Po tym jak remisem zakończył się mecz pomiędzy truly.work Stalą Gorzów a forBET Włókniarzem Częstochowa, faktem stało się utrzymanie żużlowców Speed Car Motoru Lublin w PGE Ekstralidze. "Koziołki" jeszcze przed rozpoczęciem swojego spotkania w Grudziądzu wiedziały, że zajmą co najmniej szóste miejsce w tabeli i unikną meczów barażowych.
Beniaminek przegrał z MRGARDEN GKM-em Grudziądz 38:52, ale po zakończeniu zawodów licznie zgromadzeni fani na stadionie przy ul. Hallera mieli powody do świętowania. Nie tylko z powodu zachowania statusu ekstraligowca, w co przed rozpoczęciem sezonu mało kto wierzył, ale też ze względu na deklarację Grigorija Łaguty.
Czytaj także: Ogromne zainteresowanie meczem w Rybniku
Rosjanin podczas fety na torze ustalił z Jakubem Kępą, prezesem Speed Car Motoru, że pozostanie w Lublinie na kolejny sezon. Doświadczony żużlowiec to zdecydowany lider ekipy z Lublina. Jego średnia biegowa w tym roku wynosi 2,122.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Ostatnia kolejka rundy zasadniczej PGE Ekstraligi. Zobacz magazyn "Speedway+"
Transfer Łaguty do Lublina wiązał się jednak ze sporymi kontrowersjami. Na początku roku rosyjski żużlowiec był zawieszony za doping i było jasne, że wróci do rywalizacji dopiero w maju. Rosjanin dał słowo PGG ROW-owi Rybnik, że podpisze kontrakt z klubem, który reprezentował w momencie dopingowej wpadki w roku 2017. Stało się jednak inaczej i wybrał on ofertę Speed Car Motoru.
Czytaj także: Bjerre i Łaguta dali wygraną GKM-owi na otarcie łez
Już wcześniej chęć startów w Lublinie w sezonie 2020 wyrazili Paweł Miesiąc, Wiktor Lampart oraz Mikkel Michelsen (czytaj więcej o tym TUTAJ).