W niedzielę Speed Car Motor Lublin pokonał truly.work Stal Gorzów 50:40. Jednym z liderów gości w tym spotkaniu był Szymon Woźniak. Bydgoszczanin po dwóch "trójkach" zanotował dwie śliwki, a później ponowie wrócił na właściwe tory. Po spotkaniu nie ukrywał, że było to dla niego ciężkie spotkanie. Ponadto jego zespół trzeci raz z rzędu przegrał punkt bonusowy.
- Myślę, że dla całej drużyny ten mecz był bardzo ciężki. Lublin jest bardzo mocny na swoim torze. Niewiele nam brakowało, ale brakowało. Wielka szkoda, że przegrywamy punkt bonusowy tak małą różnicą. Na nasze nieszczęście. Musimy zakasać rękawy na ostatni mecz rundy zasadniczej z Włókniarzem i oglądać mecz w Grudziądzu. Niestety sami jesteśmy sobie winni. Musimy wypić to piwo, które sami sobie nawarzyliśmy - powiedział tuż po spotkaniu 26-latek.
Zobacz także: Żużel. Pełna pula dla Speed Car Motoru. Pierwszy krok do szóstego miejsca wykonany
Szymon Woźniak, podobnie jak większość stałych bywalców w PGE Ekstralidze, nie miał dość często okazji startować na torze w Lublinie. Ostatni raz na owalu przy al. Zygmuntowskich 5 był pięć lat temu i bez próby toru wygrał pierwszy bieg. To potwierdza, że w dzisiejszych czasach żużel jest strasznie wyrównany, a znajomość toru nie zawsze daje przewagę.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Zobacz kapitalny wyścig Bartosza Zmarzlika! Kronika 13. kolejki PGE Ekstraligi
- Wszystko jest wyrównane w dzisiejszych czasach. Tak naprawdę w pierwszych wyścigach bardzo decyduje start. Ostatnio byłem tutaj w 2014 roku z Polonią Bydgoszcz w pierwszej lidze, gdy ten tor był zupełnie inny. Przyjeżdżam po tylu latach, bez próby toru i przywożę trzy punkty. Po dobrym starcie nie robię błędów i wygrywam. PGE Ekstraliga jest mocno wyrównana i drobne niuanse decydują o wyniku.
Zobacz także: Żużel. Speed Car Motor zaczyna budować skład na nowy sezon. Miesiąc, Michelsen i Lampart bliscy pozostania
Po zawodach tradycją w Lublinie jest to, że miejscowi kibice wychodzą, aby świętować ze swoimi kibicami. Jednak nie tylko zawodnicy Motoru udają się na rundę honorową. W tym roku każda z drużyn, która przyjechała do Lublina po spotkaniu wyszła na tor, podziękowała kibicom za wspaniały mecz, a oni nagrodzili ich brawami. Szymon Woźniak nie pamięta, kiedy ostatni raz na wyjeździe po meczu żegnał się z całym stadionem.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio na meczu wyjazdowym robiliśmy rundę honorową po zawodach i byliśmy tak gromko oklaskiwani. Lublin ma fantastycznych kibiców, świetnie się tutaj jeździło. W jednym momencie było słychać jakieś gwizdy, ale to pojedynczy przypadek, który nie wpływa na ocenę ogółu. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i życzę, aby ci kibice byli przez wiele lat, a entuzjazm z powrotu do PGE Ekstraligi nie minął zbyt szybko i rodzinna atmosfera trwała jak najdłużej - zakończył Szymon Woźniak.
.
Tak sobie myślę. Czy zawodnikom bardziej opłaca sie wygrać z Częstochową za 3 i zakończyć sezon, czy mieć zapłacon Czytaj całość