Żużel. Grand Prix. Czekano na to cztery lata. Maksymalny Leon Madsen dołączył do legend

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen

"Takie chwile jak te. Nie zdarzają się zbyt często" - śpiewa Kamil Bednarek. Leon Madsen złotego medalu IMŚ nie zdobył, ale w Toruniu w siedmiu biegach wygrał siedem razy. Dołączył do zaszczytnego grona innych zawodników z kompletami w Grand Prix.

Taka historia nie zdarza się zbyt często

Wielką sztuką jest już samo dotarcie do finału, a potem wygranie go. W cyklu Grand Prix ścigają się przecież najlepsi lewoskrętni na świecie. Wygrać jednak zawody w elicie bez żadnych strat, z maksymalnym dorobkiem punktowym - to już wyższa szkoła jazdy. Jak pokazuje historia (bierzemy pod uwagę lata 2005-2019, gdy format zawodów jest niezmienny), nie zdarza się to zbyt często. W tegorocznej ostatniej rundzie w Toruniu jeden z zawodników zdołał jednak tego dokonać, jako pierwszy od blisko czterech lat, co dobitnie pokazuje skalę trudności.

Na kolejnych stronach elitarne grono tych, którym ta sztuka udała się, w trzech przypadkach nawet dwukrotnie (i to w tym samym sezonie). Wszyscy wielcy, wszyscy medaliści, większość z tytułami mistrzowskimi na koncie. Zapraszamy do lektury.

CZYTAJ WIĘCEJ: Stałe "dzikie karty" w GP dla Łaguty, Lindbaecka, Woffindena i Hancocka
[nextpage]

Tony Rickardsson (Szwecja) - Wrocław 2005, Lonigo 2005

Autor najlepszego indywidualnie sezonu od 2005 roku, gdy jak już wspomnieliśmy, zmieniono formatów zawodów w IMŚ. Na dziewięć imprez wygrał sześć (rekord), z czego cztery z rzędu (rekord), zdobywając 196 punktów (rekord). Sezon zaczął i skończył zdobyciem maksa na torach we Wrocławiu i Lonigo. Szwed całkowicie zdominował rywalizację, prezentując żużel z innej planety. Sprzęt miał jeszcze bardziej perfekcyjnie przygotowany, a jego jedynym celem był tytuł i zrównanie się pod tym względem z Ivanem Maugerem. Rickardsson udowodnił po raz kolejny, że dla speedwaya jest postacią absolutnie kultową.

CZYTAJ WIĘCEJ: Stal - Ostrovia: gorzowianie bliscy utrzymania w PGE Ekstralidze (relacja)

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn Bez Hamulców: Ścisk na gorącym krześle u Ostafińskiego!

[nextpage]

Nicki Pedersen (Dania) - Lonigo 2007, Praga 2007

Od razu na "dzień dobry" zakomunikował rywalom, że mogą walczyć jedynie o srebro. We Włoszech odstawiał ich wszystkich na kilkadziesiąt metrów, dominując niepodzielnie. W kolejnej rundzie we Wrocławiu przegrał tylko jeden bieg i stało się jasne, że na niego siły nie będzie żadnej. Duńczyk wyprzedził epokę pod względem technicznym, mając pod sobą motocykle szybkie niczym bolidy F1. Drugi komplet punktów zdobył w lubianej przez siebie Pradze. Leigh Adams osiągnął życiową formę, ale w starciu z Pedersenem nie miał szans. Złoto zdobył ze 196 punktami, a w kolejnym sezonie, choć już nie tak doskonałym, obronił koronę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Bartosz Zmarzlik indywidualnym mistrzem świata 2019 (galeria)

[nextpage]

Jason Crump (Australia) - Cardiff 2009

Stolica Walii była dla rudowłosej legendy żużla bardzo szczęśliwa. W Cardiff wygrał w sumie trzykrotnie, potwierdzając, że tory układane nie stanowią dla niego żadnej zagadki i przeszkody. W 2009 roku australijski multimedalista (nie schodził z podium IMŚ w latach 2001-2010!) osiągnął wielką formę, szybko uciekając rywalom w klasyfikacji. Zdominował brytyjską rundę, zwyciężając we wszystkich gonitwach wieczoru. Triumf ten oznaczał, że Crump wysforował się na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji wygranych imprez GP, odrywając się od Tony'ego Rickardssona (20). Licznik Australijczyka zatrzymał się na 23 wiktoriach.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zlata Prilba w Pardubicach dla Jasona Doyle'a

[nextpage]

Emil Sajfutdinow (Rosja) - Krsko 2009

Najmłodszy w tym gronie. Nie miał skończonych 20 lat, gdy debiutował w Grand Prix, a od razu w pierwszym turnieju, w Pradze, zajął pierwsze miejsce. Niedługo później wygrał też na długim owalu w Goeteborgu. Najlepszy dla niego wieczór miał jednak miejsce w drugiej części ówczesnego sezonu, gdy w Krsko wywalczył maksimum punktów. Sajfutdinowowi zarzucono często chaotyczną, nierozważną jazdę, lecz w Słowenii był bezbłędny i przy tym dojrzały. Zdystansował w klasyfikacji Tomasza Golloba, mając na dwie imprezy 10 "oczek" przewagi, ale jednak polski mistrz zdołał minąć na sam koniec Rosjanina, któremu został brąz.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ivacic trafił do szpitala. Są pierwsze wieści po makabrycznym upadku
[nextpage]

Tomasz Gollob (Polska) - Toruń 2010, Vojens 2010

W 2003 roku w erze tzw. "eliminatorów" też potrafił triumfować w ukochanej Bydgoszczy bez strat, choć "tylko" w pięciu biegach. Dwukrotnie naszemu najlepszemu zawodnikowi w historii udała się ta sztuka we wspaniałym sezonie 2010. W cyklu zadebiutowała okrzyknięta najpiękniejszym żużlowym stadionem na świecie toruńska Motoarena i Gollob od razu przejął na niej panowanie. Do tego stopnia, że wygrał rywalizację z kompletem. Powtórzył ten wyczyn na zdradliwym owalu w Vojens i wtedy upragnione złoto miał już na wyciągnięcie ręki. Udało się je zapewnić po dwóch tygodniach w Terenzano. Dla Golloba był to złoty rok.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jerzy Kanclerz: Bartosz Zmarzlik ma szanse na kolejne mistrzowskie tytuły
[nextpage]

Jarosław Hampel (Polska) - Sztokholm 2014

Najbardziej "tajemniczy" z bezbłędnych występów. A to dlatego, że w drugiej części ówczesnego sezonu polski żużlowiec nagle wpadł w dołek i znalazł się mocno pod formą. Podczas zawodów w Gorzowie... w ogóle nie zdobył punktów, przegrywając nawet z Adrianem Cyferem. Minęło kilka tygodni i Hampel trzasnął na Friends Arenie... 21, odrabiając ogromne straty do pierwszej ósemki (w klasyfikacji awansował aż o siedem pozycji), w której ostatecznie znalazł się na koniec. W stolicy Szwecji jeździł jak zaprogramowany, niczym nie przypominając zawodnika, który wcześniej zupełnie stracił szybkość i pewność w poczynaniach.

CZYTAJ WIĘCEJ: Bartosz Zmarzlik: Gdybym nie zdobył złota, połowa ludzi by mnie zjadła
[nextpage]

Greg Hancock (USA) - Melbourne 2015

Powrót cyklu na Antypody po trzynastu latach wiele nie zmienił. W Australii znów najlepszy - tak jak w 2002 roku w Sydney - okazał się Hancock. Tym razem zrobił to jednak w iście mistrzowskim stylu, choć akurat w Melbourne oficjalnie koronowany (tytuł zapewnił sobie w przedostatnich zawodach w Toruniu) był Tai Woffinden. Amerykanin sięgnął po srebro, nie dając szans w tej batalii Nickiemu Pedersenowi. Wygrywał każdy kolejny wyścig, choć w finale był zamieszany w fatalną kraksę, w której poważnie ucierpiał Jason Doyle. W powtórce triumfował po raz siódmy tego dnia i także wpisał się na listę kompletnych.

CZYTAJ WIĘCEJ: Komarnicki nie spał trzy lata. Wziął za Zmarzlika odpowiedzialność
[nextpage]

Leon Madsen (Dania) - Toruń 2019

Dużego stracha napędził polskim kibicom w Toruniu piekielnie szybki i skuteczny duński zawodnik. Przed zawodami tracił do Bartosza Zmarzlika dziewięć punktów i mało kto mógł wierzyć, że zdoła jeszcze zawalczyć o tytuł z Polakiem. Tymczasem Madsen konsekwentnie robił swoje i wygrywał bieg za biegiem. Polak tracił punkty, ale był od siebie zależny cały czas i całej przewagi nie roztrwonił. Na koniec pokonał Duńczyka o dwa i to on cieszył się z mistrzostwa. Madsenowi został na osłodę fenomenalny wyczyn - komplet w turnieju GP, jako ósmy zawodnik w historii i drugi, który dokonał tego na Motoarenie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Madsen przepuścił szturm na złoto. "Zdobycie mistrzostwa nie jest łatwe"

Źródło artykułu: