Żużel. Social Speedway 2.0: były mistrz świata zarobił na wygranej Janowskiego. Radość w domu Pawlickiego

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Wygrana Macieja Janowskiego sprawiła, że trochę pieniędzy u bukmachera zarobił Gary Havelock. Po Grand Prix Niemiec euforia zapanowała też w domu Piotra Pawlickiego, biorąc pod uwagę wyniki turnieju w Teterowie.

Trwa świetna passa Macieja Janowskiego w Speedway Grand Prix. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów w Teterowie polski żużlowiec mówił o bólu i konieczności przejścia operacji barku po zakończeniu sezonu. Nie przeszkodziło mu to jednak sięgnąć po wygraną. Był to też trzeci z rzędu finał Janowskiego w tym sezonie.

Janowski wykazał się w Niemczech niezwykłą mądrością przy wyborze pól startowych. Nie umknęło to uwadze ekspertów.

"Dajesz Maciek! Ależ mądry zespół. Trzecie pole startowe w półfinale, drugie w finale. Wspaniale kolego. Najmilszy gość w całym świecie speedwaya, zasłużyłeś na to" - skomentował Gary Havelock, były mistrz świata.

Havelock pochwalił się też, że postawił u bukmachera na wygraną Janowskiego w Teterowie. W ten sposób Brytyjczyk zarobił na triumfie Polaka kilkadziesiąt funtów. "Kochamy Cię" - dodał Havelock.

Powody do zadowolenia może mieć też Bartosz Zmarzlik, który po słabszym występie w Szwecji odbił się od dna. Dobry występ w Niemczech w połączeniu z gorszym dniem Leona Madsena sprawił, że Polak znów znalazł się na czele klasyfikacji SGP. Tym samym gorzowianin pozostaje w grze o tytuł mistrza świata.

Czytaj także: W Częstochowie czekają na Drabika

Kibicom nie umknęło też, że po Grand Prix Niemiec radość zapanowała w domu Piotra Pawlickiego. To nawiązanie do słynnego już wpisu w social mediach, w którym zawodnik Fogo Unii Leszno po finale IMP pogratulował sukcesu Januszowi Kołodziejowi i Maciejowi Janowskiemu, a zapomniał o Bartoszu Zmarzliku.

Grand Prix Niemiec było siódmą rundą w obecnym sezonie SGP. Co ciekawe, w każdej z nich triumfował inny żużlowiec. Trzeba przyznać, że to coś pięknego, jeśli popatrzymy na inne dyscypliny motorsportu. F1 czy MotoGP zdominowane są przez określonych zawodników, którzy niemal co rundę sięgają po kolejne wygrane.

W Grand Prix nie ma mowy o odpuszczaniu, o czym przekonał się Robert Lambert. W ostatniej serii startów Brytyjczyk został bezpardonowo przyblokowany przez Fredrika Lindgrena. Lambert na ostrą jazdę rywala odpowiedział... pokazaniem środkowego palca.

"Pokazał Lindgrenowi szacunek na jaki zasłużył. Udowodnił przy tym, że można wyprzedzać bez wsadzania kogoś w bandę" - napisał jeden z brytyjskich kibiców.

Czytaj także: Rune Holta nie nabierze prezesów

Lindgren nie raz udowodniał, że potrafi jeździć ostro, ale też ostatnio w Szwecji robił wszystko, by nie przejechać Patryka Dudka. W tej sytuacji doświadczony zawodnik sam nabawił się kontuzji nogi. Dlatego też Polak nie zapomniał mu wydarzeń z Malilli i postanowił wręczyć mu mały prezent.

ZOBACZ WIDEO Zawodnicy po licencji nie potrafią jeździć. Rafał Dobrucki wyjaśnia

Źródło artykułu: