Ktoś chciał tu coś udowodnić - wypowiedzi po meczu Marma-Hadykówka Rzeszów - PSŻ Milion Team Poznań

Stan rzeszowskiego toru zdominował komentarze po niedzielnym pojedynku, w którym Marma-Hadykówka Rzeszów pokonała PSŻ Milion Team Poznań w stosunku 55:37. Odmienne zdania na temat możliwości jazdy na nim mieli przedstawiciele obu ekip.

Zbigniew Jąder (trener PSŻ Milion Team Poznań): Wszyscy widzieli jaki był dzisiaj tor w Rzeszowie. Jako zawodnik, a później trener zawsze lubiłem tutaj do Rzeszowa przyjeżdżać, bo tor był zawsze dobrze przygotowany. Dzisiaj jednak ten tor nie nadawał się zupełnie do jazdy, nie dało się na nim ścigać. Cóż można powiedzieć, jeśli jestem na stadionie o godz. 16.30 i widzę, że po torze jeździ kultywator, to coś tu jest nie tak z przygotowywaniem toru. Najlepszy przykład, że sami gospodarze mieli na nim problemy, przecież upadki zanotowali tak doświadczeni zawodnicy gospodarzy jak Maciej Kuciapa czy Mikael Max. Przecież najważniejsze jest zdrowie zawodników, oni mają rodziny, do których powinni cali wrócić. Wygląda na to, że ktoś chciał tu coś udowodnić, ale chyba nie o to chodzi w tym sporcie.

Rafał Trojanowski (PSŻ Milion Team Poznań): Po upadku w swoim drugim starcie nie czułem się na siłach aby wystartować w kolejnych biegach. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń, jestem jednak bardzo mocno poobijany i czuję się jakby przejechał po mnie ciągnik. Dzisiejszy tor nie nadawał się do jazdy na żużlu, oczywiście jeździć można na wszystkim, ale to nie będzie żużlowe ściganie. Z tego co pamiętam z okresu moich startów w Rzeszowie, tor nie był tak przygotowywany jak na dzisiejszy pojedynek.

Norbert Kościuch (PSŻ Milion Team Poznań): Najlepszym komentarzem będzie, jeśli w ogóle się nie będę wypowiadał.

Dariusz Śledź (trener Marmy-Hadykówki Rzeszów): Cieszę się ze zwycięstwa. Co do toru to nie był on może najlepszy, ale jak pokazali Dawid Lampart, Paweł Miesiąc czy Mateusz Szczepaniak dało się na nim dobrze jechać, a nawet pobić rekord toru. Cieszy mnie na pewno postawa Dawida Lamparta, który znakomicie dzisiaj pojechał, musimy jednak podchodzić do jego postawy spokojnie, a wtedy możemy mieć z niego dużo pociechy zarówno w klubie jak i młodzieżowej reprezentacji.

Paweł Miesiąc (Marma-Hadykówka Rzeszów): Ze swojego startu jestem bardzo zadowolony. Nie wygrywałem startów ale na trasie udawało mi się wywalczyć punkty. Tor dzisiaj nie był taki zły, był ciężki, ale to głównie wina pogody, bo przez ostatnie dni mocno padało, tor przyjął dużo wody i po kilku biegach się "rozwalił". Sędzia podjął dobrą decyzję o jego ubiciu i później nadawał się on do jazdy i walki. W biegu, w którym upadek zanotował Rafał Trojanowski, ja jechałem swoim torem jazdy, a Rafał pociągnęło i uderzył w moje tylne koło. Na szczęście ani jemu, ani wcześniej Maćkowi Kuciapie nic się nie stało. Myślę, że jesteśmy mocną drużyną i jeśli jeszcze Maciek "dogada się" ze sprzęt0em to będzie naprawdę dobrze.

Dawid Stachyra (Marma-Hadykówka Rzeszów): Przez cały mecz nie mogłem "dogadać się" z moimi motocyklami. Dopiero na ostatni bieg wszystko zagrało, trochę to późno, ale lepiej późno niż wcale. Ogólnie tor nie był łatwy, ale można było się na nim ścigać. Goście nie chcieli za bardzo jeździć, ale to ich sprawa, jak pokazał Mateusz Szczepaniak naprawdę dało się na tym torze jechać. My jesteśmy już myślami przy najbliższych meczach z Daugavpils i Unią Tarnów. Z Łotyszami powinniśmy wygrać, choć o bonusa będzie ciężko, bo sam Grigorij Laguta może go dla nich obronić. Jeśli chodzi o Unię to też możemy ich pokonać, bo jeśli nie my to już chyba nikt w tym sezonie.

Komentarze (0)