Na żużlu złamał kręgosłup. Operacja uratowała go przed kalectwem

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Adam Jaziewicz
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Adam Jaziewicz

W 2003 roku żużlową karierę Adama Jaziewicza zakończył upadek, po którym złamał kręgosłup. Nie miał czucia w nogach, ale przed kalectwem uratowała go operacja. Mimo to pozostał przy żużlu i pracował w nim w wielu rolach.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2003 roku Adam Jaziewicz doznał złamania kręgosłupa, ale szybka operacja uchroniła go przed trwałym kalectwem. Po tym zdarzeniu zakończył karierę zawodniczą, jednak pozostał blisko sportu jako fotoreporter, a później mechanik. Nadal zajmuje się projektowaniem kevlarów i kasków. To człowiek wielu talentów, którego pasja do żużla nie osłabła mimo przeciwności losu.

Zapowiadał się na solidnego żużlowca. Talent do sportu odziedziczył po ojcu, Franciszku, który był nie tylko zawodnikiem, ale i trenerem. Sezon 2003 miał być dla niego przełomowy - z zawodów na zawody prezentował coraz wyższą formę. Jego sportowa kariera nabierała rozpędu aż do feralnego wypadku 13 sierpnia podczas turnieju Zaplecza Kadry Juniorów w Grudziądzu.

- Ta data na zawsze utkwiła mi w pamięci. W jednej chwili cały mój świat runął. Od razu czułem, że sytuacja jest poważna, bo straciłem czucie w nogach - wspomina po latach Adam Jaziewicz.

ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"

Na szczęście szybka interwencja lekarzy sprawiła, że odzyskał sprawność. - Dzięki operacji mogę normalnie chodzić i funkcjonować - dodaje. Jako żużlowiec występował zaledwie przez trzy lata, ale jego zaangażowanie w sport trwało znacznie dłużej. Obecnie obchodzi 41. urodziny i choć od kilku lat nie jest aktywnie związany z żużlem, wciąż darzy tę dyscyplinę dużym sentymentem.

– Żużel pochłonął ogromną część mojego życia i zdrowia. Nie wyobrażałem sobie całkowitego rozstania z tym sportem. Kiedy okazało się, że nie będę mógł kontynuować kariery zawodniczej, skupiłem się na fotografii, w tym także sportowej. Później spędziłem rok w Anglii, współpracując z Krzysztofem Stojanowskim. Następnie przez półtora roku pracowałem w Klubie Motorowym. W połowie 2008 roku odszedłem stamtąd, by dołączyć do zespołu Chrisa Holdera jako mechanik. Od tego momentu to mechanika stała się moją główną profesją - opowiadał Jaziewicz.

Pracował nie tylko z Holderem, który w 2012 roku zdobył tytuł mistrza świata. Był również członkiem ekip Simona Gustafssona, Andreasa Jonssona, Jasona Doyle’a i Martina Vaculika. W Polsce współpracował z Mikołajem Curyło oraz Łukaszem Sówką. Był także w teamie Roberta Miśkowiaka.

Adam Jaziewicz jest osobą o szerokich zainteresowaniach, a jego pomysły często krążą wokół speedwaya. Choć sport ten mocno go doświadczył, nie ma do niego żalu.

- Jedynie szkoda, że kontuzja tak wcześnie zakończyła moją sportową drogę. Żużel zawsze mnie fascynował, dorastałem w żużlowej rodzinie i trudno było się od niego odciąć. Gdybym mógł cofnąć czas i jeszcze raz podjąć decyzję o rozpoczęciu kariery, zrobiłbym to bez wahania. Żałuję jedynie, że nie miałem okazji w pełni sprawdzić swojego potencjału. Nigdy się nie dowiem, jak daleko mogłem dojść. Wypadek zakończył moją przygodę jako zawodnika, ale cieszę się, że dziś jestem zdrowy i mogę normalnie funkcjonować - podsumowuje Adam Jaziewicz.

Komentarze (1)
avatar
Gerard Młodkowski
2 h temu
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
PRZEZ 8 lat kto ukradł bilion zł,,,PO;AK PATRIOTA