Żużel. Nice 1. LŻ. ROW - Ostrovia: Nic dwa razy w życiu się nie zdarza. "Rekiny" przed nie lada szansą (zapowiedź)

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mateusz Tudzież, Marcin Kościelski, Robert Chmiel
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mateusz Tudzież, Marcin Kościelski, Robert Chmiel

Nic dwa razy w życiu się nie zdarza - to hasło powinno przyświecać zawodnikom PGG ROW-u Rybnik przed finałem Nice 1. LŻ z Arged Malesa TŻ Ostrovią. Trudno oczekiwać, aby "Rekiny" drugi rok z rzędu wypuściły z rąk awans do PGE Ekstraligi.

Ubiegłoroczne doświadczenia związane z brakiem awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej i przegranym finałem Nice 1.LŻ mocno utkwiły w pamięci działaczom i zawodnikom PGG ROW-u Rybnik. Było to widać po ich wypowiedziach po pierwszym spotkaniu finałowym z Arged Malesa TŻ Ostrovią, w którym "Rekiny" przegrały 44:46.

- Na ten moment, to Ostrovia jest w Ekstralidze - mówił jeszcze w piątek prezes Krzysztof Mrozek (czytaj więcej o tym TUTAJ), którego życie nauczyło pokory. Przed rokiem to właśnie prezes PGG ROW-u szalał z radości, po tym jak jego drużyna pokonała Speed Car Motor Lublin 52:38. Wtedy wydawało się, że rybniczanie są jedną nogą w najlepszej lidze świata.

Czytaj także: Ostrów już kiedyś wywiózł zwycięski remis z Rybnika 

Nic dwa razy w życiu się nie zdarza i trudno oczekiwać, by PGG ROW powtórzył błędy sprzed roku. Tym razem to "Rekiny" mają przywilej rozegrania rewanżu na własnym torze i wiedzą ile punktów muszą zniwelować. Stratę dwóch "oczek" do Arged Malesa TŻ Ostrovii można odrobić już w pierwszym wyścigu. Gospodarzom wystarczy wygrana 46:44, a i tak wjadą do PGE Ekstraligi, bo przy remisie w dwumeczu decydująca będzie wyższa pozycja zespołu po rundzie zasadniczej.

ZOBACZ WIDEO Chińczycy chcieli aresztować Buczkowskiego. Za brak wizy

I tak jak przed rokiem rybniczanie przystępowali do finału w Lublinie bez kontuzjowanych Daniela Bewleya czy Larsa Skupienia, tak teraz trener Piotr Żyto ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w niedzielę zobaczyć na torze Siergieja Łogaczowa i Mateusza Szczepaniaka, którzy nieco poobijali się podczas pierwszego spotkania finałowego w Ostrowie.

W myśl teorii, że nic dwa razy się nie zdarza, zawodnicy i działacze PGG ROW-u nawet nie powinni się łudzić, że rozgromią Arged Malesa TŻ Ostrovię 61:28, bo właśnie taki wynik padł w rundzie zasadniczej. W niedzielę do Rybnika przyjedzie zupełnie inna drużyna niż ta, która w czerwcu przeszła obok meczu. W końcu play-offy rządzą się swoimi prawami. Mimo to, gospodarze pozostają zdecydowanym faworytem.

Czytaj także: Dominacja leszczynian w PGE Ekstralidze potrwa

Dlatego też Rybnik szykuje się po cichu do fety. Takiej, jaką zorganizowano po raz ostatni w roku 2003, gdy ówczesny RKM pokonał Unię Tarnów i po wielu latach awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wprawdzie "Rekiny" jeździły też w PGE Ekstralidze w sezonach 2016-2017, ale wtedy drużyna wywalczyła awans przy zielonym stoliku i żadnej fety po awansie nie było.

Składy awizowane:

PGG ROW Rybnik:
9. Troy Batchelor
10. Daniel Bewley
11. Siergiej Łogaczow
12. Mateusz Szczepaniak
13. Kacper Woryna
14.
15. Mateusz Tudzież

Arged Malesa TŻ Ostrovia:
1. Nicolai Klindt
2. Aleksandr Łoktajew
3. Tomasz Gapiński
4. Sam Masters
5. Grzegorz Walasek
6. Kamil Nowacki
7. Marcin Kościelski

Początek meczu: 15 września (niedziela), godz. 14.30
Wynik pierwszego spotkania: 46:44 dla Arged Malesa TŻ Ostrovia

Komentarze (10)
avatar
amonamarth
14.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Panie Kuczera......ile razy idzie popełniać ten sam błąd, Pan to robi systematycznie......jeszcze raz Panu tak dla przypomnienia podam wynik ubiegłorocznego finału w Rybniku.....otóż ROW wygrał Czytaj całość
avatar
yes
14.09.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Już żadnego Startu nie ma w grze/jeździe. Piszę to na poważnie i bez jakiejkolwiek złośliwości. 
avatar
Kozie bobki
14.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Amon człowieku zejdz na ziemie ja rozumie ze twoja wioska znowu poza finalem i masz bol tylka ale nie rob siary 
avatar
Modred
14.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
7
Odpowiedz
Tylko WIELKI START mógł powstrzymać hanysy więc ten finał to już formalność niestety .