Tak naprawdę Duńczyk mógł zostać indywidualnym mistrzem świata w debiucie w cyklu SGP. Zawalił jednak zawody w Vojens, nie wytrzymując presji podczas domowej rundy w swojej ojczyźnie. Leon Madsen jednak cieszył się z wicemistrzostwa świata, choć szturm, który przepuścił w ostatniej rundzie na pozycję lidera musiał zrobić wrażenie. Duńczyk na Motoarenie był nieomylny i o mały włos, nie wyprzedziłby Bartosza Zmarzlika. - Zdobycie tytułu mistrza świata nie jest łatwe. Bartek jechał czwarty sezon w SGP. Dla mnie wicemistrzostwo w debiucie jest wielkim osiągnięciem - podkreślał Leon Madsen.
Duńczyk od połowy sezonu zmagał się nie tylko z rywalami, ale i kontuzją. - W trakcie sezonu miałem bardzo poważny wypadek w Częstochowie. Jechałem później z urazem nogi. Dziękuję lekarzom, którzy pomogli mi, że w ogóle mogłem dalej rywalizować. Nie czuję, że straciłem mistrzostwo świata. Czuję, że zdobyłem srebrny medal, a w kolejnych sezonach będę chciał zdobyć upragniony tytuł - dodał Madsen.
Wicemistrz świata zimą zamierza doprowadzić swoje ciało do pełnej sprawności i zaleczyć kontuzje z sezonu. - Wierzę, że wrócę w pełni zdrowy i jeszcze mocniejszy, by walczyć w przyszłości o kolejne laury - zapowiedział Leon Madsen.
Zobacz także: Rodzinny biznes mistrza Zmarzlika
Zobacz także: Armando Castagna: Grand Prix czekają trzy duże zmiany
ZOBACZ WIDEO: Pedersen lepszy od Lindbaecka. Trener twierdzi, że liczby nie kłamią