Żużel. Prezes Ostrovii: Traktowali nas jak dzieci, a z Ostrovii nie można żartować. Teraz chcemy pokonać Stal (wywiad)

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Radosław Strzelczyk
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Radosław Strzelczyk

- Zostaliśmy bardzo źle potraktowani. Czujemy złość i chcemy pojechać do końca. Wygrana w dwumeczu barażowym jest teraz moim wielkim marzeniem - mówi w wywiadzie z naszym portalem prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii Radosław Strzelczyk.

Jarosław Galewski: WP SportoweFakty: Na pierwszy baraż do Gorzowa nie pojedziecie jednak pięcioma juniorami. Będzie pełny skład. Dlaczego?

Radosław Strzelczyk, prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii: Chcemy pojechać do samego końca. Po drodze były przepychanki. Zostaliśmy bardzo źle potraktowani, ale czujemy sportową złość i pojedziemy powalczyć do Gorzowa. Zrobimy wszystko, żeby nie było im tak łatwo, jak niektórzy zapowiadają. Wierzę, że możemy wygrać. Jesteśmy naprawdę podrażnieni i chcemy pokazać, że Ostrovia nie jest prowincjonalnym klubem, lecz poważnym i szanowanym podmiotem.

A co miała na celu zapowiedź, że pojedziecie do Gorzowa juniorami?

To były silne emocje, które poniosły wiceprezesa Waldemara Górskiego. W pewnym momencie to wszystko zaczęło narastać. Nikt z nami nie rozmawiał. Czuliśmy się jak dzieci, którym się wszystko bez powodu zabiera. Nastąpiło odreagowanie. Ja zresztą nie za bardzo wiem, skąd zarzuty w naszym kierunku. Przecież w tej całej sprawie z juniorami posłużyliśmy się argumentem, którego cały czas używała Stal Gorzów.

To znaczy?
Niech mi pan przypomni, dlaczego Stal Gorzów chciała jechać pierwszy mecz barażowy u siebie? Chyba za każdym razem padał wtedy argument, że pozwala na to regulamin. W czym zatem problem? My też robiliśmy wszystko zgodnie z regulaminem. Zgodnie z przepisami, mogliśmy wystawić pięciu juniorów.

ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie

A nie było tak, że ugięliście się pod presją PGE Ekstraligi i telewizji?

Ależ skąd. Nikt z PGE Ekstraligi ani z telewizji nSport+ nie kontaktował się z nami w sprawie składu na pierwszy mecz. Nie było żadnego telefonu. Żadnej rozmowy.

Zobacz także: Bójka na torze w Łodzi. Eksperci obejrzeli nagrania i mówią o poważnych błędach sędziego (wideo)

Część kibiców was popiera, a inni mówią, że przesadziliście. Ta druga grupa twierdzi, że postępowanie Ostrovii to jasny sygnał, żeby zrezygnować z rozgrywania barażu w przyszłości.

To ja powiem jedną bardzo ważną rzecz. Gdyby nie było meczów barażowych, to Ostrovii nie byłoby w pierwszej lidze i nie bylibyśmy rewelacją tegorocznych rozgrywek. Proszę sobie przypomnieć, w jaki sposób, jaką drogą awansowaliśmy do Nice 1. LŻ. Ten argument chyba kończy dyskusję. Baraże powinny być rozgrywane. Drużyna z niższej ligi powinna mieć prawo głosu, czy chce w nich jechać. To musi się jednak odbyć na zdrowych zasadach. Skoro wszyscy twierdzą, że pomiędzy ligami jest taka przepaść, to niech chociaż ten słabszy na teoretycznie równie szanse na starcie. Baraże to nagroda za cały sezon.

Zastanawia mnie jedna rzecz. Ma pan większe pretensje do PGE Ekstraligi czy truly.work Stali Gorzów?

Nie wiem, do kogo mam mieć pretensje. Wszyscy zasłaniali się etyką i regulaminem. Ja uważam, że przepisy są inne. Nie byliśmy jednak w stanie nic zrobić, choć apelowaliśmy o zdrowy rozsądek.

Cały czas można wyczuć w pana głosie złość.

To prawda. Teraz mam ogromną ochotę wygrać ze Stalą Gorzów i pokazać wszystkim, że Ostrovia nie jest chłopcem do bicia ani klubem, z którego można sobie żartować. Wygrana w dwumeczu barażowym to moje marzenie. Chciałbym udowodnić, że Ostrovia zasługuje na PGE Ekstraligę. Będziemy do tego dążyć. Jak nie udała się teraz, to spróbujemy znowu później. Wiemy, kto jest naszym rywalem. Nie jesteśmy faworytem. Bokser nie kładzie się jednak na deskach przed pierwszą rundą. Będziemy walczyć. Rok temu też nie dawali nam szans w barażach, a wygraliśmy oba mecze. Może różnica między pierwszą a Ekstraligą jest większa, ale przed rozegraniem pierwszego biegu jesteśmy w grze.

Zobacz także: Bez Hamulców 2.0. Dariusz Ostafiński: KSM dla beniaminka, a nie przeciwko mistrzowi (felieton)

A co o waszym pomyśle jazdy juniorami mówili seniorzy, który doprowadzili was do tegorocznego sukcesu? Nie mieli pretensji?

Byli spokojni, bo nas znają. Nie dzwonili, nie pytali, bo chyba doskonale wiedzieli, co ostatecznie zrobimy na końcu. Ostrovia to poważny klub, a zawodnicy na pewno zauważyli, jak został potraktowany. Emocje upadły i jedziemy do końca. Na koniec powiem, że nie mamy sobie nic do zarzucenia. W tym wszystkim chodziło też o pieniądze i ja nie boję się o tym mówić. Być może niektórzy się wstydzą, że mają ich mniej. Ja tego problemu nie mam. Nam środków ciągle brakuje, choć pracujemy ciężko każdego dnia, żeby było lepiej. W tym wszystkim jesteśmy jednak do bólu uczciwi wobec zawodników, sponsorów i kibiców. Tego samemu wymagamy jednak od naszych rywali czy podmiotów zarządzających rozgrywkami. My naprawdę zostaliśmy skrzywdzeni przełożeniem meczu w Ostrowie. Pozbawiono nas zysku i będę o tym głośno mówić, bo finanse są w zawodowym w sporcie niezwykle istotne. W ciągu jednej chwili ktoś zaprzepaścił naszą pracę. Tak się nie robi.

Źródło artykułu: