobił takiej straty. Piłka nożna ma swój Stambuł 2005, a żużel będzie przez wiele lat wspominać ten finał 2. ligi.
Czytaj także: Przed otwarciem okna. W Bydgoszczy jak zwykle kurtyna milczenia