Max Fricke urodził się 29 marca 1996 roku w Mansfield. Już jako młodzieżowiec był wyróżniającym się zawodnikiem za oceanem. W latach 2013-2015 zostawał młodzieżowym indywidualnym mistrzem Australii, czego zresztą w latach 2019-2022 dokonał również trzy razy z rzędu w kategorii seniorskiej (w 2021 roku mistrzostwa nie odbyły się z powodu pandemii).
Pierwszym klubem "Kangura" był w 2014 roku KS Toruń, choć nie można powiedzieć, że rozpoczął on wtedy swoją karierę w Polsce. Nie wystąpił bowiem w żadnym spotkaniu i przeniósł się ligę niżej, do rybnickiego ROW-u. Po pierwszym sezonie drużyna została zaproszona do PGE Ekstraligi i Fricke'a ze sobą zabrała.
ZOBACZ WIDEO: Nie ma żadnych wątpliwości. To są najlepsi żużlowi eksperci
W tej drużynie spędził kolejne dwa lata i był solidną drugą linią, momentami wchodząc w buty lidera. Zwłaszcza w trudnym dla "Rekinów" sezonie 2017, po którym pożegnały się one z elitą. Fricke w PGE Ekstralidze pozostał, przenosząc się do Betard Sparty Wrocław, w międzyczasie zostając indywidualnym mistrzem świata juniorów (2016).
Na Dolnym Śląsku również spędził trzy lata, w ciągu których nie można powiedzieć, że zawiódł, jak również, że błyszczał. Znów potrafił pojechać świetne spotkanie, zawodząc w kolejnym. Właśnie przez brak regularności po sezonie 2020 stracono do niego cierpliwość.
Kolejnym rozdziałem był okres reprezentowania zielonogórskiego Falubazu. Już w pierwszym sezonie spadł z drużyną do Metalkas 2. Ekstraligi, do której razem z nią poszedł. I wydaje się, że taki sezon był mu potrzebny. Został trzecim najlepszym zawodnikiem rozgrywek ze średnią 2,309 punktu na bieg. Z powodu kontuzji wypadł jednak z finałowych spotkań i ekipie z Winnego Grodu awansować się nie udało.
Jako że gołym okiem było widać, jak bardzo Australijczyk przerasta tę ligę, na zakontraktowanie go skusił się Bayersystem GKM Grudziądz. I był to strzał w przysłowiową "dziesiątkę". Fricke w pierwszym sezonie osiągnął najlepszą średnią w życiu (2,0), w minionym jeszcze ją poprawiając, czym zasłużył sobie na miano kapitana "Gołębi" na rok 2025.
Ponadto w nadchodzącym sezonie wraca do walki o tytuł indywidualnego mistrza świata, w którym do tej pory udało mu się wygrać dwie rundy, obie na polskiej ziemi, w Warszawie oraz Toruniu.
Wydaje się, że w przypadku tego zawodnika, mimo imponujących osiągnięć, które ma już na koncie, najlepsze dopiero przed nim. Wszak 29 marca kończy dopiero 29 lat.