Na każdej Gali PGE Ekstraligi mieliśmy jakąś kontrowersję. I dobrze, bo w innym razie impreza byłaby nudna. W poniedziałek, mniej więcej od połowy imprezy, siedziałem jak na szpilkach, czekając na coś co mnie obudzi. I doczekałem się. W tym roku największym szokiem okazał się brak wygranej Leona Madsena w kategorii zawodnik zagraniczny sezonu.
Prezes forBET Włókniarza Michał Świącik na gorąco wysnuł teorię, że to przez te warningi i przez całą kibicowsko-medialną otoczkę wokół Leona. Może w tym, co mówi, jest trochę racji. Z drugiej strony głosowali sympatycy czarnego sportu i nic nie szkodziło, by ci z Częstochowy bardziej się zmobilizowali. Włókniarz wygrał ze Stelmet Falubazem na torze walkę o brąz. Jednak zielonogórska społeczność kibicowska okazała się lepsza i skuteczniejsza od tej z Częstochowy.
Czytaj także: Maksymalny Leon Madsen dołączył do legend
A warningi. Też parę razy zdarzyło mi się krytykować Madsena za kradzenie startów. Nie zmienia to faktu, że trzeba tego zawodnika docenić za to, co zrobił w tym sezonie. Mnie strasznie zaimponował nie tylko w lidze, ale przede wszystkim w ostatniej rundzie Grand Prix. Tak wysoko zawiesił naszemu Bartoszowi Zmarzlikowi poprzeczkę, że wyżej się chyba nie da.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn Bez Hamulców: Ścisk na gorącym krześle u Ostafińskiego!
Poza wszystkim dla mnie jest oczywiste, że gościowi, który jest najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi, należy się Szczakiel jak psu kość. Naprawdę solidnie na to zapracował. Ktoś powiedział mi, że jakby jeszcze kibice wskazali na Emila Sajfutdinowa, to jakoś by się to obroniło. Wygrał jednak ten trzeci.
Nie będę jednak tutaj jakoś pastwił się nad Martinem Vaculikiem, którego zwyczajnie nie da się nie lubić. Zresztą on sam siebie nie wybrał. Wygrał, widać było, że jest zaskoczony, ale co miał zrobić? Miał oddać Szczakiela? Dają, to wziął. Też bym tak na jego miejscu zrobił.
Mówią, że powinno się zmienić nazwę kategorii z najlepszy na najpopularniejszy. Bez przesady. Kontrowersje były, są i będą. Dodałbym, że być muszą, bo o czym byśmy dyskutowali? O psie-synu Maksyma Drabika? Tego to się w ogóle nie chce komentować. A brak nagrody dla Madsena to jest coś, dzięki czemu Gala PGE Ekstraligi 2019 będzie jeszcze jakiś czas żyła. Za rok będziemy sobie przypominali, jaka to krzywda spotkała Leona.
Czytaj także: Marek Cieślak jednak zostaje z kadrą. Na rok
To teraz jeszcze coś o kibicach Speed Car Motoru Lublin, którzy odebrali nagrodę specjalną. W zasadzie to odebrał ją w ich imieniu prezes Jakub Kępa. Dla mnie świetna sprawa. Potwierdzam, bo osobiście się o tym przekonałem, że kibice Motoru byli w tym roku najlepsi na świecie i w pełni zasłużyli na wyróżnienie. Nie tylko za kulturalny doping i szacunek do rywali, ale i też za to, że swoim zachowaniem porwali lubelską drużynę, niejako wymusili na niej to, by dokonywała na torze nadludzkich rzeczy. Dodam jeszcze, że ja w takim spotkaniu face to face z ogromnym lubelskim tłumem nie doznałem żadnej przykrości, a przecież skazywałem zespół na spadek i kilka mocnych tez napisałem. To też dobrze o fanach Motoru świadczy.
PS 1: Duże brawa dla Zmarzlika za piękne słowa o rodzinie, za szacunek okazany mistrzowi Tomaszowi Gollobowi, za wiele szczerych wypowiedzi i piękną anegdotę z Emilem Sajfutdinowem. Klasa.
PS2: I jakbym miał się jeszcze do czegoś doczepić, to może do tego, że jednak dla mnie większą niespodzianką od Mikkela Michelsena był Paweł Miesiąc. Tu jednak wybór nie był tak mocno kontrowersyjny jak w przypadku pominięcia Madsena.